#serial - Vikings.
Nigdy nie byłam maniakiem seriali. Zawsze wolałam filmy. Jednak, od czasu do czasu sięgam po seriale. Z reguły robię to wtedy gdy mam zbyt dużo wolnego czasu. Ostatni raz miałam tak zaraz po maturze. Ilość seriali jakie wtedy obejrzałam do dziś mnie zdumiewa. Serialoholicy zapewne by mnie wyśmiali, ale dla mnie było tego bardzo dużo.
Jednym z ostatnich seriali jakie obejrzałam w czasie moich najdłuższych wakacji w życiu, byli Wikingowie. Długo się przed nim broniłam, właściwie nie wiem dlaczego. W końcu lubię takie historie - okrutne, pełne akcji, tajemnic i z swoim własnym klimatem. A mimo to długo z nim zwlekałam. Zupełnie niepotrzebnie.
"Vikings" to kanadyjsko-irlandzka produkcja dla kanału History. Co mocno widać, ale o tym później. Opowiada historię Ragnara Lothbroka, wikinga z wielkimi ambicjami. Buntownika, który na własną rękę organizuje łupieżczą wyprawę na zachód od swych rodzinnych stron. Ta jedna wyprawa zmienia wszystko. Życie jego, jego rodziny jak i całej społeczności wikingów.
Jak wspomniałam wcześniej, serial stworzony został dla stacji zajmującej się filmami dokumentalnymi. I to widać. Nawet w pierwszym sezonie, w którym laik jest w stanie zauważyć niewielki nakład pieniężny. Realizm jaki bije z wykreowanego świata jest ogromny. Nie tylko w scenografiach, ale i w tym co się dzieje. Nic nie jest tutaj koloryzowane.
"Wikingowie" są przepełnieni akcją. Łupieżczymi wyprawami, pełnymi bitew, krwi, rannych i śmierci. Intrygami, knowaniami i podstępami. No i rzecz jasna seksem. To już chyba nikogo nie dziwi, że seriale pełne są przemocy i seksu. Teraz się to sprzedaje, więc pełno tego wszędzie. A jeśli "podane" jest w sposób taki by nie wyglądało jak średniej klasy pornol, mnie to nie przeszkadza. Bo niby dlaczego by miało?
Tym sposobem, przechodzimy do tego co jest bez wątpienia jednym z głównych powodów dla których ten serial oglądam. Jest tak prosty, że aż mi czasem głupio jak się do niego przyznaję. No ale spójrzmy na takiego Rolla czy Ragnara, jak tu się nie zakochać? I nie mówię tu tylko o ich wyglądzie (chociaż rzuca się w oczy, dla kogoś z moimi "upodobaniami") .... Dobra, mówię głównie o ich wyglądzie. Taka moja mała słabość i dygresja. Ktoś mi przez to kiedyś żyć nie da.
Zarówno oni, jak i inni bohaterowie, których uznać można za głównych, są bardzo dobrze nakreśleni. Wykreowani w świetny sposób. Każdy nadaje swojej postaci niesamowity charakter. Nie mogę, w takim momencie, nie wspomnieć o Lagerth'cie. Żonie Ragnara, która poprzez kolejne odcinki naprawdę wymiata. Bez wątpienia stała się jedną z moim ulubionych kobiecych bohaterek seriali. Kobieta niezwykle silna, waleczna i przebiegła. Do tego opiekuńcza, kochająca i troskliwa. Wiking w sukience, rzec można. I w sumie, jest w tym osamotniona.
Ponadto, serial ten ma świetną oprawę muzyczną. Pogłębiającą jego klimat. Naprawdę niewiele intr serialowych trafia w moje gusta. Jestem bardzo wybredna w tym temacie. Utworu, którego użyto w Wikingach, słuchałam praktycznie przy każdym odcinku.
Na dzień dzisiejszy serial liczy dwa sezony. Pierwszy premierę miał w roku 2013, kolejny w rok później. Trzeci premierę będzie miał już niedługo, bo 19 lutego. Osobiście przebieram nogami.
Więc, jeśli okrucieństwo, akcja, brutalność, grabieże, mordy, intrygi i kultura nordycka* są czymś co lubisz, masz ponad dwa tygodnie by poznać "Wikingów", nim kolejne ich poczynania ujrzą światło dzienne. Zachęcam do obejrzenia, naprawdę warto.
*nie jest to punkt obowiązkowy. Sama nie lubiłam, dopiero tu się tym zaintrygowałam w jakimkolwiek stopniu.
Jednym z ostatnich seriali jakie obejrzałam w czasie moich najdłuższych wakacji w życiu, byli Wikingowie. Długo się przed nim broniłam, właściwie nie wiem dlaczego. W końcu lubię takie historie - okrutne, pełne akcji, tajemnic i z swoim własnym klimatem. A mimo to długo z nim zwlekałam. Zupełnie niepotrzebnie.
"Vikings" to kanadyjsko-irlandzka produkcja dla kanału History. Co mocno widać, ale o tym później. Opowiada historię Ragnara Lothbroka, wikinga z wielkimi ambicjami. Buntownika, który na własną rękę organizuje łupieżczą wyprawę na zachód od swych rodzinnych stron. Ta jedna wyprawa zmienia wszystko. Życie jego, jego rodziny jak i całej społeczności wikingów.
