#książka - "Kolekcjoner kości" J.Deaver

Mało kto z książkoholików lubi to uczucie, gdy po obejrzeniu filmu wbijającego w fotel dowiaduje się, że jest oparty na książce. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie, a już bez wątpienia sama do takich osób należę. Nie lubię tego, a cholernie często mi się to zdarza. To jest frustrujące, ale chyba już się z tym pogodziłam. Ważne, że dowiaduje się o takich książkach. Nawet w taki sposób.
W taki sposób poznałam "Kolekcjonera kości" Jeffrey'a Deaver'a. Najpierw, jako kilkunastoletni dzieciak obejrzałam film. Film, który wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Pochłonął mnie bez reszty, a role Jolie i Washingtona na długo pozostały mi w głowie. Ewidentnie widać w nim czasy w jakich powstał, ale to tylko nadaje mu klimatu. Wróć! Nie rozprawiam o filmie, a o książce. Wracam więc na poprawne tory.


"Kolekcjoner kości" to historia jednego z najlepszych kryminologów, Lincolna Rhyme'a. Mężczyzny, który pomimo tego, że jest geniuszem w swoim fachu nie może go wykonywać. Po tragicznym wypadku jest sparaliżowany, a poruszać może jedynie głową i palcem wskazującym. Dostaje jednak propozycje nie do odrzucenia. Ma rozwikłać zagadkę seryjnego mordercy, zakochanego w starym Nowym York'u. Jego oczami, a zarazem nogami i rękami, zostaje młoda policjantka Amelia Sachs. Niezwykle inteligentna i rezolutna dziewczyna. Razem stawiają czoło oprawcy, nie będąc świadomymi w jakim niebezpieczeństwie sami się znajdują..
Deaver stworzył kryminał z krwi i kości, dosłownie. Dużo tu brutalności, krwi i obrzydlistwa związanych z psychopatycznym mordercą. Fascynujące jest w jaki sposób detektywi rozwiązują zagadki, analizują ślady. Nie dość, że czas jaki na to poświęcają jest niezwykle krótki, to wnioski do jakich potrafią dojść, są co najmniej zaskakujące. Czego chcieć więcej lubując się w tego typu literaturze?
Cała akcja książki rozpoczyna się w piątkowy wieczór, a kończy w poniedziałkową noc. To pokazuje jak szybko toczą się wydarzenia, jak doskonale zaplanowana jest zbrodnia i jak działają śledczy. Do tego nie daje nam to możliwości popadnięcia w nudę. Co po chwila dzieje się coś ważnego, coś czego pominąć nie wolno, bo potem ciężko będzie się nam odnaleźć. To właśnie cała magia tej pozycji. Wciągająca fabuła z ciekawie zarysowanymi postaciami, wartka akcja pełna tego czego w thrillerach nam trzeba - tajemnicy, przerażenia, ofiar i jeszcze większej ilości, najlepiej przypadkowych, ofiar.
Jako, że historie znałam z filmu, zanim zabrałam się do lektury odczekałam trochę czasu od ostatniego seansu. A lubię do tego filmu często wracać. I choć czekałam szmat czasu, przeczytałam wszystkie inne, czekające na przeczytanie książki nim sięgnęłam po "Kolekcjonera", odczuwałam, że historie dobrze znam (co z kolei jest ogromnym plusem dla twórców filmu świadczącym, iż jest to bardzo dobra adaptacja). Przewracałam kartki zastanawiając się "A kiedy będzie ten moment?" "Przecież to gdzieś tutaj zdarzyło się TO". Pomimo całego magnetyzmu jaki ma w sobie ta historia, znajomość filmu była niezwykle irytująca i frustrująca. Dlatego jeśli ktoś chce poznać te historię, uważam, że obowiązkowo i niezaprzeczalnie powinien rozpocząć od książki, a z filmu zrobić uzupełnienie i zobrazowanie historii.
Pomysł jest genialny, zupełnie tak jak główny bohater w dziedzinie kryminalistyki. Wciąga, absorbuje i ma klimat. Jednak dla kogoś kto tak jak ja, zna dobrze film - może wiać nudą. Dla osób, które lubują się w thrillerach pozycja ta powinna stać się obowiązkową. Dlatego osobiście już ostrze sobie zęby na kolejną część cyklu i kolejną zagadkę jakiej czoła stawi Rhyme.

6 komentarzy:

  1. Nie czytuję tego gatunku zbyt czesto, ale brzmi na tyle ciekawie, że zrobiłabym wyjątek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ja i kryminały nie idziemy razem w parze, ale kiedy w końcu przekonam się do tego gatunku to z pewnością sięgnę po to dzieło. Film natomiast, z przyjemnością obejrzę w wolnej chwili.
    Pozdrawiam,
    Diana

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cenie sobie gatunek jakim jest kryminał i z tej okazji chętnie sięgnełabym po recenzowaną przez Ciebie książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam filmu, więc najpierw przeczytałabym książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno temu albo widziałam film albo czytałam książkę albo ktoś mi o niej opowiadał... nie mam pojęcia, jednak fabułę całkiem dobrze kojarzę, więc wolę jednak sięgnąć po coś bardziej nieznanego ;p

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.