#książka - "Parabellum. Prędkość ucieczki" R.Mróz
Od dawna się do tego przyznaje - jestem na bakier z naszą rodzimą twórczością literacką. Do tej pory czytałam (ba, o ile w ogóle) tylko lektury. Jednak od niedawna powoli zmieniam ten stan rzeczy. Powoli, ale w miarę konsekwentnie.
Blogowy świat miesza mi w głowie i życiu. I to doszczętnie. Idzie wiosna, a ja przezywam zauroczenie Mrozem. A właściwie jego twórczością. Najpierw "Kasacja", a teraz to.
Sierpniem 1939, przebywając na froncie, sierżant Bronisław Zaniewski popada w konflikt z swoim przełożonym. W tym samym czasie, jego młodszy brat Stanisław, który pozostał w Warszawie, planuje swoje zaręczyny. Problem w tym, że jego wybranka jest Żydówką. 1 września odmienia wszystko, a dawne problemy przestają mieć znaczenie w obliczu śmierci.
Podobnie jak przy poprzednie książce Mroza jaką czytałam, obawiałam się o język i świat w który wkraczam. Lubię historię, ale nie czuje się wewnętrznie dojrzała na tyle, by do tematu II Wojny Światowej podejść z odpowiednim zrozumieniem.
I po raz drugi, autor mile mnie zaskoczył. Język jest uproszczony, co wytłumaczone jest w posłowiu, tak by forma przekazu nie zawadzała. To ogromny plus dla książki i ułatwienie dla czytelnika. Wszystko jest wyważone tak, by fani historii byli zadowoleni, a i "współczesny" czytelnik dał sobie radę z lekturą, nie męcząc się zbytnio. Dzięki temu książka wciąga, a jej lektura to czysta przyjemność. To także dzięki temu uproszczeniu, powieść, choć osadzona w czasach okrutnych i bezwzględnych, jest nie lada frajdą.
Autor tworzy naprawdę ciekawe postacie. I to nie tylko te główne. Osobiście, z największą niecierpliwością czekałam na momenty przedstawiające oficera Wermachtu, Christiana Leitnera. Zimny i oschły wobec swoich podwładnych, a mimo to sprawiedliwy i oddany temu w co wierzy. I choć mam wobec niego mieszane uczucia, to bardzo mocno mnie intrygował.
Prócz tego czekałam na fragmenty opisujące losy Staszka i Marii. Ale nie przez wzgląd na nich, a na towarzyszącego im Holzera. Tajemniczy i podejrzany mężczyzna z zawiłą przeszłością, od razu zwrócił moją uwagę. Uwielbiam postacie tego typu, chociaż jego uważam za niemałą kanalię.
Dlatego, iż akcja rozgrywa się w czasie wojny, a bohaterowie nieprzerwanie przemieszczają się z różnych miejsc, napotykając na swojej drodze przeróżnych ludzi, pojawiają się liczne zwroty obcojęzyczne. Jednak i tu autor przychodzi na pomoc czytelnikowi. Znaczenie większości można z łatwością wywnioskować z kontekstu, a stopnie wojskowe rozpisane są na osobnej stronie. Nie raz, ratuje to przed brakiem zrozumienia.
Z każdą stroną napięcie rośnie, a czytelnik chce więcej i więcej. Pomaga w tym "przeskakiwanie" między grupami bohaterów, zupełnie ja w dobrym filmie. W momencie gdy akcja sięga zenitu, czytelnik trafia w zupełnie inne miejsce, przebierając nogami na myśl o poprzednich wydarzeniach.
Remigiusz Mróz stworzył niezwykle absorbującą i trzymającą w napięciu, do samiutkiego końca, historię. Historię o miłości, poświęceniu, dokonywaniu trudnych wyborów. O tym wszystkim z czym człowiek musi zmierzyć się w czasie wojny. "Prędkość ucieczki" nie przeskoczyła poprzeczki jaką ustawiła "Kasacja". Ale utwierdziła mnie w przekonaniu, że mamy naprawdę dobrych autorów na swoim podwórku. Zobaczymy co przyniesie "Horyzont zdarzeń".
