#książka - "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" S.Argov

Nie czytuje poradników. Ba, w życiu nie miałam typowej babskiej gazety w ręku dłużej niż trzy minuty. Gazeta taka, rzecz jasna, nie była moja. Prędzej czytam magazyny muzyczne czy nawet magazyny o samochodach, niż "Kosmo" czy inną tego typu pierde. Do typowej kobiety też mi, raczej, daleko. Ale nie do opisu swojej jakże cudnej i skromnej osoby dążę.
Głównie z tych powodów nadal nie mogę się sobie nadziwić jaki to prezent sprawiłam sobie pod ostatnią choinkę. "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" kusiło mnie już jakiś czas temu, jednak zawsze przechodziłam obok. Może to i dobrze, bo wtedy taka książka bez wątpienia by mnie znudziła. Dziwnym zrządzeniem losu, chyba złapałam ją w ręce w odpowiednim momencie.


Co powiedzieć można na temat "fabuły" tego typu poradnika? Nic wielkiego. Całe ok.230 stron rozprawia na tytułowy temat. Ot i cała opisywana historia.
Pierwszą, i moim zdaniem, najważniejszą rzeczą o jakiej trzeba pamiętać podchodząc do tej książki, to poczucie humoru i dystans do tego o czym się czyta. Bez tego, w tym przypadku, wróżę porażkę. Nie jest to książka, którą należy brać na poważnie. Przedstawia sprawy oczywiste jak wynik działania 2+2, i traktowanie jej całkowicie poważnie grozi klęską i niezrozumieniem. Dlatego nie jest to pozycja dla osób, a właściwie kobiet, bo mężczyźni raczej nie są jej przewidywanymi czytelnikami, bez dystansu i umiejętności wyczuwania ironii.
Czytając, ją należy pamiętać o jednej ważnej sprawie - każdy człowiek jest inny i stosowanie się do "rad" jakie podsuwa nam pani Argov nie dla każdego może skończyć się oczekiwanym rezultatem.
Nie twierdzę, że książka jest zupełnie bez sensu, ale nie wynoszę jej też na ołtarze, i nie traktuje jak Biblii. Osobą które za takową ją mają szczerze współczuje.
"Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" może otworzyć oczy na kilka spraw, które choć proste, często są przez nas zapominane. Kilka podstawowych aspektów kontaktów międzyludzkich, które nie wiedzieć czemu w dzisiejszym rozpędzonym świecie są przez nas pomijane. Chociażby dla nich warto przez te książkę przebrnąć i zweryfikować te sytuację ze swoim życiem.
Nie jest to pozycja dla piętnastolatek, bo choć pewnie niejedna ma ciekawsze życie w temacie kontaktów chłopiec-dziewczyna (bo do stwierdzenia damsko-męskich brakuje dwóch najważniejszych aspektów) niż ja, obawiam się, że mogłyby one tę książkę potraktować zbyt dosłownie. A wtedy byłyby z tego same kłopoty. To nie jest poradnik jak poderwać chłopaka (faceta) i stworzyć z nim "związek" przeplatany szkołą, sprawdzianami i niedzielnymi wypadami z rodzicami do rodziny. Nie. Tu chodzi o to jak stworzyć prawdziwy związek, gdy dziewczyna ma w pełni wykształcony biust, facet brodę zamiast kopru nad wargą, a obojgu nie chodzi o to by mieć "kogoś" bo nie ma z kim iść za rękę albo z kim ustawić sobie statusu na fejsie. Dlatego jestem zdania, że do tej książki trzeba mieć trochę lat i realne spojrzenie na świat.
Nie uważam by "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" należało przeczytać. Można po nią sięgnąć z nudów, ciekawości czy braku innej lektury, ale nie z konieczności. Jeśli nie jest się zaintrygowanym tematem, książka nie będzie żadną przyjemnością.

2 komentarze:

  1. Często natrafiałam na tę książkę podczas wizyt w księgarniach, ale nigdy się na nią nie skusiłam i z tego co widzę to nie mam czego żałować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę już bardzo dawno temu - też sprawiłam ją sobie na Święta i do dziś pamiętam, że była w dużej mierze odpowiedzialna za mój ówczesny świetny nastrój. Masz rację, że najważniejszy przy jej czytaniu jest dystans. Ba! Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ów dystans daje całą przyjemność z lektury. Na pewno nie jest to nic ambitnego, ale można się uśmiechnąć, a czasem nawet nad pewnymi sprawami zastanowić.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.