#książka - "W sieci umysłów" J.Dashner
Niby powrót na studia jest taki fajny. No okej, zniżki i w ogóle, ale gdzie umyka mi ten czas? Nie mam pojęcia. Najgorsze jest to, że nie mam kiedy czytać. Olaboga, czas na nowo organizować cenne minuty! Trzymajcie kciuki.
Michael jest graczem. Jak większość swoich rówieśników, najwięcej czasu spędza w wirtualnym świecie VirtNetu. Wniknąć do niego można nie tylko umysłem i ciałem. A jeśli, tak jak Michael, jest się hakerem - zabawa staje się jeszcze lepsza. Możesz łamać zasady, a te nie powstały bez powodu. Gdy jeden z uczestników gry, zaczyna mordować innych trzeba go powstrzymać. Służby VirtNetu potrzebują hakera, a ich wybór pada na Michaela i jego przyjaciół. Muszą dostać się do wnętrza gry, nie mając pewności, że granica miedzy realnością i grą nie zniknie.
Po pierwsze i chyba najważniejsze - nie miałam wcześniej styczności z twórczością Dashnera, a trochę mnie ciekawiła. Cała mania "Więźnia labiryntu" mnie ominęła. Niby zbierałam się do tej trylogii już kilka razy, ale nie zrobiłam tego. Czy teraz to się zmieni?
Co do jednego mam pewność. Książkę czyta się bardzo szybko. Rozdziały są krótkie, język dość prosty, a akcja cały czas pędzi na łeb na szyję. To wszystko sprawia, że lektura mija błyskawicznie. Ale czy to aby na pewno dobrze?
Bohaterowie nie są najlepiej nakreśleni. Ciężko się do nich przywiązać, bo właściwie najważniejszą rzeczą jaką o nich wiemy jest to, że uwielbiają grać i świetnie się na tym znają. Michael dla mnie jest typowym, niezdarnym bohaterem młodzieżówek. To jego znajomi nadają mu jakiegoś poziomu, odrobiną sarkazmu i poczucia humoru. On sam zupełnie nie przypadł mi do gustu, a wręcz mnie irytował.
Biegnąca w zastraszającym tempie akcja nie jest, ani plusem, ani minusem. Z jednej strony przyśpiesza lekturę, która momentami wydaje się nudna. A z drugiej sprawia, że cały czas coś się dzieje. To takie szczęście w nieszczęściu.
Powoli staje się to u mnie regułą, ale zaczynam uwielbiać czarne charaktery młodzieżówek. Tutaj jest podobnie. Najlepszy punkt tej książki, to właśnie złoczyńca. Niby obecny, a jednak taki tajemniczy i nieprzewidywalny. Cała tajemnica jaka jest wokół niego jest stworzona, nadaje mu fenomenalnego charakteru. Intryga, której jest częścią naprawdę wciąga i zajmuje. I własnie to daje tej pozycji ogromnego plusa.
Nigdy nie byłam, i raczej nie zostanę, entuzjastą historii dotyczących gier komputerowych. Ta książka może być gratką dla takich osób, albo ciekawym początkiem dla kogoś kto tematem zaczyna się interesować. Bez wątpienia jest świetną lekcją o tym co może się stać, gdy granica między rzeczywistością, a fikcją zaczyna się zacierać.
P.S. Wolicie taki tekst czy ciągły?
Michael jest graczem. Jak większość swoich rówieśników, najwięcej czasu spędza w wirtualnym świecie VirtNetu. Wniknąć do niego można nie tylko umysłem i ciałem. A jeśli, tak jak Michael, jest się hakerem - zabawa staje się jeszcze lepsza. Możesz łamać zasady, a te nie powstały bez powodu. Gdy jeden z uczestników gry, zaczyna mordować innych trzeba go powstrzymać. Służby VirtNetu potrzebują hakera, a ich wybór pada na Michaela i jego przyjaciół. Muszą dostać się do wnętrza gry, nie mając pewności, że granica miedzy realnością i grą nie zniknie.
Po pierwsze i chyba najważniejsze - nie miałam wcześniej styczności z twórczością Dashnera, a trochę mnie ciekawiła. Cała mania "Więźnia labiryntu" mnie ominęła. Niby zbierałam się do tej trylogii już kilka razy, ale nie zrobiłam tego. Czy teraz to się zmieni?
Co do jednego mam pewność. Książkę czyta się bardzo szybko. Rozdziały są krótkie, język dość prosty, a akcja cały czas pędzi na łeb na szyję. To wszystko sprawia, że lektura mija błyskawicznie. Ale czy to aby na pewno dobrze?
Bohaterowie nie są najlepiej nakreśleni. Ciężko się do nich przywiązać, bo właściwie najważniejszą rzeczą jaką o nich wiemy jest to, że uwielbiają grać i świetnie się na tym znają. Michael dla mnie jest typowym, niezdarnym bohaterem młodzieżówek. To jego znajomi nadają mu jakiegoś poziomu, odrobiną sarkazmu i poczucia humoru. On sam zupełnie nie przypadł mi do gustu, a wręcz mnie irytował.
Biegnąca w zastraszającym tempie akcja nie jest, ani plusem, ani minusem. Z jednej strony przyśpiesza lekturę, która momentami wydaje się nudna. A z drugiej sprawia, że cały czas coś się dzieje. To takie szczęście w nieszczęściu.
