#książka - 'Poradnik pozytywnego myślenia" M.Quick
Ambitnie spełniam się w trzech kwestiach dotyczących książek - czytam naszych rodzimych autorów, odhaczam pozycje z listy "must read, must have" i czytam książki przed obejrzeniem ich ekranizacji. Ta zalicza się do dwóch ostatnich kwestii. Tę pozycje połknęłam bardzo szybko. Wiecie co najlepszego można robić podczas ponad całodobowej podróży samochodem? Czytać oczywiście. Tak właśnie poznałam Pata.
Pat jest zdania, że jego życie to film. Happy end nastąpi gdy wróci do niego jego była żona. By tak się stało postanawia pracować nad sobą - ćwiczy, czyta książki, nie stawia na swoim i jest miły dla innych. Jednak nie wszystko jest takie kolorowe, jak tabletki, które zażywa. Najbardziej irytująca jest Tiffany. Równie zwariowana jak on kobieta, która za nic w świecie nie chce dać mu spokoju.
Książka chodziła mi po głowie od bardzo dawna. I w sumie bardzo się cieszę, że dopiero teraz po nią sięgnęłam. Wcześniej mogłabym ją błędnie interpretować
To naprawdę jest poradnik pozytywnego myślenia. Patrząc na Pata można, a nawet trzeba, się od niego wiele nauczyć. Ma ponad 30 lat, mieszka z rodzicami, bo nie jest zdolny do życia na własny rachunek. I choć wszyscy wokoło twierdzą, że żona do niego nie wróci, on się nie poddaje i dąży do celu. I to bardzo uparcie. Pat to genialny przykład bohatera na życiowym zakręcie, który za nic się nie poddaje. Tego powinien sie od niego nauczyć każdy.
Z kolei Tifanny to inny typ bohatera. Albo się ją lubi albo nie znosi. Osobiście pałam do niej ogromną sympatią. Może nie pojawia się zbyt często, ale gdy juz jest wprowadza niezły zamęt. I właśnie to w niej lubię najbardziej. Nie jest niepozorna. Od samego początku gdy się pojawia wiadomo, że będą z nią problemy. Jednak jak się później okazuje, wcale nie jest taka zła.
Narracja jest prosta - pierwszoosobowa, w końcu to dziennik Pata. Dzięki temu czytelnik może jeszcze lepiej wczuć się w jego sytuację i zrozumieć jak działa jego głowa. Nie sposób go nie pokochać. Zwłaszcza wyobrażając go sobie jako filmową wersje (tak już jest jak się najpierw widzi zapowiedzi filmu) czyli Coopera, tak bardzo nieporadnego. Doprawdy urocze. I choć czytelnik ma świadomość, że jego plan nie może się powieść, jakiś wewnętrzny głos karze mu kibicować całym serduchem. Bo to niby taka banalna sprawa, jednak ciężej się jej trzymać przez cały czas.
"Poradnik pozytywnego myślenia" to pozycja idealna na wakacje. Łatwa, lekka i naprawdę szybka do przeczytania, jest świetną lekcją wytrwałości, dążenia do celu i tytułowego sposobu myślenia. Bo pozytywne myślenie to niby taka prosta sprawa. Gorzej jest, gdy przychodzi do wcielenia tego w życie.
Pat jest zdania, że jego życie to film. Happy end nastąpi gdy wróci do niego jego była żona. By tak się stało postanawia pracować nad sobą - ćwiczy, czyta książki, nie stawia na swoim i jest miły dla innych. Jednak nie wszystko jest takie kolorowe, jak tabletki, które zażywa. Najbardziej irytująca jest Tiffany. Równie zwariowana jak on kobieta, która za nic w świecie nie chce dać mu spokoju.
Książka chodziła mi po głowie od bardzo dawna. I w sumie bardzo się cieszę, że dopiero teraz po nią sięgnęłam. Wcześniej mogłabym ją błędnie interpretować
To naprawdę jest poradnik pozytywnego myślenia. Patrząc na Pata można, a nawet trzeba, się od niego wiele nauczyć. Ma ponad 30 lat, mieszka z rodzicami, bo nie jest zdolny do życia na własny rachunek. I choć wszyscy wokoło twierdzą, że żona do niego nie wróci, on się nie poddaje i dąży do celu. I to bardzo uparcie. Pat to genialny przykład bohatera na życiowym zakręcie, który za nic się nie poddaje. Tego powinien sie od niego nauczyć każdy.
Z kolei Tifanny to inny typ bohatera. Albo się ją lubi albo nie znosi. Osobiście pałam do niej ogromną sympatią. Może nie pojawia się zbyt często, ale gdy juz jest wprowadza niezły zamęt. I właśnie to w niej lubię najbardziej. Nie jest niepozorna. Od samego początku gdy się pojawia wiadomo, że będą z nią problemy. Jednak jak się później okazuje, wcale nie jest taka zła.
