#książka - "Córki marionetek" M.Ernestam
Znacie to uczucie gdy okładka książki kusi was bardziej niż jej opis? Nie żeby opis był zły. Jest świetny, ale okładka idealnie odzwierciedla jego treść zwiększając zainteresowanie i przyprawiając o lekkie dreszcze. Bo czy lalki nie bywają przerażające, na swój sposób?
"Córki marionetek" po raz pierwszy dostrzegłam tutaj, na blogach. Nie wskażę teraz konkretnego bloga, ale to internety są odpowiedzialne za moją znajomość i posiadanie tej książki. I to właśnie okładka zapadła mi w pamięć najbardziej. Ta klimatyczna i działająca na wyobraźnie okładka.
Dlatego podczas ostatniej mojej wizyty w księgarni to właśnie po tę szwedzką powieść sięgnęłam. O autorce nigdy nie słyszałam, a to nikogo dziwić nie powinno, bo to jej pierwsza książka. Czy sięgnęłabym po kolejną?
Mariana, mając lat jedenaście odnalazła zwłoki ojca przywiązane do rodzinnej karuzeli. Tajemnica jego śmierci nigdy nie została rozwikłana. Po latach, zarówno ona jak i jej siostry nadal mieszkają w rodzinnej miejscowości. To ona przejęła po rodzicach sklep lalkarski, podczas gdy jej siostra Elena otworzyła cukiernie, a Karolina zajęła się malowaniem. Ich spokojne życie, jak i całego miasteczka, odmienia przyjazd Amerykanina, który szuka materiałów do swojej książki. Jego pojawienie się wyciąga na światło dzienne tajemnice z przeszłości.
Jeśli po opisie ktoś sądzi, że to kolejny kryminał - jest w błędzie. Tu wcale nie chodzi o to by rozwiązać morderstwo sprzed lat. Nikt o to nie zabiega, wszyscy wydają się być z tym wydarzeniem pogodzeni. Nie jest to kryminał, ani też do końca thriller. Najwięcej wspólnego ta książka ma z psychologią. Historia wydaje się być tylko pobocznym wątkiem, a wewnętrzne zmagania postaci głównym bohaterem.
Akcja jest tutaj powolna, wręcz leniwa. Raz za czas wydarzy się coś wielkiego. Zupełnie jak to w niewielkich miasteczkach bywa. Sposób narracji na początku nieco mnie irytował. Prowadzona w pierwszej osobie bywa kłopotliwa. Tutaj, gdy czytelnik się do niej przyzwyczai, w niczym nie będzie ona mu przeszkadzać. Ciekawym aspektem jest fakt, że książka wymaga niezwykłej uwagi. Dialogi nie raz nie są dialogami, a relacją głównej bohaterki z wypowiedzi innych. Łatwo jest się tutaj zapomnieć, zagubić przez niedopowiedzenia. Osobiście byłam urzeczona wplecionymi w książkę baśniami. Nadają książce magicznego wręcz klimatu. Ale nie magicznego pod kątem czarów, a pod kątem magii opowiadań i sztuk teatralnych.
Najmocniejszą stroną tej książki są postacie. W końcu to o nie chodzi. Wykreowane w sposób bardzo dobry i intrygujący. Obserwujemy nie tylko wewnętrzne zmagania głównych bohaterów. Poznajemy niemal całe miasteczko i jego problemy. Każda postać z czymś się boryka, każda ma swój krzyż do niesienia. A wszyscy radzą sobie z tym w odmienny sposób. Enrestam pokazuje nam jak różnie ludzie potrafią reagować na to co spotyka ich w życiu. Jak podchodzą do swoich czynów sprzed lat. Przedstawia nam rzecz oczywistą - że każdy z nas ma w sobie coś z czym musi walczyć niemal przez całe życie.
"Córkom marionetek" daleko do typowego skandynawskiego thrilleru. Mało tu krwi, zbrodni, ran przynajmniej w odniesieniu do ciała. Bardziej cierpią tutaj psychiki bohaterów niż ich ciała. Dlatego dla kogoś kto szuka typowej opowieści o morderstwie będzie to nieodpowiednia lektura. Tutaj jest ono tylko tłem, ważniejsi są bohaterowie i to co odbywa się w ich głowach. Warto po nią sięgnąć by zobaczyć jakie maski przybierają ludzie, by ukryć to co siedzi gdzieś głęboko w nich. By dostrzec jak zmieniamy siebie w lalki i marionetki, grając na scenie codzienności.
