#książka - "Próba żelaza" H.Black i C.Clare
Odkąd na nowo sięgam po młodzieżówki, utwierdzam się w przekonaniu, że się starzeje. Magia nie jest już dla mnie tym czym była, gdy jako dzieciak, po raz pierwszy czytałam Pottera. Nie umiem określić kiedy się tak stało, ale tak po prostu jest. Dlatego troszkę ciężko poszło mi spotkanie z Black i Clare.
Magisterium to szkoła magii. Każdy dzieciak, który wie o jej istnieniu, chce przejść Próbę Żelaza pomyślnie i rozpocząć naukę. Callum Hunt jest wyjątkiem. Chyba jako jedyny, najchętniej zapomniałby o magii i żył przeciętnym życiem. Wbrew swoim pragnieniom, przechodzi próbę pomyślnie. Opuszczenie Magisterium nie jest wcale takie łatwe. A pobyt w nim, odkryje przed chłopakiem kilka tajemnic.
Bardzo się bałam przewidywalności tej historii. Może i temat magii dawno nie był w literaturze młodzieżowej poruszany, a już bez wątpienia przez moją osobę. Ale mimo to mocno się tego obawiałam. I tu autorki troszeczkę mnie zaskoczyły. Zagłębiając się w lekturę, sądziłam, że jestem w stanie przewidzieć co spotka bohaterów. Jakże się myliłam! Black i Clare skonstruowały wszystko tak by zaskoczyć czytelnika w ogromnym stopniu. Oczywiście sama końcówka była lekko do przewidzenia, ale wydarzenia ją poprzedzające, niekoniecznie. To daje historii ogromnego plusa.
Jednak nie ratuje to całości. Może to kwestia wieku, a może literackich upodobań, ale "Próba Żelaza" mocno mnie wynudziła. Nie mogłam wczuć się w jej klimat, a wciągnęło mnie może raptem 50 ostatnich stron. Pomysł jest ciekawy, tego nie neguje. Jednak wykonanie nieszczególnie zachwyca. Przynajmniej mnie.
Magiczne uniwersum jakie jest tu wykreowane, mocno kuleje. Zupełnie jakby świat z jakiego wywodzi się Magisterium był niedopracowany. Pomysł jest, ale brakuje w nim konkretów.
Podobnie jest z bohaterami. Mało który z nich, no może poza głównym, czymś się charakteryzuje. Wydają się być szarą, podobną do siebie masą, bez żadnych szczególnych oznak. Pamiętam ich z imion, ale nic poza tym. Chyba najmocniej w pamięć, zapadły mi postacie zwierzęce. Te akurat bardzo mi się podobały, choć nie było ich wiele.
Jedna rzecz podobała mi się ogromnie - wykorzystanie żywiołów jako źródła magii i zaznaczenie wśród nich chaosu. Również powiązanie zwierząt z magią daje plusa. Może i oba rozwiązania nie są zbyt oryginalne, ale nie szczypią po oczach.
"Próba żelaza" może zachwycić mniej oczekującego czytelnika i tych, którzy nie spotkali się nigdy z Potterem. Tak, Magisterium raczej nie uniknie takich porównań. Dla czytelnika szukającego czegoś bardziej absorbującego nie będzie to najlepszy wybór.
Tak, kochajmy światło i umiejętności mojego telefonu.
Magisterium to szkoła magii. Każdy dzieciak, który wie o jej istnieniu, chce przejść Próbę Żelaza pomyślnie i rozpocząć naukę. Callum Hunt jest wyjątkiem. Chyba jako jedyny, najchętniej zapomniałby o magii i żył przeciętnym życiem. Wbrew swoim pragnieniom, przechodzi próbę pomyślnie. Opuszczenie Magisterium nie jest wcale takie łatwe. A pobyt w nim, odkryje przed chłopakiem kilka tajemnic.
Bardzo się bałam przewidywalności tej historii. Może i temat magii dawno nie był w literaturze młodzieżowej poruszany, a już bez wątpienia przez moją osobę. Ale mimo to mocno się tego obawiałam. I tu autorki troszeczkę mnie zaskoczyły. Zagłębiając się w lekturę, sądziłam, że jestem w stanie przewidzieć co spotka bohaterów. Jakże się myliłam! Black i Clare skonstruowały wszystko tak by zaskoczyć czytelnika w ogromnym stopniu. Oczywiście sama końcówka była lekko do przewidzenia, ale wydarzenia ją poprzedzające, niekoniecznie. To daje historii ogromnego plusa.
Jednak nie ratuje to całości. Może to kwestia wieku, a może literackich upodobań, ale "Próba Żelaza" mocno mnie wynudziła. Nie mogłam wczuć się w jej klimat, a wciągnęło mnie może raptem 50 ostatnich stron. Pomysł jest ciekawy, tego nie neguje. Jednak wykonanie nieszczególnie zachwyca. Przynajmniej mnie.
