#książka - "Spójrz na mnie" N.Sparks
Ledwo co ustabilizowałam sobie wszystko dookoła, a już przychodzi mi wszystko zmieniać w wpadać w nowy tryb działania. Powroty na uczelnie i do większej ilości obowiązków nigdy nie są najprzyjemniejsze. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Collin i Maria pochodzą z różnych światów. On, lekceważony prze rodzinę, wychowany przez szkoły wojskowe, miał problemy zarówno z agresją jak i prawem. Ona, wspierana przez rodzinę obecna prawniczka. Tak odmienni i tak do siebie nie pasujący, wpadają na siebie. I wtedy gdy ich losy się krzyżują, ktoś zaczyna grozić Marii. Czyżby to demony przeszłości?
Nigdy się z tym nie kryję, że średnio przepadam za historiami miłosnymi. Zarówno tymi łzawymi jak i nie. To po prostu nie mój klimat czytelniczy. A jednak przyznaje, że Sparksa dość lubię. Choć znam właściwie dwie jego książki (i to te raczej skierowane do młodzieży) to nawet się z nim lubię. Mimo to do tej książki podeszłam z nieskrywanym dystansem.
Historia jaką stworzył autor to takie typowe "law story". On łobuz z przeszłością, ona ułożona dziewuszka z perspektywami, nagle na siebie wpadają i ni stąd, ni zowąd pojawia się uczucie. Zakochują się w sobie niemalże bez granic i z prędkością bolidu formuły jeden. No czy trudno o coś bardziej przewidywalnego? Rozważyć można tylko dwa scenariusze zakończenia - 1) pojawi się trzecia osoba (vel piąte koło u wozu), 2) w życiu któregoś z nich zacznie się coś psuć tak, że nie będą mogli być już razem. I tutaj niewiele się można pomylić bo Sparks wybrał wersję drugą, nieco powiększoną.
Przyznaje, że od tej historii bije jakiś rodzaj autentyzmu. Może nie jeśli patrzeć na nią w całości (chociaż może i to się gdzieś, kiedyś wydarzyło), ale od niektórych jej aspektów. Wytłumaczę na przykładzie Collina. Ma swoje własne podejście do życia, które raczej nie jest popularne. Ma niekoniecznie ciekawą przeszłość i jej znamiona widać na nim samym. Na pierwszy rzut oka raczej nie wszyscy będą z nim sympatyzować. A jednak Sparks pokazuje, że mimo to Collin jest naprawdę nieszkodliwym człowiekiem. Zupełnie jak w życiu - ocenianie kogoś po wyglądzie często bywa mylne.
Podejrzewam, że większość czytelników i fanów autora może być niemile zaskoczona nieco kryminalnym wątkiem tej historii. W końcu to Sparks i powinien pisać to w czym jest najlepszy, czyli łzawe historie. Mnie jednak bardzo ten zabieg odpowiadał. Zabrakło mi jedynie warsztatu nad właśnie tym aspektem. Cała reszta to dokładnie to czego można się spodziewać po autorze.
I choć osobiście nie jestem tą pozycją zachwycona, stwierdzam wręcz, że jej lektura jest dla mnie niemalże obojętna to mogę ją bez wahania polecić. Jednak nie każdemu. Bo jeśli ktoś, podobnie jak ja, nie przepada za łzawymi historiami nie będzie to pozycja dla niego. Natomiast dla fanów typowo kobiecej literatury czy tej obyczajowej, będzie to pozycja idealna.
Collin i Maria pochodzą z różnych światów. On, lekceważony prze rodzinę, wychowany przez szkoły wojskowe, miał problemy zarówno z agresją jak i prawem. Ona, wspierana przez rodzinę obecna prawniczka. Tak odmienni i tak do siebie nie pasujący, wpadają na siebie. I wtedy gdy ich losy się krzyżują, ktoś zaczyna grozić Marii. Czyżby to demony przeszłości?
Nigdy się z tym nie kryję, że średnio przepadam za historiami miłosnymi. Zarówno tymi łzawymi jak i nie. To po prostu nie mój klimat czytelniczy. A jednak przyznaje, że Sparksa dość lubię. Choć znam właściwie dwie jego książki (i to te raczej skierowane do młodzieży) to nawet się z nim lubię. Mimo to do tej książki podeszłam z nieskrywanym dystansem.
Historia jaką stworzył autor to takie typowe "law story". On łobuz z przeszłością, ona ułożona dziewuszka z perspektywami, nagle na siebie wpadają i ni stąd, ni zowąd pojawia się uczucie. Zakochują się w sobie niemalże bez granic i z prędkością bolidu formuły jeden. No czy trudno o coś bardziej przewidywalnego? Rozważyć można tylko dwa scenariusze zakończenia - 1) pojawi się trzecia osoba (vel piąte koło u wozu), 2) w życiu któregoś z nich zacznie się coś psuć tak, że nie będą mogli być już razem. I tutaj niewiele się można pomylić bo Sparks wybrał wersję drugą, nieco powiększoną.
Przyznaje, że od tej historii bije jakiś rodzaj autentyzmu. Może nie jeśli patrzeć na nią w całości (chociaż może i to się gdzieś, kiedyś wydarzyło), ale od niektórych jej aspektów. Wytłumaczę na przykładzie Collina. Ma swoje własne podejście do życia, które raczej nie jest popularne. Ma niekoniecznie ciekawą przeszłość i jej znamiona widać na nim samym. Na pierwszy rzut oka raczej nie wszyscy będą z nim sympatyzować. A jednak Sparks pokazuje, że mimo to Collin jest naprawdę nieszkodliwym człowiekiem. Zupełnie jak w życiu - ocenianie kogoś po wyglądzie często bywa mylne.
Podejrzewam, że większość czytelników i fanów autora może być niemile zaskoczona nieco kryminalnym wątkiem tej historii. W końcu to Sparks i powinien pisać to w czym jest najlepszy, czyli łzawe historie. Mnie jednak bardzo ten zabieg odpowiadał. Zabrakło mi jedynie warsztatu nad właśnie tym aspektem. Cała reszta to dokładnie to czego można się spodziewać po autorze.
I choć osobiście nie jestem tą pozycją zachwycona, stwierdzam wręcz, że jej lektura jest dla mnie niemalże obojętna to mogę ją bez wahania polecić. Jednak nie każdemu. Bo jeśli ktoś, podobnie jak ja, nie przepada za łzawymi historiami nie będzie to pozycja dla niego. Natomiast dla fanów typowo kobiecej literatury czy tej obyczajowej, będzie to pozycja idealna.
Za możliwość przeczytania "Spójrz na mnie" dziękuje wydawnictwu Albatros
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 107,7 cm + 3cm/180cm
52 książki w 2016 - 43/52
Uwielbiam powieści Nikolasa.
OdpowiedzUsuńCzytałam, podobała mi się. Ale faktycznie, to jest inny Sparks niż ten, do którego jestem przyzwyczajona! ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam niemal wszystkie filmy nakręcone na podstawie powieści Sparksa, ale żadnej jego książki do tej pory nie przeczytała. W ogóle mnie do nich nie ciągnie, zwłaszcza że w każdej produkcji wybija się schemat, który autor sobie upodobał. Mimo to uwielbiam oglądać jego filmy dla rozluźnienia i kto wie, może kiedyś przekonam się do tego, by poznać jego twórczość bliżej ;)
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Szczerze mówiąc, to ja nie wiem, czy jestem fanką literatury kobiecej albo obyczajowej... :D Raczej nie mam nic przeciwko :P Hmmmm, ta książka brzmi typowo i schematycznie, aczkolwiek może kiedyś? W końcu czemu nie :D
OdpowiedzUsuńRównież nie przepadam za romansami, więc nie będę tej książki szukać, zwłaszcza że fabuła mnie w ogóle nie zainteresowała. Jeśli chodzi o dzieła tego pisarza to czytałam tylko "Pamiętnik", ale i tak uważam, że film jest lepszy :P
OdpowiedzUsuńLubię raz na jakiś czas sięgnąć po Sparksa, więc i na tę książkę kiedyś zapoluję. ;) Czasami wręcz potrzebuję jakiejś łzawej historyjki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Hon no Mushi
Ja z chęcią sięgnę po książkę! :)
OdpowiedzUsuńOd wielu lat jestem zakochana w twórczości Nicholasa Sparksa a „Spójrz na mnie” to najbardziej wyczekiwana przeze mnie premiera tego roku!
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam Sparksa i właśnie naszła mnie ochota na jakąś z jego książek. Ostatnio w bibliotece szaleją z nowymi tytułami, więc może znajdę tam "Spójrz na mnie" :D.
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo mało książek tego autora, a lubię jego styl. Muszę to nadrobić. :D Nie wiedziałam że w tej książce pojawia sie watek kryminalny. Ciekawa jestem jak to wyszło Sparksowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam WiktoriaCzytaRazemZWami
Czytałam tylko ''Ostatnią piosenkę'' i jak na razie moja podróż z tym autorem się na tej książce kończy...
OdpowiedzUsuńBuziaki,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Jeju, przez chwilę myślałem, że na zdjęciu znowu jest Zanim się pojawiłeś :D Podobne okładki. Książki nie znam i raczej się z nią nie zapoznam. Zapraszam do mnie, jest i książkowo i muzycznie :)
OdpowiedzUsuńhttp://alive117.blogspot.co.ke
Mi się całkiem podobała, idealna dla kogoś kto nie oczekuje wiele, a chce jednocześnie się zrelaksować :)
OdpowiedzUsuńA ja wręcz przeciwnie byłam zachwycona tą bardziej niż innymi jego powieściami, bo wreszcie działo się coś innego niż wielka miłość i śmierć jednego z głównych bohaterów.
OdpowiedzUsuńKurcze, mam bardzo podobne poglądy do Twoich, tzn. nie lubię romansideł. Ba! trzymam się od nich z daleka, ale dla Sparksa robię wyjątek :) Wątek kryminalny totalnie mnie zaskoczył - biorę z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię takie romansidła, wzruszające, o miłości. Dawno zaś nie sięgałam po Sparksa więc już wiem, czego szukać. Myślę, że to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuń