#książka - "Zaginiona dziewczyna" G.Flynn
Nieskromnie przyznaje, że jestem z siebie dumna. Nadal staram się trzymać postanowienia, by najpierw czytać, a dopiero później oglądać ekranizacje książek. Jak do tej pory idzie mi to całkiem nieźle. Ponadto, uporczywie zbieram centymetry do "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" i odhaczam kolejne książki do 52 książki w 2016. Malutkimi kroczkami brnę do celu. Ah, no i staram się ogarnąć sesję. Trzymajcie kciuki!
Nick i Amy mają świętować piątą rocznicę ślubu. Jednak zanim do tego dochodzi, kobieta znika z ich domu. Wszystko co po niej zostaje, wskazuje, że nie uciekła z własnej woli. Zaczynają się poszukiwania. Tymczasem Nick co raz więcej kłamie i jeszcze bardziej szokuje swoją postawą. Powoli wszyscy zaczynają uważać go winnym zaginięcia żony. Wraz z pomocą siostry bliźniaczki stara się udowodnić swoją niewinność. Ale skoro on nie miał nic wspólnego z zaginięciem Amy, to gdzie ona przepadła?
O książce dowiedziałam się bardzo prosto - oglądając zwiastun jej ekranizacji. I od razu wiedziałam, że film będzie musiał poczekać aż rozprawię się z książką. I po wielu bojach i jej niedostępności w księgarniach - przyszła na nią pora.
Bardzo lubię takie zabiegi autorów, gdy pokazują historię z różnych perspektyw. Angażują kilku bohaterów, po to, by pokazać odmienne spojrzenie na kreowany świat. Tutaj właśnie tak jest. Najpierw poznajemy historię z punktu widzenia Nicka. Później, zaczytujemy się w dzienniku Amy i zyskujemy dwojakie spojrzenie na ich małżeństwo. Co najważniejsze - należy zwracać uwagę na notatki kiedy, w odniesieniu do zaginięcia, dzieje się akcja danego rozdziału. Dzięki temu poznajemy historię, nie dość, że z dwóch perspektyw, to jeszcze w dużym przedziale czasowym.
Przy tym wszystkim, autorka umiejętnie gra na emocjach czytelnika. W jednym momencie sprawia, że współczucie do jednego z bohaterów przemienia się w nienawiść. Po chwili to samo robi z drugim, przez co czytelnik może dostać niemałych zawrotów głowy. Z jednej strony to zabieg na duży plus - czytelnik się nie nudzi. Jednak dla niektórych może to być zgubne i męczące.
Wystarczy tylko spojrzeć na książkę by zacząć obawiać się jednej rzeczy - jej objętości. Przy wyborze książek nie kieruję się grubością ich grzbietu, ale jednak czasem pojawia się w mojej głowie myśl "Czy tak obszerna pozycja nie będzie aby nudnawa?". Tutaj troszeczkę tak miałam. I niestety, w jakimś stopniu słusznie.
Nie można zarzucić tej książce, że jest zła. Sam pomysł na historię wydaje się być niewyobrażalnie prosty. Jednak im więcej stron mamy za sobą, tym bardziej się przekonujemy, że to naprawdę zawikłana historia. Historia, która, niestety momentami traci na swojej płynności. Akcja nie tyle spowalnia, co wręcz zamiera i zamiast postępów w poszukiwaniach, poznajemy psychikę bohaterów. Do przodu, czytelnika pcha pragnienie rozwikłania tej naprawdę misternej intrygi.
Tak, ta historia bez wątpienia może "zryć" niejedną psychikę. W pewnym momencie warto się zastanowić ile w niej thrillera, a ile psychologii. Oj tak, to thriller bardzo mocno psychologiczny. Pokazujący zawiłość ludzkiego umysłu i wiele jego negatywnych stron. Dlatego warto zapamiętać, że nie jest to historia dla każdego. To opowieść o naprawdę mrocznych aspektach życia dwóch osób.