Narracja jest prosta - pierwszoosobowa, w końcu to dziennik Pata. Dzięki temu czytelnik może jeszcze lepiej wczuć się w jego sytuację i zrozumieć jak działa jego głowa. Nie sposób go nie pokochać. Zwłaszcza wyobrażając go sobie jako filmową wersje (tak już jest jak się najpierw widzi zapowiedzi filmu) czyli Coopera, tak bardzo nieporadnego. Doprawdy urocze. I choć czytelnik ma świadomość, że jego plan nie może się powieść, jakiś wewnętrzny głos karze mu kibicować całym serduchem. Bo to niby taka banalna sprawa, jednak ciężej się jej trzymać przez cały czas.
"Poradnik pozytywnego myślenia" to pozycja idealna na wakacje. Łatwa, lekka i naprawdę szybka do przeczytania, jest świetną lekcją wytrwałości, dążenia do celu i tytułowego sposobu myślenia. Bo pozytywne myślenie to niby taka prosta sprawa. Gorzej jest, gdy przychodzi do wcielenia tego w życie.
lubimyczytac.pl| ask.fm | google+ | tumblr | instagram
Nie czytałam, ale parę osób mnie już namawiało na tą książkę, więc chyba czas się za nią wziąć :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Niestety widziałam już film, więc książki nie przeczytam. Ale głównie robię, jak Ty - najpierw staram się czytać książkę, jeśli ma swoją ekranizację. Przeważnie są po prostu lepsze od filmu :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, oglądałam za to film, który bardzo mi się podobał. Stąd zakładam, że książka jest nawet lepsza. Od tego autora czytałam za to "Wybacz mi, Leonardzie", które jest - według mnie - naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńWiele słyszałam o filmie, ale chętnie przeczytałabym także książkę :) Pozytywne myślenie w końcu nikomu nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Uwielbiam wersję i książkową, i film. Nie jestem w stanie wybrać, co lepsze :)
OdpowiedzUsuńDo tej książki nikt nie musi mnie dłużej przekonywać ;) Z ogromną chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTę książkę czytałam jakiś czas temu, po niej obejrzałam ekranizację i przyznam szczerze, że wolę to pierwsze, chociaż bywały momenty, przy których się wkurzałam. Chodziło mi przede wszystkim o zachowanie Pata i wieczne upominanie samej siebie, że on jedzie na specjalnych tabletkach było fatalne. Ajj, co ja mam z samą sobą? :)
OdpowiedzUsuńMam ją na półce, ta książka jes rozchwytywana ;) próbowałam zacząć ale póki co mi nie podeszła, poczeka sobie trochę;)
OdpowiedzUsuńJako książka "Poradnik..." szalenie mi się podobał, ale filmu nie dałam rady oglądnąć do końca i wyłączyłam go po jakichś 30 minutach :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest dość dziwna. Nie widziałam filmu więc mam jeszcze szansę by przeczytać książkę ale nie wiem czy chcę.
OdpowiedzUsuńNo cóż aktora na okładce lubię aktorkę nie za bardzo, ale to nie zmienia książki oczywiście :)
A ja ciągle mam tę książkę przed sobą i już sama nie wiem kiedy się za nią zabiorę :(
OdpowiedzUsuńMam w planach zarówno tę książkę jak i pozostałe dzieła Quicka :)
OdpowiedzUsuńTaka leciutka książka, dla mnie 6/10. Jednak film bije na głowę w tym wypadku ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam. Może momentami była irytujaca, ale cos do niej ciągnęło. Za to film momentami był wręcz nudny.
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam już ja kupić, ale jednak wybrałam inną ksiażkę, jednak zdarzyłam obejrzeć już film i historia mi sie spodbobała, więc na pewno kiedyś kupię książkę i ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com/
Kiedyś zaczęłam oglądać film, ale niestety nie wciągnął mnie on na tyle, żebym wytrwała do końca, dlatego na książkę się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście nie obejrzałam filmu :) Czytałam inną książkę tego autora i byłam pod wrażeniem, więc na pewno kiedyś sięgnę po "Poradnik pozytywnego myślenia" :)
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytanie, dużo dobrego na temat "Poradnika" słyszałam, a i proza Quicka, z którą do tej pory miałam styczność zachęca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zawsze łatwiej powiedzieć niż wcielić coś w życie.. Widziałam film, co do książki... póki co podaruję ją sobie ;)
OdpowiedzUsuńFilmu jeszcze nie widziałam więc chętnie skuszę się na książkę ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam różne opinie na temat tej książki, jednak jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuń