#książka - "Zniszcz ten dziennik" K.Smith
Z reguły unikam fenomenów. Zwłaszcza takich, które uważam za lekko idiotyczne. Tym razem jednak się złamałam. Sięgnęłam po swego rodzaju fenomen. Jednak nie z myślą o sobie, a o swojej młodszej siostrze. Sama jestem na zerowym (jeśli nie ujemnym) levelu umiejętności plastycznych, więc nawet przez myśl mi nie przeszło by zakupić te "książkę" sobie.Kto nie słyszał o "Zniszcz ten dziennik"? Chyba ze świeczką szukać takiej osoby, bo w pewnym momencie książka ta patrzyła na nas zewsząd - tumblr, instagram, fejs, jutub. Przez, krótką chwilę była dosłownie wszędzie. Biedronka trochę się spóźniła z wprowadzeniem jej do oferty. Lepiej późno niż wcale. Chociaż w tym przypadku...
Idea "książki" jest prosta jak konstrukcja cepa, a "przeczytanie" jej zajmuje pięć minut. Każda strona to kolejne zadanie, albo jak kto woli wskazówka, którą należy zinterpretować i wykonać na swój własny sposób. Proste, czyż nie?
Z jednej strony ta książka ma coś w sobie. Coś przez co jestem w stanie zrozumieć jej fenomen. Podsuwa myśl, proponuje rozwiązanie, ale to w jaki sposób je wykonasz zależy tylko od Ciebie. Stajesz się twórcą, choć na krótki moment. Dzięki temu na świecie nie znajdą się dwa identyczne egzemplarze "Zniszcz ten dziennik". Każdy będzie unikalny, wyjątkowy. Każdy będzie takim małym dziełem sztuki jego współautora/właściciela.
Niby fajnie, ale jak zawsze znajdzie się jakieś ale. Całe to przedsięwzięcie zapewne miało pobudzać kreatywność i wyobraźnię. Osobiście zgubiłam się kiedyś w otchłani internetu przeglądając uzupełnione już strony dzienników. I trochę się przeraziłam, bo cel chyba nie został osiągnięty. Wiele, ale to wiele "prac" było dosłownym odwzorowaniem polecenia. Jak chociażby wrzucenie książki do wody, ot tak. Znajdowałam jednak niezwykle kreatywne pomysły. Ktoś na hasło "zamroź ten dziennik" schował go do woreczka na żyłkę i zakopał w śniegu. I wilk syty i owca cała. A główka pracuje. W takich przypadkach jestem w stanie zrozumieć te książkę.
Nie jedną burzę słowną już widziałam na jej temat. I po części się z nimi zgadzam. Wydawanie pieniądze tylko po to by potraktować książkę jak szmatę do podłogi (albo i gorzej) nie ucieszy żadnego mola książkowego. Pomysł na kreatywną destrukcję może i był dobry. Jednak został sprzedany w nieudany sposób i za zbyt duże pieniądze. Tak, nawet 19,99 w Biedronce czy 9,99 w Empiku to zbyt dużo. Ogólny zamysł brzmi świetnie, ale to samo można zrobić z zwykłym zeszytem i odrobiną wyobraźni.
Idea "książki" jest prosta jak konstrukcja cepa, a "przeczytanie" jej zajmuje pięć minut. Każda strona to kolejne zadanie, albo jak kto woli wskazówka, którą należy zinterpretować i wykonać na swój własny sposób. Proste, czyż nie?
Z jednej strony ta książka ma coś w sobie. Coś przez co jestem w stanie zrozumieć jej fenomen. Podsuwa myśl, proponuje rozwiązanie, ale to w jaki sposób je wykonasz zależy tylko od Ciebie. Stajesz się twórcą, choć na krótki moment. Dzięki temu na świecie nie znajdą się dwa identyczne egzemplarze "Zniszcz ten dziennik". Każdy będzie unikalny, wyjątkowy. Każdy będzie takim małym dziełem sztuki jego współautora/właściciela.