Poza chwilową nudą nie umiem się w niej do niczego przyczepić. Owszem, było kilka momentów w których jej lektura mi się dłużyła, ale pragnienie rozwikłania tej historii wygrywało. Do tego, jestem z tych osób, które uwielbiają pokręcone i nieoczywiste opowieści.
"Zaginiona dziewczyna" to zawiła i mocno pokręcona historia o ludzkiej psychice. Ciężko mówić o niej wiele, bez zdradzania jej smaczków. Nie jest idealna, ale bez wątpienia bardzo mocno potrafi zapaść czytelnikowi w pamięć i nie opuścić jej na długo.
Nick i Amy mają świętować piątą rocznicę ślubu. Jednak zanim do tego dochodzi, kobieta znika z ich domu. Wszystko co po niej zostaje, wskazuje, że nie uciekła z własnej woli. Zaczynają się poszukiwania. Tymczasem Nick co raz więcej kłamie i jeszcze bardziej szokuje swoją postawą. Powoli wszyscy zaczynają uważać go winnym zaginięcia żony. Wraz z pomocą siostry bliźniaczki stara się udowodnić swoją niewinność. Ale skoro on nie miał nic wspólnego z zaginięciem Amy, to gdzie ona przepadła?
O książce dowiedziałam się bardzo prosto - oglądając zwiastun jej ekranizacji. I od razu wiedziałam, że film będzie musiał poczekać aż rozprawię się z książką. I po wielu bojach i jej niedostępności w księgarniach - przyszła na nią pora.
Bardzo lubię takie zabiegi autorów, gdy pokazują historię z różnych perspektyw. Angażują kilku bohaterów, po to, by pokazać odmienne spojrzenie na kreowany świat. Tutaj właśnie tak jest. Najpierw poznajemy historię z punktu widzenia Nicka. Później, zaczytujemy się w dzienniku Amy i zyskujemy dwojakie spojrzenie na ich małżeństwo. Co najważniejsze - należy zwracać uwagę na notatki kiedy, w odniesieniu do zaginięcia, dzieje się akcja danego rozdziału. Dzięki temu poznajemy historię, nie dość, że z dwóch perspektyw, to jeszcze w dużym przedziale czasowym.
Przy tym wszystkim, autorka umiejętnie gra na emocjach czytelnika. W jednym momencie sprawia, że współczucie do jednego z bohaterów przemienia się w nienawiść. Po chwili to samo robi z drugim, przez co czytelnik może dostać niemałych zawrotów głowy. Z jednej strony to zabieg na duży plus - czytelnik się nie nudzi. Jednak dla niektórych może to być zgubne i męczące.
Wystarczy tylko spojrzeć na książkę by zacząć obawiać się jednej rzeczy - jej objętości. Przy wyborze książek nie kieruję się grubością ich grzbietu, ale jednak czasem pojawia się w mojej głowie myśl "Czy tak obszerna pozycja nie będzie aby nudnawa?". Tutaj troszeczkę tak miałam. I niestety, w jakimś stopniu słusznie.
Nie można zarzucić tej książce, że jest zła. Sam pomysł na historię wydaje się być niewyobrażalnie prosty. Jednak im więcej stron mamy za sobą, tym bardziej się przekonujemy, że to naprawdę zawikłana historia. Historia, która, niestety momentami traci na swojej płynności. Akcja nie tyle spowalnia, co wręcz zamiera i zamiast postępów w poszukiwaniach, poznajemy psychikę bohaterów. Do przodu, czytelnika pcha pragnienie rozwikłania tej naprawdę misternej intrygi.
Tak, ta historia bez wątpienia może "zryć" niejedną psychikę. W pewnym momencie warto się zastanowić ile w niej thrillera, a ile psychologii. Oj tak, to thriller bardzo mocno psychologiczny. Pokazujący zawiłość ludzkiego umysłu i wiele jego negatywnych stron. Dlatego warto zapamiętać, że nie jest to historia dla każdego. To opowieść o naprawdę mrocznych aspektach życia dwóch osób.