"Córki marionetek" po raz pierwszy dostrzegłam tutaj, na blogach. Nie wskażę teraz konkretnego bloga, ale to internety są odpowiedzialne za moją znajomość i posiadanie tej książki. I to właśnie okładka zapadła mi w pamięć najbardziej. Ta klimatyczna i działająca na wyobraźnie okładka.
Dlatego podczas ostatniej mojej wizyty w księgarni to właśnie po tę szwedzką powieść sięgnęłam. O autorce nigdy nie słyszałam, a to nikogo dziwić nie powinno, bo to jej pierwsza książka. Czy sięgnęłabym po kolejną?
Mariana, mając lat jedenaście odnalazła zwłoki ojca przywiązane do rodzinnej karuzeli. Tajemnica jego śmierci nigdy nie została rozwikłana. Po latach, zarówno ona jak i jej siostry nadal mieszkają w rodzinnej miejscowości. To ona przejęła po rodzicach sklep lalkarski, podczas gdy jej siostra Elena otworzyła cukiernie, a Karolina zajęła się malowaniem. Ich spokojne życie, jak i całego miasteczka, odmienia przyjazd Amerykanina, który szuka materiałów do swojej książki. Jego pojawienie się wyciąga na światło dzienne tajemnice z przeszłości.
Jeśli po opisie ktoś sądzi, że to kolejny kryminał - jest w błędzie. Tu wcale nie chodzi o to by rozwiązać morderstwo sprzed lat. Nikt o to nie zabiega, wszyscy wydają się być z tym wydarzeniem pogodzeni. Nie jest to kryminał, ani też do końca thriller. Najwięcej wspólnego ta książka ma z psychologią. Historia wydaje się być tylko pobocznym wątkiem, a wewnętrzne zmagania postaci głównym bohaterem.
Akcja jest tutaj powolna, wręcz leniwa. Raz za czas wydarzy się coś wielkiego. Zupełnie jak to w niewielkich miasteczkach bywa. Sposób narracji na początku nieco mnie irytował. Prowadzona w pierwszej osobie bywa kłopotliwa. Tutaj, gdy czytelnik się do niej przyzwyczai, w niczym nie będzie ona mu przeszkadzać. Ciekawym aspektem jest fakt, że książka wymaga niezwykłej uwagi. Dialogi nie raz nie są dialogami, a relacją głównej bohaterki z wypowiedzi innych. Łatwo jest się tutaj zapomnieć, zagubić przez niedopowiedzenia. Osobiście byłam urzeczona wplecionymi w książkę baśniami. Nadają książce magicznego wręcz klimatu. Ale nie magicznego pod kątem czarów, a pod kątem magii opowiadań i sztuk teatralnych.
Najmocniejszą stroną tej książki są postacie. W końcu to o nie chodzi. Wykreowane w sposób bardzo dobry i intrygujący. Obserwujemy nie tylko wewnętrzne zmagania głównych bohaterów. Poznajemy niemal całe miasteczko i jego problemy. Każda postać z czymś się boryka, każda ma swój krzyż do niesienia. A wszyscy radzą sobie z tym w odmienny sposób. Enrestam pokazuje nam jak różnie ludzie potrafią reagować na to co spotyka ich w życiu. Jak podchodzą do swoich czynów sprzed lat. Przedstawia nam rzecz oczywistą - że każdy z nas ma w sobie coś z czym musi walczyć niemal przez całe życie.
"Córkom marionetek" daleko do typowego skandynawskiego thrilleru. Mało tu krwi, zbrodni, ran przynajmniej w odniesieniu do ciała. Bardziej cierpią tutaj psychiki bohaterów niż ich ciała. Dlatego dla kogoś kto szuka typowej opowieści o morderstwie będzie to nieodpowiednia lektura. Tutaj jest ono tylko tłem, ważniejsi są bohaterowie i to co odbywa się w ich głowach. Warto po nią sięgnąć by zobaczyć jakie maski przybierają ludzie, by ukryć to co siedzi gdzieś głęboko w nich. By dostrzec jak zmieniamy siebie w lalki i marionetki, grając na scenie codzienności.
Przede wszystkim chciałam napisać, ze podoba mi sie to w jaki sposób robisz zdjęcie książce. Naprawdę świetny niekonwencjonalny pomysł.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty o ksiażce usłyszałam poprzez inne blogi. Cieszę sie z tego, że Twoja recenzja jest pochlebna, bo to już kolejna taka opinia jaką czytam na temat tej pozycji. Apetyt rośnie w miare jedzenia :)
Też zwróciłam uwagę na zdjęcie!
UsuńBardzo ciekawe! :)
Na książkę mam chętkę :)
Dziękuje wam bardzo. Miło, że ktoś zwrócił na to uwagę. :)
UsuńPodoba mi się, że morderstwo jest tylko tłem do czegoś większego. Chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka jest bardzo intrygująca, ale mnie do niej zniechęca ta powolna akcja.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mi się spodobać. Uważam, że to co dzieje się w głowach bohaterów może być ciekawsze od nawet bardzo wymyślnej zbrodni.
OdpowiedzUsuńCzytałam już właśnie gdzieś recenzję tej książki i pamiętam, że okładka jak i sama fabuła zrobiła na mnie mega wrażenie... Jakbyś kiedyś chciała sprzedać lub wymienić tę książkę to odezwij się do mnie ;))
OdpowiedzUsuńOj, wątpię żebym kiedykolwiek chciała się pozbyć jakiejkolwiek książki z swojej biblioteczki. :D A nawet jeśli to "Córki marionetek" raczej nie będą się do takich zaliczały.
UsuńPostaram się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze i muszę powiedzieć, że książka bardzo mi się podobała. Zgadzam się, że akcja rozwija się w stosunkowo wolnym tempie, ale podobało mi się to budowanie napięcia ;) I zgadzam się także z tym, że postacie są atutem tej książki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie. Coś mnie odpycha, może kiedyś się przełamię.
OdpowiedzUsuńP.S. Jestem tu pierwszy raz i zostaję :)
Bardzo się z tego cieszę! :D
UsuńTę ksiązkę porwałabym od razu :) sam tytuł zajmujący, a wyraziste postaci bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mam na nią ochotę. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że sporo było tej książki na blogach i też zwróciłam uwagę na okładkę. I też myślę, że czasem od kryminału lepsze jest zatopienie się w atmosferze i wnętrzu bohaterów.
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo zachęcająca, treść też myślę, że by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa się tak czaiłam na tę książkę, czaiłam aż w końcu odpuściłam. I chyba źle zrobiłam. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już trochę dobrego o tej książce i kiedyś na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMogłabym się skusić, chociaż nie za bardzo przepadam ze taką leniwą akcją.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tego typu książkami. Kiedyś chcę studiować psychologię, więc może i warto przeczytać tę powieść. Boję się jednak, że zanudzę się przy niej na śmierć.
OdpowiedzUsuńPo każdej kolejnej recenzji mam coraz większą ochotę na książkę ;)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać, wydaje się być bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńOj kusi ta książka, kusi.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś tej okładki nie da się zapomnieć.
Nie czytałam jeszcze książki, ale z pewnością po nią sięgnę :D
Pozdrawiam :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Mam tę książkę od kilku dni i patrzę na nią z lekką obawą - podczas przeglądania recenzji przedpremierowych byłam mocno zachęcona, ale później pojawiło się kilka opinii, które wciąż mówią, że to tekst przeciętny. W najbliższych dniach zabieram się za lekturę - w końcu najważniejsze to wyrobić sobie własne zdanie. :)
OdpowiedzUsuńA okładka jest przecudowna!
Okładka jest świetna. W ogóle, to wydawnictwo ma bardzo dopracowane graficznie pozycje. Natomiast samej książki nie czytałam.
OdpowiedzUsuńTo ksiązka, która tak mnie zmanipulowała okładką, że po prostu nie mam innej opcji, jak ją kupić. Zgadzam się z Ann RK - wydawnictwo robi świetną robotę graficzną!
OdpowiedzUsuńbardzo mnie ta książka kusi.
OdpowiedzUsuńz chęcią po nią sięgnę. ;)