#książka - "Tango z rudzielcem" A.Syska-Szafrański
Chyba po raz pierwszy od dawna jestem konsekwentna w swoim postanowieniu. Mała rzecz, a jak potrafi ucieszyć. Po raz enty wspomnę, że polscy autorzy są dla mnie nowym podwórkiem. Dlatego tak bardzo się cieszę, z możliwości ich poznawania. Wewnętrznie wręcz skaczę z radości, choć te spotkania nie zawsze są łatwe.
Życie Leona, ułożonego pracownika państwowego, w jednym dniu obraca się do góry nogami. A to wszystko przez jedno pragnienie - zatańczenia tanga z nagim rudobrodym mężczyzną. Do tego wypadek jego wuja, skutkujący śpiączką, wprowadza zamieszanie w jego życiu. Ta jedna myśl, pragnienie, nie przestaje mu towarzyszyć, zmieniając dosłownie wszystko.
Sam pomysł na główny problem, tytułowego tanga, nieco mnie rozbawił. Sam w sobie jest zabawny, a w połączeniu z reakcją Leona - wręcz bezcenny. I chyba właśnie tytuł, najbardziej zwrócił moją uwagę. No może poza okładką, bo ta także przyciąga wzrok skutecznie. Te dwa aspekty tej książki najbardziej mnie do niej zachęciły.
Jeśli chodzi o bohaterów, styczność mamy głównie z Leonem i jego narzeczoną, Moniką. Przemyślenia Leona i jego podejście do niektórych spraw, mnie bawiło. Chociażby fakt jak rozważał wizytę u psychiatry. Podobnie jego frywolne podejście do niektórych tematów. Natomiast jego wybranka, mocno mnie irytowała. To ten typ człowieka, a i bohatera zarazem, za jakim nie przepadam. Stateczna osoba, dla której każde odchylenie od normy, musi zostać skrytykowane. Stanowili ogromny kontrast, a mimo to jakoś ze sobą trwali.
Pełno tu przerysowań ludzkich cech i dziwnych zachowań. Dzięki temu autor tworzy całkiem niezłą karykaturę współczesności. Gdzie absurdalne pragnienia są odpowiedzialne za największe zmiany w życiu przeciętnego człowieka.
I choć książka momentami wydaje się dłużyć fajnie po nią sięgnąć. Nie jest pozycją obszerną, więc jej lektura nie będzie (albo nie powinna) trwać wieki. Można dostrzec w niej kilka fajnych wyolbrzymień, nie tylko cech ludzkich, ale i zachowań. Z ostatnimi stronami, historia która zdawała się nie mieć sensu, zaczyna go nabierać. Naprowadzając tym samym, życie Leona na odpowiednie tory, a czytelnikowi dając odpowiedź na pytanie "O co tutaj tak naprawdę chodzi?".
Życie Leona, ułożonego pracownika państwowego, w jednym dniu obraca się do góry nogami. A to wszystko przez jedno pragnienie - zatańczenia tanga z nagim rudobrodym mężczyzną. Do tego wypadek jego wuja, skutkujący śpiączką, wprowadza zamieszanie w jego życiu. Ta jedna myśl, pragnienie, nie przestaje mu towarzyszyć, zmieniając dosłownie wszystko.
Sam pomysł na główny problem, tytułowego tanga, nieco mnie rozbawił. Sam w sobie jest zabawny, a w połączeniu z reakcją Leona - wręcz bezcenny. I chyba właśnie tytuł, najbardziej zwrócił moją uwagę. No może poza okładką, bo ta także przyciąga wzrok skutecznie. Te dwa aspekty tej książki najbardziej mnie do niej zachęciły.
Jeśli chodzi o bohaterów, styczność mamy głównie z Leonem i jego narzeczoną, Moniką. Przemyślenia Leona i jego podejście do niektórych spraw, mnie bawiło. Chociażby fakt jak rozważał wizytę u psychiatry. Podobnie jego frywolne podejście do niektórych tematów. Natomiast jego wybranka, mocno mnie irytowała. To ten typ człowieka, a i bohatera zarazem, za jakim nie przepadam. Stateczna osoba, dla której każde odchylenie od normy, musi zostać skrytykowane. Stanowili ogromny kontrast, a mimo to jakoś ze sobą trwali.
Pełno tu przerysowań ludzkich cech i dziwnych zachowań. Dzięki temu autor tworzy całkiem niezłą karykaturę współczesności. Gdzie absurdalne pragnienia są odpowiedzialne za największe zmiany w życiu przeciętnego człowieka.
I choć książka momentami wydaje się dłużyć fajnie po nią sięgnąć. Nie jest pozycją obszerną, więc jej lektura nie będzie (albo nie powinna) trwać wieki. Można dostrzec w niej kilka fajnych wyolbrzymień, nie tylko cech ludzkich, ale i zachowań. Z ostatnimi stronami, historia która zdawała się nie mieć sensu, zaczyna go nabierać. Naprowadzając tym samym, życie Leona na odpowiednie tory, a czytelnikowi dając odpowiedź na pytanie "O co tutaj tak naprawdę chodzi?".
Za możliwość przeczytania "Tanga z rudzielcem" dziękuje wydawnictwu Novae Res.
"Tango" kojarzyło mi się jedynie z lekturą szkolną, którą pochłonęłam w całości i jestem gotowa się z nią zmierzyć na maturze (o ile na nią trafię).
OdpowiedzUsuńWyczuwam groteskę w tej książce, więc chętnie bym ją przeczytała. :)
Nie słyszałam o tej książce wcześniej. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale jakoś niespecjalnie mnie zainteresowała. :) Chociaż to 'tango z rudzielcem' brzmi komicznie i zarazem bardzo intrygująco... ^_^
OdpowiedzUsuńNie słyszałam i nie zajrzę, nie moja tematyka...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej ksiażce ale wydaje sie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkoweimperium-recenzje.blogspot.com
Tytuł rzeczywiście przyciąga uwagę, a sama powieść wydaję się być ciekawa.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Dość ostrożnie podchodzę do książek wydawanych przez Novae Res, ponieważ większość powieści tam wydawanych nie przechodzi jakiejś specjalnej weryfikacji i potem różne kwiatki znajdują się na półkach. Cieszę się jednak, że zdecydowałaś się na zapoznawanie się z tytułami powieści, które zostały napisane przez naszych rodaków. Bardzo często możemy bowiem natrafić na jakieś perełki.
OdpowiedzUsuńNa razie mnie nie ciągnie do tej ksiażki :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o książce, ale jakoś nie żałuję, bo nie ciągnie mnie do niej :)
OdpowiedzUsuńTa książka kojarzy mi się z innym "Tangiem"... Podejrzewam, że to jedyna wybitna książka z tym tańcem, którą przeczytałam :) Reszcie mówię stanowcze nie.
OdpowiedzUsuńŻałuj Fiolka K, żałuj.
UsuńTeż miałam pisać, że książka nie dla mnie, ale jak mam żałować to może jednak przeczytam? :)
UsuńNie moje klimaty raczej po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę, bo nie przepadam za takimi książkami. ;)
OdpowiedzUsuń