#książka - "Czarodzieje" L.Grossman

Z moich obserwacji wynika, że nikt tego nie czyta. Dlatego nic tu dziś nie napiszę. :)


Quentin to bardzo inteligentny chłopak, który z swojego nudnego życia ucznia szkoły średniej ucieka w świat najukochańszej książki - do krainy Fillory. Przekonany jest, że magia nie istnieje. Przynajmniej do czasu gdy zostaje przyjęty do ekskluzywnego college’u dla czarodziejów. Choć rzuca zaklęcia i posiada ogromną moc, nie jest do końca szczęśliwy. Rutyna dopada go gdy kończy naukę. Jednak wtedy odkrywa coś co całkowicie odmieni jego już i tak niezwykłe życie. Przy okazji dowie się, że spełnienie dziecięcych pragnień nie jest aż tak kolorowe.

Uwielbiam opowieści o magii. Podobnie ma chyba każdy fan Pottera. Mimo to, raczej nie czytam zbyt wielu historii gdzie najważniejszym aspektem jest magia. Dlatego tak bardzo zaintrygowała mnie ta opowieść. Dodatkowo gdy zobaczyłam oceny jej serialowej adaptacji, wiedziałam, że koniecznie muszę zapoznać się z tą książką.

Ogromnie podoba mi się sposób w jaki wydana jest zarówno pierwsza część jak i kolejne tomy trylogii. Tak, od razu sprawdziłam też i je. Spójne i naprawdę klimatyczne. Jestem pewna, że rewelacyjnie wyglądałyby na półce. Szkoda tylko, że to chyba najmocniejsza strona tej pozycji.

„Czarodzieje” zapowiadali się rewelacyjnie. Jako połączenie dwóch naprawdę rewelacyjnych światów – Narnii i Hogwartu. W moim odczuciu to nie jest opowieść inspirowana tymi klasykami, momentami jest niemal bliźniacza. Schematy jakie występują w książce są właściwie identyczne, przez to Grossman dużo traci. Czytelnik łatwo może się znudzić otrzymując ponownie ten sam typ historii z spotkanymi już wcześniej elementami. Wykonanie zabiło dla mnie tę opowieść.

Pierwsze sto stron było naprawdę intrygujące. Zapowiadało się ciekawie i bardzo magicznie. Szkoda tylko, że wszystko to umknęło gdzieś na kolejnych stronach. Do momentu gdy Quentin trafił do szkoły wszystko było w porządku - schematy nie uderzały aż tak, bohaterowie nie byli „ciepłymi kluchami”. Im więcej dowiadywałam się o szkole i systemie nauki, tym bardziej byłam znudzona. Wszystko zaczęło się niemiłosiernie ciągnąć, choć miało pędzić by jak najszybciej zakończyć wątek szkoły i przejść do opowieści o „dorosłym” życiu czarodziei.

Wtedy w książce zaczęła się akcja. Niestety byłam już na tyle znudzona i tak bardzo pragnęłam zakończyć tę opowieść, że nie przywiązywałam wagi do tego co czytam. Przyswajałam słowa, przerzucałam kartki, a niedługo później niewiele już tego pamiętałam. Dążyłam tylko do tego by sięgnąć po następną książkę i znów cieszyć się z czytania.

Grossman chciał oddać hołd swego rodzaju klasyce, a zamiast tego nieudolnie połączył dwa światy uwielbiane przez czytelników. Do tego podał je w formie niezbyt dobrze odgrzanego kotleta po którym czuć niestrawność. Szkoda, bo zapowiadało się na naprawdę ciekawy świat. Teraz już nawet nie wiem czy chce poznać serial.

Za możliwość przeczytania "Czarodziei" dziękuje wydawnictwu Młody Book

7 komentarzy:

  1. Okładka świetna, zapowiadało się też świetnie... Ale chyba odpuszczę po Twojej recenzji :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam "magiczne" książki, jednak ta nie jest raczej dla mnie. Jest tylko jedna Narnia i tylko jeden Harry Potter :/ Nie znoszę takich mocno zainspirowanych pozycji.

    Pozdrawiam ♥
    adventureinthelibrary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mnie się podoba okładka tej książki :D :D Naprawdę uważam, że jest śliczna :) Co do treści naczytałam się tylu negatywnych recenzji, że raczej jej nie przeczytam :(

    OdpowiedzUsuń
  4. okładka rzeczywiście klimatyczna :) szkoda, że z treścią gorzej... ;P
    ale mnie już fabuła nie za bardzo zaciekawiła więc raczej nie będę żałować, że ją sobie odpuszczę ;-)
    pozdrawiam
    https://cherryladyreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zawiedziona! Początek Twojej recenzji zapowiadała na prawdę fajną książkę... szkoda że okazała się niewypałem :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda strasznie, bo też byłam ciekawa tej historii. : (

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomimo tego co tu przeczytałam, chyba jednak podejmę się próby czytania tej książki. Serialu w sumie też nie widziałam, nawet nie wiedziałam, że taki istnieje. :P Może jednak coś mnie przekona do siebie w tej książce.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.