#książka - "Cinder" M.Meyer

Pewnie już zauważyliście, że nie umiem robić podsumowań. Zawsze przypominam sobie o nich w ostatnim momencie. Dlatego też nic tego typu nie pojawiło się na blogu końcem roku. Jedyne podsumowanie zrobiłam na instagramie pokazując pięć moich faworytów z zeszłego roku. W kwestii bloga mam tylko jedno postanowienie na ten rok - pisać więcej. Mam kogoś kto mnie do tego motywuje (jeśli nie zmusza), ale mam nadzieje, że ktoś będzie z tego zadowolony. Samych dobrych lektur w tym roku życzę!


Nowy Pekin pełen jest ludzi i androidów. Tych pierwszych atakuje zaraza na którą nadal nie ma szczepionki. Księżycowi spoglądają z kosmosu czekając na moment nieuwagi, który mogliby wykorzystać. Cinder jest najlepszym mechanikiem w mieście. Jednak jest też cyborgiem, a więc obywatelem drugiej kategorii. Nikt nie zna jej przeszłości, macocha ją wykorzystuje oraz obwinia o chorobę swojej córki. Życie Cinder zmienia się gdy na jej drodze pojawia się książę Kai - zostaje wplątana w sam środek międzygalaktycznej wojny. Musi odkryć prawdę o samej sobie by uratować świat, który zna.

Zapewne sama z siebie nie sięgnęłabym nigdy po tę pozycję. Z opisu to zupełnie nie mój klimat. Jednak nie po raz pierwszy moja ciekawość wygrała. Po tylu pozytywnych opiniach z jakimi się spotkałam, po prostu musiałam sama zapoznać się z historią Cinder.

Niech wysoko podniesie rękę ten kto nie spojrzał na wydanie "Cinder". Jest po prostu obłędne i zachwycające. Proste, ale bardzo dopracowane. Mechaniczne serduszka, które znalazłam na każdej stronie po prostu mnie urzekły. Już dla samego wyglądu warto mieć ją na półce. Każda sroka okładkowa będzie nią zachwycona.

Podobał mi się świat w jakim osadzona jest akcja. Zupełnie inny niż te do jakich nas do tej pory przyzwyczajono. Przynajmniej ja nie spotkałam się dawno w literaturze młodzieżowej z motywem maszyn wplątanych w ludzki świat. Cyborgi i androidy to bardzo ciekawy aspekt świata jaki stworzyła Meyer. Co prawda ich przeznaczenie i sposób w jaki się je traktuje jest nieco oklepany, ale można to wybaczyć.

Z jednej strony zawiodłam się na fabule. Część jej wątków była dla mnie całkowicie przewidywalna. Gdy tylko pojawiały się początkowe informacje o niektórych z nich, byłam już niemal pewna jak cały zostanie zakończony. I oczywiście nie pomyliłam się. To zdecydowanie mnie zawiodło. Lubię gdy książka mnie zaskakuje, zwłaszcza gdy w czasie jej lektury jestem niemal pewna rozwiązania. Oj tak, lubię gdy autorzy wyprowadzają mnie w pole.

Historia Cinder to taka zupełnie nowa wersja kopciuszka. I akurat pod tym kątem fabuła mi się podobała. Jest zapracowana sierota, są dwie jej siostry i macocha, które nie pozwalają iść jej na bal, jest sam bal i oczywiście książę. Jednak wszystko to zostaje przeniesione w zupełnie inne realia, a relacje między częścią z tych typowych bohaterów są nieco inne niż te do których nas przyzwyczajono.

Ogromnym plusem jest to jak szybko czyta się tę książkę. Może to przez lekkość języka, może przez czcionkę, ale lektura upłynęła mi dość szybko. Szkoda tylko, że wcale nie minęło wiele czasu odkąd skończyłam "Cinder", a już nie pamiętam wielu szczegółów. Uciekły z mojej głowy, a ja obawiam się, że za miesiąc czy dwa już zupełnie zapomnę o tej historii. Najmocniej w głowie utkwiło mi zakończenie - to ono jest najlepszą częścią tej opowieści. To właśnie ono sprawiło, że mam ochotę sięgnąć po kolejny tom. Nawet jeśli i on będzie przewidywalny.

Choć lektura była całkiem przyjemna, nie mogę stwierdzić, że "Cinder" mnie zachwyciła. Była lekką i niezobowiązującą pozycją. Ot czytadełko wydane w rewelacyjny sposób. Z jednej strony nie jestem tym specjalnie zaskoczona, to nie pierwsza taka sytuacja gdy sięgam po młodzieżówki. Z drugiej, jednak liczyłam na to, że polubię się z nią choć w połowie tak mocno jak wszyscy Ci, którzy do tej pory ją pokochali.

11 komentarzy:

  1. Też lubię "Cinder", ale nie czuję się oszołomiona. Faktycznie kilka wątków jest do przewidzenia od samego początku, a jeśli się nie mylę to starsze wydanie informuje o tych faktach już na tylnej okładce :D Mimo wszystko Cinder to świetna dziewczyna, a królowa Levana naprawdę budziła mój mały strach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz pierwszy czytałam ją jakieś 5 lat temu, a teraz bardzo się cieszyłam, że mogę odświeżyć sobie lekturę. I wiesz co? Bawiłam się równe dobrze, co te 5 lat temu. I tu właśnie to niepamiętanie szczegółów się przydało. Pamiętałam oś fabuły, ale szczegółów nie, a za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć zakończenia – i zaskoczyło mnie mega. Nie jest to ambitna powieść, racja, ale jest idealna by dobrze się przy niej bawić. I za to ją uwielbiam.
    No i hej, autorka niesamowicie się wykazała tworząc takie fantasy/Si-Fi na podstawie kultowej baśni – przerobienie Kopciuszka na cyborga? Dla mnie wow. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele osób chwali i chciałabym kiedyś zapoznać się z nią. ;) Mnie też denerwuje przewidywalność, ale w niektórych przypadkach mogę wybaczyć autorom. :D
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam tej książki, ale od bardzo dawna planuję. Może w tym roku się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam i na pewno zamierzam przeczytać tej zimy :). Na razie się jednak miotam coś - nie mogę wybrać książki na rozpoczęcie roku! Tylko coraz to nowe zaczynam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też ta książka nie zachwyciła. Szczerze mówiąc to bardziej podoba mi się oprawa graficzna niż treść :D Ale rzeczywiście przyjemnie się czytało i na pewno sięgnę po kolejny tom. Nie jest najgorzej. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawi mnie ta książka :) Mam ją na półce i już wkrótce przeczytam :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam "Cinder", ale mam w planach, bo gdzieś jest w moich książkowych zbiorach :).

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Sagę Księżycową, im dalej w tomy tym jest lepiej więc mam nadzieję, że się nie poddasz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dłuższego czasu jestem zainteresowana tą książką i miałam nadzieję, że Twoja recenzja ją tak zachwali, że od razu pobiegnę do sklepu, a tu klops, dalej nie mogę się zdecydować :D Niestety większość młodzieżówek to takie właśnie przewidywalne czytadełka, ale za to idealne by się na chwilę oderwać od rzeczywistości i dać porwać opowieści, a chyba o to właśnie w czytaniu chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym przeczytać "Cinder", żeby móc w końcu skonfrontować własne wrażenia z zachwytami innych - i chociaż podobnie jak tobie ostatnio młodzieżówki średnio mi podchodzą, to chyba potrzebuję teraz takiego czytadła, żeby dać mózgowi odpocząć od ciagłej nauki. ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.