Niby fajnie, ale jak zawsze znajdzie się jakieś ale. Całe to przedsięwzięcie zapewne miało pobudzać kreatywność i wyobraźnię. Osobiście zgubiłam się kiedyś w otchłani internetu przeglądając uzupełnione już strony dzienników. I trochę się przeraziłam, bo cel chyba nie został osiągnięty. Wiele, ale to wiele "prac" było dosłownym odwzorowaniem polecenia. Jak chociażby wrzucenie książki do wody, ot tak. Znajdowałam jednak niezwykle kreatywne pomysły. Ktoś na hasło "zamroź ten dziennik" schował go do woreczka na żyłkę i zakopał w śniegu. I wilk syty i owca cała. A główka pracuje. W takich przypadkach jestem w stanie zrozumieć te książkę.
Nie jedną burzę słowną już widziałam na jej temat. I po części się z nimi zgadzam. Wydawanie pieniądze tylko po to by potraktować książkę jak szmatę do podłogi (albo i gorzej) nie ucieszy żadnego mola książkowego. Pomysł na kreatywną destrukcję może i był dobry. Jednak został sprzedany w nieudany sposób i za zbyt duże pieniądze. Tak, nawet 19,99 w Biedronce czy 9,99 w Empiku to zbyt dużo. Ogólny zamysł brzmi świetnie, ale to samo można zrobić z zwykłym zeszytem i odrobiną wyobraźni.
lubimyczytac.pl | ask.fm | google+ | tumblr
Pomysł znęcania się nad książka jakoś mi nie przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńW ankiecie zagłosowałam na "nie", ale to dlatego, że jestem zagorzałym wrogiem facebooka :)
Nie rozumiem fenomenu tej niby-książki. Ale zgodzę się z Tobą, to samo można zrobić w zwykłym zeszycie ;).
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego szumu wokół tej "książki".
OdpowiedzUsuńDostałam tę "książkę" w prezencie na 21. urodziny (!), ale w związku z tym, że artystycznie wyżywam się w nieco inny sposób niż to zaproponowała autorka, faktycznie zniszczyłam ten dziennik:D
OdpowiedzUsuńJedyne co udało się tej pani, to rozgłos medialny i spory zysk ze sprzedanych egzemplarzy, natomiast pomysł chyba już od dawna znany:)
No właśnie nie wiem, jak ta "książka" miała rozbudzać wyobraźnię i kreatywność, skoro jest tam napisane, co należy z nią zrobić. Jest to tylko bezsensowne wykonywanie poleceń, co z kreatywnością nic wspólnego nie ma :) Ja, na szczęście, nie zostałam obdarowana tą książką, ani jej poprzedniczką... ale gdybym już taką dostała użyłabym jej czym prędzej jako np. rozpałki do pieca - taka tam moja radosna twórczość :)
OdpowiedzUsuńA mi właśnie taki pomysł na tą "książkę" mi się podoba i chciałbym mieć swój ;)
OdpowiedzUsuńZadania są dość kreatywne i nie trzeba brać je dosłownie można je jakoś kreatywnie zrobić. Co prawda orłem to ja z plastyki nie jestem ale chciałabym taki posiadać każdy dziennik jest inny i to mi się bardzo podoba ;)
Dlatego nie skusiłam się na to coś. Szkoda mi pieniędzy, jeśli mam być szczera.
OdpowiedzUsuńSwego czasu o tym "pomyśle" było bardzo głośno, ale w sumie cieszę się, że nie dałam się ponieść tej modzie i nie miałam w swoich dłoniach tego a'la brudnopisu ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc szkoda i kasy na tą "książkę" i liczne posty oraz vlogi na jej temat dodatkowo mnie do niej zniechęcają.
OdpowiedzUsuńJa także nie rozumiem fenomenu tej książki. Ta "książka" warta jest góra 10 zł. Wiecej bym nie dała, bo szkoda mi pieniedzy. Według mnie to bezsensowne.
OdpowiedzUsuńnapewno jej nie zakupię. to jedno, wielkie marnowanie pieniędzy.
OdpowiedzUsuńjuż wolę zaoszczędzić i zakupić normalną książkę :)
Jestem za! :)
UsuńJak najbardziej! Zgadzam się z tym w zupełności.
UsuńNapaliłam się, kupiłam... i teraz żałuję, eh ;)
OdpowiedzUsuńPewnie o tym napiszę, w chwili zakupu potraktowałam to jako kreatywne rozbudowanie wyobraźni blabla a nie kawałek szmaty do zniszczenia... którą jest. xD
Jak dotąd nikt nie wpadł , żeby zwykły zeszyt niszczyć w tak kreatywny sposób .