Blogowy świat miesza mi w głowie i życiu. I to doszczętnie. Idzie wiosna, a ja przezywam zauroczenie Mrozem. A właściwie jego twórczością. Najpierw "Kasacja", a teraz to.
Sierpniem 1939, przebywając na froncie, sierżant Bronisław Zaniewski popada w konflikt z swoim przełożonym. W tym samym czasie, jego młodszy brat Stanisław, który pozostał w Warszawie, planuje swoje zaręczyny. Problem w tym, że jego wybranka jest Żydówką. 1 września odmienia wszystko, a dawne problemy przestają mieć znaczenie w obliczu śmierci.
Podobnie jak przy poprzednie książce Mroza jaką czytałam, obawiałam się o język i świat w który wkraczam. Lubię historię, ale nie czuje się wewnętrznie dojrzała na tyle, by do tematu II Wojny Światowej podejść z odpowiednim zrozumieniem.
I po raz drugi, autor mile mnie zaskoczył. Język jest uproszczony, co wytłumaczone jest w posłowiu, tak by forma przekazu nie zawadzała. To ogromny plus dla książki i ułatwienie dla czytelnika. Wszystko jest wyważone tak, by fani historii byli zadowoleni, a i "współczesny" czytelnik dał sobie radę z lekturą, nie męcząc się zbytnio. Dzięki temu książka wciąga, a jej lektura to czysta przyjemność. To także dzięki temu uproszczeniu, powieść, choć osadzona w czasach okrutnych i bezwzględnych, jest nie lada frajdą.
Autor tworzy naprawdę ciekawe postacie. I to nie tylko te główne. Osobiście, z największą niecierpliwością czekałam na momenty przedstawiające oficera Wermachtu, Christiana Leitnera. Zimny i oschły wobec swoich podwładnych, a mimo to sprawiedliwy i oddany temu w co wierzy. I choć mam wobec niego mieszane uczucia, to bardzo mocno mnie intrygował.
Prócz tego czekałam na fragmenty opisujące losy Staszka i Marii. Ale nie przez wzgląd na nich, a na towarzyszącego im Holzera. Tajemniczy i podejrzany mężczyzna z zawiłą przeszłością, od razu zwrócił moją uwagę. Uwielbiam postacie tego typu, chociaż jego uważam za niemałą kanalię.
Dlatego, iż akcja rozgrywa się w czasie wojny, a bohaterowie nieprzerwanie przemieszczają się z różnych miejsc, napotykając na swojej drodze przeróżnych ludzi, pojawiają się liczne zwroty obcojęzyczne. Jednak i tu autor przychodzi na pomoc czytelnikowi. Znaczenie większości można z łatwością wywnioskować z kontekstu, a stopnie wojskowe rozpisane są na osobnej stronie. Nie raz, ratuje to przed brakiem zrozumienia.
Z każdą stroną napięcie rośnie, a czytelnik chce więcej i więcej. Pomaga w tym "przeskakiwanie" między grupami bohaterów, zupełnie ja w dobrym filmie. W momencie gdy akcja sięga zenitu, czytelnik trafia w zupełnie inne miejsce, przebierając nogami na myśl o poprzednich wydarzeniach.
Remigiusz Mróz stworzył niezwykle absorbującą i trzymającą w napięciu, do samiutkiego końca, historię. Historię o miłości, poświęceniu, dokonywaniu trudnych wyborów. O tym wszystkim z czym człowiek musi zmierzyć się w czasie wojny. "Prędkość ucieczki" nie przeskoczyła poprzeczki jaką ustawiła "Kasacja". Ale utwierdziła mnie w przekonaniu, że mamy naprawdę dobrych autorów na swoim podwórku. Zobaczymy co przyniesie "Horyzont zdarzeń".
lubimyczytac.pl | ask.fm | google+ | tumblr
Miałem uczyć się niemieckiego, a wylądowałem tutaj... :(
OdpowiedzUsuńJednak to chyba nic straconego i mam kolejną książkę do przeczytania w kolejce :D Muszę tylko zakończyć Królów Przeklętych.
