#booktour - "Dotyk północy" A.Tulińska

19:20
Na całe (nie)szczęście udało mi się znaleźć lokum z dostępem do internetu. W końcu mam czas na w miarę swobodne pisanie postów. Mam nadzieje, że w końcu uda mi się nadrobić zaległości. Zaczynam już dziś czyli w dniu przyjazdu. Pozdrawiam z Grecjii, a jeśli chcecie oglądać foteczki co oglądam i co czytam - zapraszam na instagram.

Życie Laury jest proste - praca, studia i znajomi. I tak w kółko. Jej życie zmienia się gdy sceny z jej snu zaczynają się spełniać. Wtedy też wyjeżdża na wolontariat do odległej Norwegii. I tam, wszystko się zmienia. 

Jakimś dziwnym trafem z reguły podchodzę sceptycznie do tego typu historii. Gdzieś mi to zawsze zalatuje przewidywalnością i banałem. No co zrobię, skoro z reguły moje podejrzenia się sprawdzają? Dlatego nie nastawiałam się na nic konkretnego zaczynając te książkę.

Pierwsza rzecz jaka ogromnie mi się podobała, to fakt jakie istoty zostały tu "wplatane". Są niebanalne, mało kiedy spotykane, wiec działają na ogromny plus historii. Dają tym samym autorce pole do popisu i bronią przed porównaniami do innych twórców.  A to pomaga ogromnie, zwłaszcza gdy wykorzystuje mityczne stworzenia. Jest ich ostatnio tak wiele w pop kulturze, że aż ciężko stworzyć coś oryginalnego. Tutaj się to udało.

Z sama historia nie było aż tak łatwo. Pomysł jest oryginalny, zarówno na fabule jak i bohaterów. Tylko przy nich tworzą się schody w postaci najbardziej przewidywalnego motywu ever - miłosnego. Nie uważam się za wyrocznie, ale już po kilku zdaniach jakie wymienili ze sobą bohaterowie wiedziałam jak skończy się ich relacja. I to akurat trochę mnie zasmuciło. Nie lubię takich sytuacji, ale mimo to się nie zraziłam. Cieszył mnie fakt, że choć od początku przeczuwałam jak rozwinie sytuacja, nie było to nachalne i dziecinne. Brak "ochów" i "achów" bardzo mnie ucieszył.

Co do konstrukcji - jezyk jest nieskomplikowany i bardzo na czasie. Nie ma się we nim co doszukiwać wyniosłości czy zbędnych elementów. Jest idealny dla pozycji tego typu. Bo jest dokładnie jak ona - łatwy, szybki i przyjemny. Ogromnym plusem jest dla mnie budowa rozdziałów. Uwielbiam podział na krótkie rozdzialiki, zamiast przydługawych momentami epopei.

I choć książka milo mnie zaskoczyła, to śmiem stwierdzić, że bardzo mocno czuć w niej debiut . Przez cala książkę miałam wrażenie jakby była to idealna historia o jakiej marzy każda dziewczyna. Wszystko idzie zgodnie z planem i układa się idealnie. Momentami mogło być to irytujące. I choć nie jest to idealny debiut (ideały nie istnieją w końcu) to bez wątpienia jest to zapowiedz całkiem ciekawej serii. Gdzieś pod skora czuje, że z każda kolejna pozycją, może być tylko lepiej.

Za możliwość przeczytania dziękuję autorce. 
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 82,4cm + 1,3m/180cm
52 książki w 2016 - 32/52

7 komentarzy:

  1. Gdzieś ta okładka obiła mi się o oczy, ale o samej książce mało wiem. Nie jestem pewna, czy to coś dla mnie, jakoś polscy autorzy wciąż mnie nie przekonują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łatwa, szybka i przyjemna mówisz? To może poczeka, aż trafię na coś szokującego i będę potrzebować resetu książkowego. I w takiej sytuacji przewidywalny wątek miłosny też nie powinien sprawiać aż takiego problemu, bo w końcu tego będę potrzebować po części ;) Jednak chwała niebiosom, że ma on być bez westchnień (ufam ci!), bo tego nie zdzierżyłabym niezależnie od okoliczności.
    PS. Zazdroszczę Ci Grecji <3
    Pozdrawiam!
    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo oryginalnego pomysłu na fabułę, książka chyba nie zachęciła mnie do siebie. Na razie to raczej nie dla mnie, ale może kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie czuję się zachęcona. Jedyne, co dla mnie brzmi tutaj ciekawie, to Norwegia, bo kocham Skandynawię i marzę o podróży w tamte strony ;)

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej zapraszam do mnie :). Dopiero zaczynam, a jak każdy wie początki są trudne. Będzie mi miło jeżeli zostawisz po sobie ślad np. w postaci komentarza :)

    http://bookmaania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O nieeee, zazdroszczę Ci tej Grecji!!

    A co do książki to może kiedyś, jak uporam się z zaległościami ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znoszę takich idealnych historii, więc raczej sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.