Magiczne uniwersum jakie jest tu wykreowane, mocno kuleje. Zupełnie jakby świat z jakiego wywodzi się Magisterium był niedopracowany. Pomysł jest, ale brakuje w nim konkretów.
Podobnie jest z bohaterami. Mało który z nich, no może poza głównym, czymś się charakteryzuje. Wydają się być szarą, podobną do siebie masą, bez żadnych szczególnych oznak. Pamiętam ich z imion, ale nic poza tym. Chyba najmocniej w pamięć, zapadły mi postacie zwierzęce. Te akurat bardzo mi się podobały, choć nie było ich wiele.
Jedna rzecz podobała mi się ogromnie - wykorzystanie żywiołów jako źródła magii i zaznaczenie wśród nich chaosu. Również powiązanie zwierząt z magią daje plusa. Może i oba rozwiązania nie są zbyt oryginalne, ale nie szczypią po oczach.
"Próba żelaza" może zachwycić mniej oczekującego czytelnika i tych, którzy nie spotkali się nigdy z Potterem. Tak, Magisterium raczej nie uniknie takich porównań. Dla czytelnika szukającego czegoś bardziej absorbującego nie będzie to najlepszy wybór.
Za możliwość przeczytania Próby żelaza dziękuje wydawnictwu Albatros.
Nie wiem czy jestem wymagająca czy nie, ale Pottera znam i "Próba.." według mnie była całkiem przyzwoita. Końcówka za to całkowicie genialna :D
OdpowiedzUsuńMam zasadę - młodzieżówki dla młodzieży :) Także nie spotkam się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńRaczej w najbliższej przyszłości nie mam zamiaru zapoznawać się z treścią tej książki, chociaż temat magii bardzo lubię... Ale jakoś do Próby żelaza mnie po prostu nie ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńMówię to wszędzie, więc powiem i tutaj - muszę to przeczytać ze względu na Clare :D Strasznie ciekawi mnie to, jak spisze się w innej tematyce. A podobieństwa do Pottera i ogólnie negatywne opinie jak na razie mnie nie zrażają, więc może już niedługo mi się uda :)
OdpowiedzUsuńhttp://biblioteczka-blanki.blogspot.com/
Zupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńDla mnie szkoła magii to tylko Potter i nic więcej :) Raczej po książkę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPolecę mojej młodszej kuzynce. Sama raczej nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę doczekać kolejnych tomów ;) I choć przeczytałam tylko "Próbę żelaza" to już uwielbiam tą serię :)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciałam przeczytac tą książkę i marzę o dniu aż wreszcie spełni się to moje małe marzenie :>
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam przeczytać tę książkę, czytałam wiele pochlebnych recenzji, jednak po twojej czuję pewną wątpliwość. Wcześniej również miałam pewne obawy: Czy będzie to marna podróbka Harry'ego?
OdpowiedzUsuńJednak może kiedyś sama się o tym przekonam.
Świetna recenzja.
Clare jest jedną z moich ulubionych autorek i na pewno sięgnę po coś z innego z jej repertuaru poza Nocnymi Łowcami. Podoba mi się pomysł na powieść, ale nie ukrywam, że porównania do Pottera są widoczne, muszę się przekonać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Chyba muszę sama kupić tą książkę i zobaczę czy mi się spodoba. Mam nadzieję, że tak;)
OdpowiedzUsuńgabxreadsbooks.blogspot.com
Od początku ta książka niezbyt mnie interesowała i teraz mam jeszcze mniejszą ochotę na jej przeczytanie. Ale może kiedyś. ;)
OdpowiedzUsuńSam początek to idealnie cały Harry Potter, ale czytało mi się całkiem nieźle.:) Zaskoczyły mnie te ostatnie zdarzenia z Callem-Wrogiem, chłopakiem z bluzką konia itd. - i chyba dzięki temu sięgnę po kolejny tom, kiedy będzie w PL.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie i chyba po nią sięgnę za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńhttp://isareadsbooks.blogspot.com
Kocham Clare więc na pewno nie omieszkam sięgnąć po ta książkę aczkolowiek też nie wiem czy mi się tak spodoba. Bo ostatnio nie sięgam po fantasy ;)
OdpowiedzUsuńW moim świecie
Gdy zobaczyłam nazwisko Clare to już od razu przestałam się interesować tą książką. Nie lubię tej autorki :D
OdpowiedzUsuńJestem ogromnie zainteresowana tą książką. Temat magii chyba najbardziej mi się podoba. Mam nadzieję, że niedługo będzie mi dane ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń