#książka - "Pokolenie Ikea" Piotr C.

Prowadzenie bloga równocześnie studiując poza miastem zamieszkania i pracując weekendowo wcale nie jest takie miłe. Witaj dorosłe życie! Rozdania pojawią się w okolicy świąt (taką mam przynajmniej nadzieje). Bądźcie czujni i tu i na instagramie!


Pokoleniem Ikea nazwano ludzi, którzy pracują by spłacać kolejne raty kredytu i nie zaznają w życiu zbyt wiele szczęścia. Jak bawią się w piątkowe wieczory? Jak patrzą na innych i o czym marzą? Za czym tęsknią? Właśnie to ma pokazać opowieść głównego bohatera - prawnika jednej z wielkich korporacji.

Długo nosiłam się z zamiarem sięgnięcia po tę książkę. Zauważyłam u siebie taką zależność, że gdy wyczekuje jakiejś książki i w końcu po nią sięgam - mocno się nacinam. Dlatego nie po każdą książkę z "łisz listy" sięgam tak chętnie. Jak było z "Pokoleniem Ikea?

Spodziewałam się czegoś innego - zabawnego, odprężającego i lekkiego. W teorii dostałam właśnie coś takiego, jednak tylko w teorii. Doceniam, że autor starał się być zabawny i ironiczny, jednak nie do końca mu to wyszło. Bardziej irytował mnie głównym bohaterem jakiego wykreował. Miała to być opowieść o obecnym pokoleniu i jeśli ono rzeczywiście działa w opisany tu sposób, to ja serdecznie dziękuje. Przedmiotowe traktowanie drugiej osoby, zwłaszcza tej płci przeciwnej, wręcz uderza.
 
Nie jestem osobą, której przekleństwa przeszkadzają. Wcale, sama bardzo często ich używam i nigdy nie raziły mnie w książkach. Tutaj zaczęły. Pojawiały się notorycznie i za nic nie chciały zniknąć czy chociażby zmniejszyć swej ilości.

Podchodząc do niej z dystansem da się ją przeczytać. W żaden sposób nie jest długa - ani objętościowo, ani treściowo. Nie jest to jednak książka dla romantyków szukających swych drugich połówek niczym księcia/królewny z bajki. To mocno przesadzona (mam nadzieje) wersja tego co dziać może się w życiu samotnych pracowników największych korporacji.

Przejrzałam internet w poszukiwaniu opinii o niej i zauważyłam tendencje - albo się ją uwielbia i ocenia na maksymalną liczbę gwiazdek, albo jest się nią zgorszonym i ocenia najwyżej na dwie. Mnie jest ona obojętna. Może i jestem nią zawiedziona ale nie na tyle by wystawić jej ocenę. Ma w sobie elementy autentyzmu, tylko "sprzedanego" w zły sposób. To nie jest tak, że książka jest fatalna, ona po prostu jest źle zrobiona. Pomysł był, tylko wykonanie zawaliło.

6 komentarzy:

  1. Książkę od dawna mam w planach. Może to być bardzo ciekawa i pouczająca lektura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorosłe życie nigdy chyba nie będzie proste :c
    Co do książki nie jestem przekonana.
    Pozdrawiam
    Biblioteka Tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety książka nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja do tej pory słyszałam same dobre opinie na temat zarówno tej książki jaki i "Brudu" autora. Mówiąc szczerze Twoja recenzja jeszcze bardziej zachęciła mnie do sięgnięcia po ten tytuł, żeby przekonać się czy i ja będę miała podobne odczucia do Ciebie, czy znajdę się w jednej z tych dwóch wymienionych przez Ciebie grup.

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż do teraz byłam pewna, że ta książka jest poradnikiem! Po twojej opinii nie mam ochoty się za nią zabierać i chyba za dużo nie stracę, jeśli tego nie zrobię.:)
    Pozdrawiam!

    oddam-ci-ksiazke.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Po opisie rzeczywiście wydaje się, że pomysł jest ciekawy, ale skoro wykonanie zawaliło to chyba sobie ją odpuszczę.
    Pozdrawiam!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.