#książka - "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" M.Quick
Po tak cudownej lekturze jak "Poradnik pozytywnego myślenia" po prostu nie mogłam sobie odmówić zakupu kolejnej książki tego Quicka. Czułam te nić porozumienia między mną, a jego twórczością. Stąd kolejna pozycja okraszona jego nazwiskiem, na mojej półce. Czy ostatnia?
I tak, wiem jak bardzo złym blogerem jestem, tak mało publikując ostatnio. Mam nadzieje, że w końcu wpadnę w rytm studiowania i znajdę czas na pisanie
Finley ma osiemnaście lat i jest bardzo małomówny. Mieszka z ojcem pracującym na nocą zmianę i dziadkiem pozbawionym nóg. Ma w życiu dwie miłości - gra w koszykówkę i patrzenie w gwiazdy z Erin u boku. To one zajmują całe jego lato. Oboje wraz z nowym rokiem szkolnym chcą dostać się do pierwszego składu szkolnej drużyny koszykówki. Finley traci grunt pod nogami gdy do miasta przeprowadza się nowy chłopak, Russ. Świetny koszykarz, którym chłopak musi się zaopiekować na polecenie trenera. Tylko dlaczego nowy gracz twierdzi, że nazywa się Numer 21 i pochodzi z kosmosu?
Quick robi coś niesamowitego. Za bohaterów obiera ludzi będących, niejako na życiowym zakręcie, uświadamiając czytelnikowi co tak naprawdę jest ważne. Że zawsze może istnieć, nawet tuż obok nas, ktoś z gorszymi problemami niż nasze. Można zarzucić autorowi, że się powtarza. Że popada w schematy. Nawet gdy zna się tylko dwie jego książki można, to zrobić. Pytanie jednak - czy warto?
Główny bohater "Niezbędnika obserwatorów gwiazd" to chłopak z dość trudną sytuacją życiową. Jako jeden z nielicznych uczniów swojej szkoły jest biały. Do tego jeszcze gra w koszykówkę. I to nieźle. Więc jego szkolne życie nie jest zbyt łatwe. W domu nie ma najlepszej sytuacji. Nie jest zachwycony tym w jakich warunkach przyszło mu żyć, ale też nie rozpacza z tego powodu. Mimo wszystko, dąży do swojego celu - dostania się do pierwszego składu drużyny. Nie rezygnuje z marzeń, choć by je zrealizować musi włożyć w to wiele pracy i serca. A co najważniejsze, zrezygnować z czegoś co naprawdę kocha.
To właśnie za pomocą Finley'a vel Białego Królika, Quick pokazuje, że najważniejsze w życiu jest dążenie do realizacji swoich marzeń i celów. Bohater, choć młody, cechuje się ogromną dojrzałością i zrozumieniem. To opowieść o tym, jak niewiele trzeba mówić by mieć wokół siebie kochających ludzi i jak wiele czasem trzeba poświecić, by zatrzymać ich przy sobie.
Język jakim posługuje się autor jest prosty. Dziecinnie prosty, stwierdzić można. Ale nie ma w tym nic złego. Język Quicka jest specyficzny. Dzięki temu, łatwo przypisać mu autorstwo danej pozycji. Rozdziały są krótkie, szybkie i proste. Bohaterowie ukojenie odnajmują w sporcie, lubią czytać, mają ogromne wsparcie w najbliższych. I to nie tylko w "Niezbędniku..". Źle? Jak najbardziej nie. Gdyby było inaczej, nie byłby to Quick, dość prosto przekazujący tak ważne rzeczy.
To nie jest typ książki w której chodzi o napięcie, akcje i szybki bieg wydarzeń. Tu jest dokładnie odwrotnie. Chodzi o refleksyjność, uczucia i prawdy oczywiste. Jakie? Że życie to nie bajka. Że rani by później było lepiej. Że dążenie do celu to naprawdę ważna rzecz. Ta książka udowadnia, że w prostocie tkwi siła.