Jak wspomniałam wcześniej, serial stworzony został dla stacji zajmującej się filmami dokumentalnymi. I to widać. Nawet w pierwszym sezonie, w którym laik jest w stanie zauważyć niewielki nakład pieniężny. Realizm jaki bije z wykreowanego świata jest ogromny. Nie tylko w scenografiach, ale i w tym co się dzieje. Nic nie jest tutaj koloryzowane.
"Wikingowie" są przepełnieni akcją. Łupieżczymi wyprawami, pełnymi bitew, krwi, rannych i śmierci. Intrygami, knowaniami i podstępami. No i rzecz jasna seksem. To już chyba nikogo nie dziwi, że seriale pełne są przemocy i seksu. Teraz się to sprzedaje, więc pełno tego wszędzie. A jeśli "podane" jest w sposób taki by nie wyglądało jak średniej klasy pornol, mnie to nie przeszkadza. Bo niby dlaczego by miało?
Tym sposobem, przechodzimy do tego co jest bez wątpienia jednym z głównych powodów dla których ten serial oglądam. Jest tak prosty, że aż mi czasem głupio jak się do niego przyznaję. No ale spójrzmy na takiego Rolla czy Ragnara, jak tu się nie zakochać? I nie mówię tu tylko o ich wyglądzie (chociaż rzuca się w oczy, dla kogoś z moimi "upodobaniami") .... Dobra, mówię głównie o ich wyglądzie. Taka moja mała słabość i dygresja. Ktoś mi przez to kiedyś żyć nie da.
Zarówno oni, jak i inni bohaterowie, których uznać można za głównych, są bardzo dobrze nakreśleni. Wykreowani w świetny sposób. Każdy nadaje swojej postaci niesamowity charakter. Nie mogę, w takim momencie, nie wspomnieć o Lagerth'cie. Żonie Ragnara, która poprzez kolejne odcinki naprawdę wymiata. Bez wątpienia stała się jedną z moim ulubionych kobiecych bohaterek seriali. Kobieta niezwykle silna, waleczna i przebiegła. Do tego opiekuńcza, kochająca i troskliwa. Wiking w sukience, rzec można. I w sumie, jest w tym osamotniona.
Ponadto, serial ten ma świetną oprawę muzyczną. Pogłębiającą jego klimat. Naprawdę niewiele intr serialowych trafia w moje gusta. Jestem bardzo wybredna w tym temacie. Utworu, którego użyto w Wikingach, słuchałam praktycznie przy każdym odcinku.
Na dzień dzisiejszy serial liczy dwa sezony. Pierwszy premierę miał w roku 2013, kolejny w rok później. Trzeci premierę będzie miał już niedługo, bo 19 lutego. Osobiście przebieram nogami.
Więc, jeśli okrucieństwo, akcja, brutalność, grabieże, mordy, intrygi i kultura nordycka* są czymś co lubisz, masz ponad dwa tygodnie by poznać "Wikingów", nim kolejne ich poczynania ujrzą światło dzienne. Zachęcam do obejrzenia, naprawdę warto.
*nie jest to punkt obowiązkowy. Sama nie lubiłam, dopiero tu się tym zaintrygowałam w jakimkolwiek stopniu.
To nie moje klimaty, ale mój narzeczony może być zainteresowany.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten serial! I jego ścieżkę dźwiękową :)
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w oczach Ragnara... w sumie to on cały jest świetny. Klimaty nordyckie to zdecydowanie coś dla mnie, a do tego jeszcze Floki, Rollo, Lagretha... uwielbiam ten serial i nie mogę się trzeciego sezonu doczekać. :D
OdpowiedzUsuńhttp://sklep-z-pamiatkami.blogspot.com/
Kocham takie klimaty, dlaczego ja wcześniej nie zabrałam się za ten serial, może przez to, że oglądam ich bardzo dużo i nie nadążam, aby być na bieżąco ze wszystkim. No to ja skończy mi się sesja, (a jak dobrze pójdzie to do środy przyszłego tygodnia powinnam się wyrobić) zacznę oglądać Vikingów, bo będę mieć dwa tygodnie leniuchowania przed kolejnym semestrem i pisaniem pracy licencjackiej :D
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała mieć czas na seriale...
OdpowiedzUsuńWciągające ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten serial! Już za dwa tygodnie premiera kolejnego sezonu i nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuńSeriale to niestety nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńChętnie w ferie obejrzę kilka odcinków.
OdpowiedzUsuńOglądałam kilka odcinków.
OdpowiedzUsuńMasz rację muzyka jest na wysokim poziomie, a serial bardzo mi sie podobał.
Namówiłaś mnie, chyba do niego wrócę :)
Ja sama nie wiem, co mam myśleć o tym serialu - pierwszy sezon oglądałam z wypiekami na twarzy, bo był wspaniały. Teraz zabraliśmy się z Mężem za drugi sezon i po bodajże trzech odcinkach spasowaliśmy... W moim odczuciu to w ogóle nie to, co widzieliśmy w pierwszym sezonie.
OdpowiedzUsuńza większość utworów użytych w serialu odpowiada Wardruna - to tłumaczy cały jej geniusz :)
OdpowiedzUsuń