Powoli staje się to u mnie regułą, ale zaczynam uwielbiać czarne charaktery młodzieżówek. Tutaj jest podobnie. Najlepszy punkt tej książki, to właśnie złoczyńca. Niby obecny, a jednak taki tajemniczy i nieprzewidywalny. Cała tajemnica jaka jest wokół niego jest stworzona, nadaje mu fenomenalnego charakteru. Intryga, której jest częścią naprawdę wciąga i zajmuje. I własnie to daje tej pozycji ogromnego plusa.
Nigdy nie byłam, i raczej nie zostanę, entuzjastą historii dotyczących gier komputerowych. Ta książka może być gratką dla takich osób, albo ciekawym początkiem dla kogoś kto tematem zaczyna się interesować. Bez wątpienia jest świetną lekcją o tym co może się stać, gdy granica między rzeczywistością, a fikcją zaczyna się zacierać.
Za możliwość przeczytania "W sieci umysłów" dziękuje wydawnictwu Albatros
P.S. Wolicie taki tekst czy ciągły?
Sama kocepcja strasznie przypomina mi "Ready player one", jednak na świecie wykreowanym podobieństwa się kończą. Sam również nie jestem entuzjastą książek o grach. Książek Dashnera, podobnie jak do niedawna Ty również nigdy nie czytałem. I za bardzo mi się nie śpieszy. Świetna recenzja :D Sam raczej po tytuł nie sięgnę, ale może ktoś znajdzie w nim cos ciekawego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie do końca moja tematyka. Może jednak kiedyś sięgnę, kiedy najdzie mnie ochota na jakąś zmianę :)
OdpowiedzUsuńTeż raczej nie moja tematyka. Chociaż ostatnio coś mnie ciągnie do trylogii "Więźnia labiryntu" tego autora. Poza tym Ci średni bohaterowie... Skończyłam "Wbrew sobie" właśnie i postaci też tam były takie nie wiadomo, co... Także ja chyba dam sobie spokój. I tak się wystarczająco często zawodzę na książkach, które naprawdę chcę przeczytać, a co dopiero na takich, których nie chcę :D
OdpowiedzUsuńOstatnio sporo słychać o tej książce, jednak nie jestem pena czy sama po nią sięgnę, bo moje uczucia w stosunku Jamesa Dashnera są nieco mieszane :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Jeszcze nie czytałam słynnej trylogii Dashnera, a tu już wyskakuje jego kolejna książka. Co jak co, ale chyba zapiszę sobie ją na moją listę prezentów urodzinowych, wykreślając inny tytuł. :)
OdpowiedzUsuńJa akurat przeczytałam "Więźnia Labiryntu" przed tą manią po filmie i już wtedy, gdy wiedziałam, że autor wydaję tę powieść, czekałam na dzień, gdy pojawi się ta powieść w Polsce. Doczekałam się. Teraz muszę ją zdobyć i przeczytać.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Ta książka cały czas za mną chodzi! Muszę ją w końcu kupić :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego autora muszę przeczytać tą książkę! :D
OdpowiedzUsuńDashner jest autorem jednej z moich ulubionych trylogii - "Więzień labiryntu" - dlatego koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo głośna książka dlatego muszę choćby z ciekawości po nią sięgnąć. Zapisuje na listę ,,do przeczytania" :-)
OdpowiedzUsuńTekst taki, nie ciągły :) Co do książki, raczej nie będzie mi z nią po drodze. Jakoś nie słyszałam o autorze, jego książki omijałam, nie interesowały mnie. To chyba nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńJakoś na razie nie jestem szczególnie zainteresowaną książką, więc podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pisałam na jednym z blogów, że nie sięgnę po tę książkę, bo nie przepadam za historiami gdzie gry są głównymi wątkami.
OdpowiedzUsuńChyba Dashner to nie dla mnie : )
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część, właśnie "Więźnia labiryntu" i w ogóle mnie on nie zachwycił, nie spodobał mi się styl autora i ciapowaty bohater. Miałam nadzieję, że "W sieci umysłów" będzie lepsze, choćby dzięki hakerowaniu, ale najwyraźniej się pomyliłam :/
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Książka bardzo mi się spodobała mimo że też nie jestem wielką fanką gier ;)
OdpowiedzUsuńTe czarne charaktery mają coś w sobie... zawsze są tacy intrygujący. ;)
OdpowiedzUsuńZ prozą Dashnera nie miałam styczności, ale chciałabym nadrobić i Więźnia labiryntu i W sieci umysłów. ;)
Przeczytałam tylko pierwszy tom "Więzień labiryntu" Nie wiem dlaczego nie sięgnęłam po następne tomy, może przez coraz to nowsze książki? Opis ''W sieci umysłów'' jakoś nie porywa mnie zbytnio do jej przeczytania,ale kto wie...
OdpowiedzUsuńKocham trylogię "Więźnia Labiryntu" <3 Choć przyznam, że ostatnia część nie spełniła moich oczekiwań. Po mimo to bardzo polubiła styl pana Dashnera i muszę zapoznać się z jego nowymi książkami, choć gry komputerowe mnie za bardzo nie kręcą.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja :)
Pozdrawiam Tris z http://hopebravestory.blogspot.com