Poza chwilową nudą nie umiem się w niej do niczego przyczepić. Owszem, było kilka momentów w których jej lektura mi się dłużyła, ale pragnienie rozwikłania tej historii wygrywało. Do tego, jestem z tych osób, które uwielbiają pokręcone i nieoczywiste opowieści.
"Zaginiona dziewczyna" to zawiła i mocno pokręcona historia o ludzkiej psychice. Ciężko mówić o niej wiele, bez zdradzania jej smaczków. Nie jest idealna, ale bez wątpienia bardzo mocno potrafi zapaść czytelnikowi w pamięć i nie opuścić jej na długo.
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 4 cm/180cm
52 książki w 2016 - 1/52
Pamiętam jak kiedyś stałam z tą książka w ręce i zastanawiałam się nad jej kupnem. W końcu ją odłożyłam, bo nie ukrywam, że trochę przeraziła mnie jej objętość, o której wspomniałaś. Po Twojej recenzji żałuję, że jej nie kupiłam, bo zaciekawiła mnie historia w niej zawarta. Uwielbiam zawile intrygi, a ta tutaj naprawdę mnie ciekawi:>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Miałam jedynie okazje obejrzeć film i jeżeli mam być szczera to muszę przyznać, że ta historia w ogóle mnie nie porwała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
http://kruczegniazdo94.blogspot.com
Zgadzam się z Tobą. Odrobinę się rozczarowałam tą książką, bo oczekiwałam jakieś super-zaskakującego zakończenia i rozwiązania zagadki, ale autorka poszła zupełnie w inną stronę. Pomimo takiej ilości stron, ja pochłonęłam ją w dwa dni. A stron psychologiczna niezwykle mi się podobała. Tak samo, jak to, jak bawiła się autorka czytelnikiem właśnie - raz nienawidziło się Nicka, a w drugim rozdziale uwielbiało. Tak samo z Amy. Nie jest to książka niesamowita, ale po ponad 7 miesiącach od przeczytania jej, nie potrafię o niej zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś mi się ona rzuciła w oczy.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach od dłuższego czasu :) Lubię powieści, które są zawiłe :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Raczej się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Uwielbiam thrillery psychologiczne, więc nie pozostaje mi nic innego, jak w końcu przeczytać tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podobała, bo była taka... inna. Historia faktycznie mocno pokręcona, bohaterowie i ich psychika i postępowanie tak dziwne... że aż chciało się czytać. :D
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać że nie czytałam, ale planuje to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńJuż tyle osób mówiło mi o tej książce, że chyba muszę w końcu się na nią skusić ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję, że wytrwałaś, ja poddałam się w połowie, mimo że zazwyczaj chętnie sięgam po obszerne książki, to "Zaginiona dziewczyna" strasznie mnie zmęczyła, akcja się niemiłosiernie wlecze...
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Film mi się bardzo podobał, natomiast w książce nie potrafiłam się zbytnio odnaleźć... może kiedyś spróbuję jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Bardzo ciekawa recenzja o tej książce słyszałam bardzo dużą chętnie bym ją przeczytała. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://wiktoriaczytarazemzwami.blog.pl/
Czuję się bardzo zaintrygowana... Chyba zbankrutuję ;)
OdpowiedzUsuńAle... przyda mi się w końcu jakiś dobry thriller :)
Pozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Czeka i czeka na półce, ale wkrótce przyjdzie na nią czas. Ostatnio chętnie czytam thrillery :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsredheadanna.blogspot.com
Ja niestety najpierw obejrzałem film, a dopiero później przeczytałem książkę. Ale ma to też swoje plusy - mogłem zrobić porównanie i uzupełnić sobie główny wątek o wszystkie inne. Też powinienem sobie zrobić takie postanowienie, by poczekać z ekranizacjami :D
OdpowiedzUsuń