OdpowiedzUsuńNie mam, ale nie uważam, aby do posiadania i wypełniania dziennika był potrzebny jakiś wielki talent. Raczej nie o to w nim chodzi.
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem fenomenu tej książki. Dla mnie każda książka to świętość. Wyzywam jak leży jakaś na stole, a u mnie w domu zaczynają obok niej coś robić.
OdpowiedzUsuńZeszyt tak potraktować, rozumiem. Ale książka .... Wolę wydać kasę na lepszą do czytania powieść.
Ta książka intryguje mnie od dawna, bo musi mieć w sobie to coś, skoro okazała się takim bestsellerem. Jednakże jeszcze nie miałam okazji po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie sytuacji w której naumyślnie niszczę książkę.
OdpowiedzUsuńRozumiem artyzm destrukcji, kreatywny szał,ale wydać pieniądze na coś co trzeba, zgodnie z tytułem, zniszczyć? Narzucone polecenia w jakiś sposób rozwijają kreatywność i na pewno można wyżyć artystycznie, ale nie lepiej tradycyjnie sięgnąć po karton i kredki?
OdpowiedzUsuńDla mnie bezsens, na który nie warto wydawać pieniądze, które w pewien przenośny sposób niszczymy.
Zapraszam: zarobiona-jestem.blogspot.com :)
A mnie to w ogóle nie kręci...
OdpowiedzUsuńWykonanie poleceń to pójście na łatwiznę a nie rozbudzanie kreatywności ;) Zresztą niektóre polecenia były tak bzdurne i bezsensowne...
OdpowiedzUsuńCóż, ludzie dadzą sobie wszystko wcisnąć i jeszcze będą swoich racji bronić, a wydawcy z autorką zacierają ręce i patrzą uśmiechnięci na przychody ze sprzedaży tego zmarnowanego papieru ;)
Nie posiadam dziennika, ale nie raz byłam bliska jego kupienia. Za każdym razem byłam strasznie niezdecydowana i w końcu odkładałam go na miejsce. Rzeczywiście szkoda trochę kasy, ale zabawa przy nim jednak musi jakaś być, że dziennik zrobił taką furorę :D
OdpowiedzUsuńDokładnie mam takie samo zdanie dotyczące tej "pozycji nie-pozycji"
OdpowiedzUsuńSłyszałam juz o tej "książce". Wydaje mi się trochę dziwna ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemna sprawa, ale żal mi pieniędzy szczerze mówiąc... :)
OdpowiedzUsuńNie kupuje książek, a kupić książkę żeby ją zniszczyć to już w ogóle bezsens...
OdpowiedzUsuńPoza tym po co nam taka wymuszona kreatywność. :)
Ciągle nie rozumiem fenomenu tej książki. Zdaję sobie sprawę, że pewnie fajna zabawa towarzyszy przy wykonywaniu wszystkich zadań, ale mimo wszystko nie wydałabym pieniędzy na nią, wolałabym przeznaczyć je na coś, co mogę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńZamysł i wykonanie dobre - choćby z tego powodu, że jakoś nigdy wcześniej nikt się z takim "produktem" do masowej świadomości nie przebił :) Kobieta poszła za ciosem, widziałem kilkanaście dni temu kolejne jej dzieło na naszych półkach księgarnianych :D Ja wyjątkowo nie kręcę nosem - pobudzanie kreatywności, zwłaszcza wśród młodych wiekiem, to dobra rzecz :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że powstają książki, które mają pobudzić wyobraźnię i pomysłowość zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Ale jeśli mam być szczera, to nie kupiłabym książki tylko po to, by ją zniszczyć. To takie... nieludzkie :)
OdpowiedzUsuńTej książki, choć nie wiem czy można ten dziennik nazwać książką...za nic w świecie bym nie kupiła, takie moje skromne zdanie :) Aczkolwiek autorka miała dobry pomysł i z pewnością się wzbogaciła takim wręcz banalnym rozwiązaniem. :)
OdpowiedzUsuńPamiętam szał na tą 'książkę'. Mi się nie udzielił :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie porwała idea tej książki :)
OdpowiedzUsuńJestem na nie dla tej książki. Nie rozumiem jej idei i fenomenu....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/