#książka - "Noc kupały" K.B.Miszczuk

Ostatnio przeszła mi przez myśl zmiana adresu bloga na coś bardziej książkowego. Nadal kołacze mi to w głowie, jednak już na tyle przywiązałam się do obecnego, że nie wiem czy kiedykolwiek się na to zdobędę.


Ponoć on nic już do niej nie czuje, teraz to Ty jesteś dla niego najważniejsza. Jednak skoro tak jest, to dlaczego ciągle o niej myśli? Na domiar złego okazuje się, że ona jednak nie jest martwa jak oboje do tej pory przypuszczaliście. Dodatkowo jest wściekła o wasz związek i chce za wszelką cenę Cię zabić. Ponadto zbliża się Noc Kupały - kwiat paproci zakwitnie, a Ty musisz zdecydować w czyje ręce go oddasz i czy przeżyjesz. Może i Twój chłopak to były władca, a Twoja opiekunka to niezwykle mądra szeptucha, ale i tak wiesz, że masz przerąbane.

Jeśli ktoś jest zaskoczony dlaczego tak szybko drugi tom przygód Gosi trafił na moją półkę, to ewidentny znak, że jeszcze się z nią nie spotkał. Po lekturze "Szeptuchy" wiedziałam, że muszę jak najszybciej sięgnąć po "Noc kupały". Zjawiła się u mnie w idealnym momencie - wiedziałam, że upora się z moim czytelniczym zastojem.

Gosława, zwana też Gosią, przeszła pewną metamorfozę. Już nie panikuje na myśl o lesie i ciut mocniej stąpa po ziemi. Niby delikatna zmiana, ale zdecydowanie na plus. Śmiesznym byłoby gdyby nadal tak samo panicznie bała się natury po tym wszystkim co spotkało ją w pierwszym tomie. Nadal ma swój nieco cięty język, który nadaje jej charakterku. Pomimo swej lekkiej metamorfozy, dziewczyna nadal bawi czytelnika swoim zachowaniem.

Bardzo podobał mi się fakt jak wiele mogłam dowiedzieć się o Mieszku i Jadze. Wiele na ich temat zostało powiedziane w tym tomie - o nich samych oraz o ich historiach. Przestają być aż tak tajemniczymi postaciami, choć nadal mają swoje sekrety. To samo dotyczy Bogów. Choć w tej części pojawiają się o wiele rzadziej, te kilka chwil ujawnia kolejne ich "twarze". Dzięki temu ich wątki się rozwijają, a jednak nadal pozostają tajemnicze.

Podoba mi się to jak rozwija się relacja Gosławy i Mieszka. Nie jest to typowe lovestory z jakim najczęściej można się w książkach spotkać. Jest czymś zupełnie innym i trafia w moje gusta idealnie! Może i Gosia ma typowo romantyczne zapędy, w końcu jest kobietką i ma do tego prawo, jednak na całe szczęście szybko są one studzone. Nie tylko sam pomysł na świat jest świetny, relacje bohaterów także są świetnie obmyślone.

Bez dwóch zdań autorka ma rewelacyjne poczucie humoru. Po raz kolejny uśmiałam się przy jej książce. Miszczuk naprawdę lekko i swobodnie tworzy swoje historię i bardzo łatwo skupia na niej uwagę czytelnika. Ta seria to naprawdę lekka i przyjemna.

"Noc kupały" to bardzo dobra kontynuacja. Cała seria jest idealna dla osób lubiących lekkie lektury z dużą dawką humoru. Jeśli ktoś jeszcze jej nie zna to zdecydowanie ma co nadrabiać!


Za możliwość przeczytania "Noc kupały" dziękuje księgarni nieprzeczytane.pl

6 komentarzy:

  1. Jeżeli jest duża dawka humoru to biorę to! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja od razu kupiłam trzy części. W ciemno. I był to strzał w 10! Teraz pozostaje mi czekać na "przesilenie", bo "Żerca" kończy się w takim momencie, że człowiek jest baaaardzo ciekawy co wydarzy się dalej. Przez to, że każda z części łączy się ze sobą, trudno jest mi oddzielić co wydarzyło się w tomie pierwszym, co w drugim, a co w trzecim, ale jako całość jest super. I wielkim plusem jest osadzenie historii na słowiańskich mitach.
    pozdrawiam
    zaczytanamona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, weź nie zmieniaj nazwy bloga, ja ją bardzo lubię xD Pamiętam, jak hen hen dawno temu trafiłam na Twojego bloga i pierwsze co, to zwróciłam uwagę na nazwę bloga - jest taka oczywista i nieoczywista jednocześnie - i dzięki temu się wyróżnia ^_^
    A co do samej książki - mam na półce pierwszą część i kurczę!! teraz nabrałam nowej ochoty na zapoznanie się z nią :D No bo lekkie lektury i humor... to jest to, co Meredith lubi najbardziej xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Na mnie czeka Szeptucha i po twojej recenzji mam na nią wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chcę w końcu przeczytać te książki Miszczuk. Szczególnie mnie kusi to poczucie humoru, które wszyscy wychwalają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Argument, że nie jest to typowe love story zdecydowanie działa na mnie kusząco, ale mimo wszystko wciąż do tej pozycji nie mogę się przekonać, chociaż tak wiele osób ją chwali!
    Co do nazwy bloga - nie zmieniaj, jest świetna! :D


    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.