#książka - "Tamta dziewczyna" E.Spindler

Co powiecie na nowy szablon? Osobiście jestem nim zauroczona. 


Świadkiem okrutnej zbrodni jest piętnastolatka. Problem w tym, że znana jest jako kłamczucha i nikt nie chce jej wierzyć. Z kolei Miranda Rader jest spokojną i opanowaną policjantką. Jednak nie zawsze taka była. Wraz z swoim policyjnym partnerem zostaje wezwana do zabójstwa lubianego wykładowcy miejscowej uczelni. Zbrodnia dla wszystkich policjantów jest wyjątkowo brutalna. I gdy wydaję się, że już nic nie zaskoczy tego dnia Mirandy, ta odnajduje wycinek z gazety. Wycinek dotyczący nocy, którą kobieta od lat próbuje wymazać z pamięci.

Bardzo lubię thrillery, wie to chyba każdy, kto kiedykolwiek czytał moje teksty. Naprawdę niewiele  trzeba by przekonać mnie do lektury któregoś z nich. Opis "Tamtej dziewczyny" szybko zwrócił moją uwagę, więc nie wahałam się ani chwili. Jednak fatum dziewczyn i kobiet w tytule dało o sobie znać. Jak bardzo?

Początek zapowiadał się ciekawie. Bohaterowie byli intrygujący, zbrodnia wydawała się być czymś innym, a ja sama byłam gotowa na coś nowego. Szkoda tylko, że niedługo później wszystko posypało się niczym domek z kart. Większość zachowań bohaterów oraz wydarzeń po prostu irytowało, a lektura zaczęła się dłużyć. I to niemiłosiernie.

Nie wiedzieć czemu, od jakiegoś czasu mam problem z kobietami policjantkami. Zwłaszcza jeśli muszę przy okazji co jakiś czas czytać fragmenty jak to ciężko jej w pracy, bo w końcu jest kobietą. Może i Miranda nie użala się nad sobą aż tak, jednak w połączeniu z rozpamiętywaniem przeszłości, potrafiła bardzo szybko doprowadzić mnie do czytelniczego szału. Zdecydowanie nie zostanie moim ulubieńcem. Ba, nie wiem czy dotarła by do  jakiejkolwiek pozytywnej "topki" moich ulubionych bohaterów literackich. 

Z jej przeszłością związany jest jeden ogromny plus - retrospekcje. Ogromnie podobały mi się właśnie te rozdziały, które dotyczyły wydarzeń sprzed lat. Gdy tylko je zobaczyłam, uśmiechnęłam się w myśli "super, dzięki temu będzie się działo". Szkoda, że tych rozdziałów opisujących przeszłość było tak niewiele. W mojej ocenie, pomogłyby tej lekturze.

Bohaterowie, dokładnie tak jak sama historia, na samym początku zapowiadali się bardzo ciekawie. I dokładnie tak samo stracili moje zainteresowanie wraz z rozwojem historii. Jak jeszcze postacie drugoplanowe budziły we mnie odrobinę ciekawości, tak główna bohaterka irytowała mnie strasznie. Coś mi mówi, że gdyby nagle jej zabrakło, wspominałabym lekturę o wiele lepiej.

Chciałabym napisać o niej długi i ciekawy tekst. Jednak niesmak jaki pozostał we mnie po tej książce sprawia, że najchętniej wcale bym do niej nie wracała. Najmocniejszą stroną tej książki pozostaje dla mnie okładka. Trochę mi z tego powodu przykro, nie lubię "nie lubić" książek. Jednak tę mogłam sobie odpuścić.

Za możliwość przeczytania "Tamtej dziewczyny" dziękuje wydawnictwu Edipresse 

5 komentarzy:

  1. Mnie również podobały się te retrospekcje :) napędzały historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że tylko zapowiada się ciekawie :) Raczej się nie skuszę na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka zachęcała, opis również, lecz z Twoich słów wnioskuję, że nie jest taka dobra

    OdpowiedzUsuń
  4. Erica Spindler skutecznie zraziła mnie do siebie ,,Siódemką", którą miałam (nie)przyjemność czytać w wakacje i raczej już nigdy się do jej książek nie zbliżę - to była poważna trauma. Zresztą nie mam czego żałować, jak widać ;)

    Pozdrawiam cieplutko!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś Jej najnowsze książki do mnie nie przemawiają :) Świetny blog :)
    Zostanę na dłużej :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.