I tak, wiem jak bardzo złym blogerem jestem, tak mało publikując ostatnio. Mam nadzieje, że w końcu wpadnę w rytm studiowania i znajdę czas na pisanie
Finley ma osiemnaście lat i jest bardzo małomówny. Mieszka z ojcem pracującym na nocą zmianę i dziadkiem pozbawionym nóg. Ma w życiu dwie miłości - gra w koszykówkę i patrzenie w gwiazdy z Erin u boku. To one zajmują całe jego lato. Oboje wraz z nowym rokiem szkolnym chcą dostać się do pierwszego składu szkolnej drużyny koszykówki. Finley traci grunt pod nogami gdy do miasta przeprowadza się nowy chłopak, Russ. Świetny koszykarz, którym chłopak musi się zaopiekować na polecenie trenera. Tylko dlaczego nowy gracz twierdzi, że nazywa się Numer 21 i pochodzi z kosmosu?
Quick robi coś niesamowitego. Za bohaterów obiera ludzi będących, niejako na życiowym zakręcie, uświadamiając czytelnikowi co tak naprawdę jest ważne. Że zawsze może istnieć, nawet tuż obok nas, ktoś z gorszymi problemami niż nasze. Można zarzucić autorowi, że się powtarza. Że popada w schematy. Nawet gdy zna się tylko dwie jego książki można, to zrobić. Pytanie jednak - czy warto?
Główny bohater "Niezbędnika obserwatorów gwiazd" to chłopak z dość trudną sytuacją życiową. Jako jeden z nielicznych uczniów swojej szkoły jest biały. Do tego jeszcze gra w koszykówkę. I to nieźle. Więc jego szkolne życie nie jest zbyt łatwe. W domu nie ma najlepszej sytuacji. Nie jest zachwycony tym w jakich warunkach przyszło mu żyć, ale też nie rozpacza z tego powodu. Mimo wszystko, dąży do swojego celu - dostania się do pierwszego składu drużyny. Nie rezygnuje z marzeń, choć by je zrealizować musi włożyć w to wiele pracy i serca. A co najważniejsze, zrezygnować z czegoś co naprawdę kocha.
To właśnie za pomocą Finley'a vel Białego Królika, Quick pokazuje, że najważniejsze w życiu jest dążenie do realizacji swoich marzeń i celów. Bohater, choć młody, cechuje się ogromną dojrzałością i zrozumieniem. To opowieść o tym, jak niewiele trzeba mówić by mieć wokół siebie kochających ludzi i jak wiele czasem trzeba poświecić, by zatrzymać ich przy sobie.
Język jakim posługuje się autor jest prosty. Dziecinnie prosty, stwierdzić można. Ale nie ma w tym nic złego. Język Quicka jest specyficzny. Dzięki temu, łatwo przypisać mu autorstwo danej pozycji. Rozdziały są krótkie, szybkie i proste. Bohaterowie ukojenie odnajmują w sporcie, lubią czytać, mają ogromne wsparcie w najbliższych. I to nie tylko w "Niezbędniku..". Źle? Jak najbardziej nie. Gdyby było inaczej, nie byłby to Quick, dość prosto przekazujący tak ważne rzeczy.
To nie jest typ książki w której chodzi o napięcie, akcje i szybki bieg wydarzeń. Tu jest dokładnie odwrotnie. Chodzi o refleksyjność, uczucia i prawdy oczywiste. Jakie? Że życie to nie bajka. Że rani by później było lepiej. Że dążenie do celu to naprawdę ważna rzecz. Ta książka udowadnia, że w prostocie tkwi siła.
Według mnie ten tytuł wypada słabo przy "Poradniku pozytywnego myślenia". Możliwe też, że to wina tego, że w tych dwóch książkach mamy całkiem różnych bohaterów, gdzie ja preferuję szaleństwo (co zapewne zdążyłaś zauważyć), a Finley był za spokojny. ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem czy miałabym ochotę na tę książkę. PPM mnie znudził już bardziej wciągnął mnie film, co jest rzadkością w moim życiu
OdpowiedzUsuńmuszę zabrać się za książki Quicka, ale zacznę od Poradnika pozytywnego myślenia. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam w planach książki tego autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę! <3
OdpowiedzUsuńNie czytalam jeszcze zadnej ksiazki tego autora , ale czytalam dosc duzo pozytywnych recenzji jego ksiazek. Niezbednik... interesuje mnie juz i jakiegos czasu, wiec mam nadzieje, ze wkrotce bede mogla go przeczytac :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Najpierw przeczytam poradnik pozytywnego myślenia, a potem wezmę tą! :-)
OdpowiedzUsuńMnie się "Poradnik" nie podobał, ale "Niezbędnik" był cudowny. Nie powiedziałabym, że autor popada w schematy, zupełnie co innego niż dążenie do spełnienia marzeń zwróciło moją uwagę w tej książce i to chyba najlepsze - każdy sięgając po "Niezbędnik" znajdzie coś innego, coś czego być może potrzebuje :)
OdpowiedzUsuńMogę się zgodzić ze wszystkim, co napisałaś o tej książce. Jest naprawdę cudowna. Muszę koniecznie sięgnąć po inne książki tego autora ;)
OdpowiedzUsuńJuż od bardzo dawna ta ksiażka czeka na mnie na półce, niestety tak mało czasu a tyle jeszcze innych do przeczytania :(
OdpowiedzUsuńhttp://soelliee.blogspot.com/
Piękna książka, od dziś na nią poluję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Przeczytałam dwie książki autora, "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" oraz "Prawie jak gwiazda rocka" i obie książki wywołały we mnie burzę emocji. Quick rzeczywiście prosto, ale skutecznie przekazuje najważniejsze wartości moralne, a wymyślny język wcale nie jest do tego potrzebny. Niesamowite książki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
http://booksbyshadow.blogspot.com/
Ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad przeczytaniem książek autora. Jakoś nie mogę się zdecydować...
OdpowiedzUsuńZgadzam się - w książkach takich jak te Quicka nie chodzi o akcję czy napięcie, ale wnioski wypływające z fabuły. Dodałabym też, że o klimat. :) Niestety, historia w "Niezbędniku..." nie podpasowała mi aż tak, jak "Poradnik pozytywnego myślenia". Do dziś nie wiem, co nie zagrało, ale nie wspominam tej książki pozytywnie.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać książki Quicka!
OdpowiedzUsuńCzytałam jedynie Wybacz mi, Leonardzie tegi autora, ale na recenzowana przez Ciebie dzisiaj pozycje już od dawna mam oko.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Mam na półce i jeszcze nie przeczytałam :) dobre opinie słyszałam o "Leonardzie" i po tę książkę na pewno chcę sięgnąć
OdpowiedzUsuńNaprawdę muszę kiedy dorwać choć jedną książkę Quicka! ^_^
OdpowiedzUsuńCzytałam i nawet mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Wybacz mi, Leonardzie" i na razie mi wystarczy. Fajna książka, ale na jeden raz. Zdecydowanie wolę tę akcję w powieściach, a mnie refleksyjności. Dla mnie takie książki okazują się być ostatecznie trochę o niczym. Ale nie mówię nie, bo czytało mi się jego książkę dość przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę. Czytałam też, "Wybacz mi, Leonardzie" i "Prawie jak gwiazda rocka", ale "Niezbędnik" podobał mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńhttp://thebookishcity.blogspot.com/
Muszę ją przeczytać. Mam w planach i na pewno po nią sięgnę ^^
OdpowiedzUsuńTo moje must have! Czuję, że to mój klimat :)
OdpowiedzUsuńBuziaki, dodałam bloga do obserwowanych!
modnaksiazka.blogspot.com
Brzmi nieźle, będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Latające książki
Mam w swoich czytelniczych planach ;)
OdpowiedzUsuńA ja wciąż i wciąż odkładam książki autora gdzieś tam na dalszy plan, ale wreszcie kiedyś nastąpi ten moment, że sięgnę po jego książki :P
OdpowiedzUsuńChyba będę osamotniona w swojej ocenie, ale "Niezbędnik..." zupełnie nie trafił w mój gust. To pewnie nie jest zła książka, tylko ot taka, nic specjalnego ; )
OdpowiedzUsuń