Wszystko lepsze niż nauka! A niemieckiego zwłaszcza, chociaż sama nigdy się go nie uczyłam. :D
UsuńMasz szczęście, jest straszny :D Dobrze jednak, że oprócz niego jest z angielski, który lubię :)
UsuńMuszę przeczytać tę książkę i to w miarę najbliższym czasie :) "Kasacja" mnie powaliła na kolana, więc oczekuję wiele po Parabellum :)
OdpowiedzUsuńTrochę odradzam oczekiwania od niej więcej. Jest świetna, ale nie mam jej co porównywać do "Kasacji" bo to zupełnie inny kaliber. A naprawdę szkoda by było gdybyś miała się do niej zrazić. :)
UsuńStrasznie bym chciała sięgnąć po cokolwiek tego autora :) myślę, że zacznę od Turkusowych szali, potem Parabellum i na koniec wezmę się za Kasację, bo zdecydowanie spodziewam się po niej najwięcej, a nie chcę przez jej pryzmat postrzegać innych książek tego pana ;)
OdpowiedzUsuńoczywiście słyszałam o książce dużo dobrego, jak i złego.
OdpowiedzUsuńi jakoś nie jestem zbytnio przekonana. może jak znajdę ją w bibliotece to przeczytam ;)
Muszę koniecznie poznać tę serię, gdyż jakiś czas temu czytałam ''Kasację'' autora i byłam zachwycona. Dlatego mam ochotę na więcej.
OdpowiedzUsuńTeż to niedawno czytałam i muszę się dowiedzieć co będzie w następnym tomie :)
OdpowiedzUsuńJuż na mnie czeka w biblioteeece :)
OdpowiedzUsuńNa Mroza nie ma mocnych. Każda jego książka jest świetna!
OdpowiedzUsuńMnie też baaardzo się podobała "Kasacja". Dlatego kolejne książki Mroza to już tylko formalność :)
OdpowiedzUsuńRany, wszyscy chwalą pana Mroza... Może to czas, by zainteresować się jego książkami? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Muszę w końcu sięgnąć po Mroza.. Tyle ochów i achów co on w ostatnim czasie nazbierał rzadko który autor polski.
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć. Bardzo lubię historię, ale dawniejszą - XIX wiek. Natomiast udało Ci się mnie zainteresować Mrozem - gratuluję :)
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po tą książkę, wydaje się być świetna!:)
OdpowiedzUsuńhttp://czasdlaksiazki.blogspot.com/
Co prawda nie mój gatunek, ale brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńNa razie mam w planach "Kasację" ale Parabellum też przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńMróz tu, Mróz tam, aż powiało chłodem. Ale przyjemnym. Mam ogromną ochotę na zapoznanie się z działami autora, ma On dar pisania, co wiem nawet po krótkich jego tekstach na LC. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mróz jest super, a zwłaszcza Parabellum ;) Co prawda nie czytałam ani Chóru ani Kasacji, ale za to Turkusowe Szale już jak najbardziej i planuję zapoznac się ze wszystkimi jego dziełami, no może oprócz Wieży Milczenia ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam, bo spotkałam już wiele pozytywnych recenzji :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale jak na razie nie udało mi się na nią trafić w bibliotece, bo zawsze ktoś mi ją sprzątnie spod nosa ;))
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z żadną książką, ale mam ogromną ochotę na zapoznanie się z nimi ;)
OdpowiedzUsuńCo raz bardziej przekonuję się że to idealna książka i muszę ją jak najszybciej przeczytać ;) Ja kocham twórczość naszych polskich pisarzy i po wiele polskich książek sięgam choć też co zagraniczne mi się zdarza ;)
OdpowiedzUsuń