#książka - "2049" R. Cichowski
Wiesz jak to jest, gdy przeczytasz książkę i nie umiesz wyrobić sobie o niej zdania, choć czas upływa? Ja doskonale wiem. Ta książka bardzo dobrze przypomniała jakie to uczucie. Mija już troche czasu odkąd przeczytałam, a ja nie potrafię zając stanowiska wobec niej. Ale, do rzeczy.
Ketra A to idealne miasto. Nikt nie musi się tutaj martwić pracą, domem czy wykształceniem. Wszystko ma zapewnione z góry. Miasto jest rozwinięte w takim stopniu, że nawet panująca w nim pogoda jest kontrolowana. Rozwija się tylko w pionie, bo poziom został zajęty całkowicie.
Istnieje "ciemniejsza" strona Ketry, sektor B. Zacofane, szare i niebezpieczne miejsce, które w niczym nie przypomina swej idealnej wersji.
Robert Welkin w wyniku, jego zdaniem, nieporozumienia zostaje pozbawiony możliwości życia w sektorze A. Zostaje "przerzucony" do tej gorszej części, której właściwie zupełnie nie rozumie. Próbuje stanąć na nogi, ale jego sposób wcale nie jest taki prosty.
Naprawdę mam problem z tą książka. Z jednej strony bardzo mi się podobała. Jest świetną i bardzo realistyczną wizją świata za 34 lata. Wręcz można uwierzyć, że właśnie tak, niedługo przyjdzie nam żyć. Jednak z drugiej strony, coś mi tu nie pasowało.
Rozwój techniki momentami mnie przeraża. Ten pokazany tutaj, zrobił to w rekordowym tempie. "2049" pokazuje jak maszyny i technologia może kontrolować nasze życie.
Dzieje się tu wiele, bardzo wiele. Sceny akcji przeplatają się z tymi spokojniejszymi, wypełnionymi przemyśleniami. Daje to wrażenie niezłej wycieczki po rollercoasterze. Jednak czy aby nie za częstej? Akcja praktycznie całej książki, jest utrzymana w ten sposób. Dlatego w pewnym momencie może stać się to męczące. Dla mnie właśnie takie było.
Książka jest pełna przeciwieństw. I nie trzeba być Sherlockiem by to zauważyć. Gdzie? Nie tylko między sektorami miasta, ale również bohaterami. Tych może nie ma wielu, ale są oni całkiem fajnie skrojeni. Język jakimi posługują się bohaterowie, też jest diametralnie różny.
Ta książka to lekcja. Przestroga dla czytelników, by zawczasu dostrzegli to co może nas niedługo spotkać. I może by byli na to przygotowani? Ciężko dostrzec w niej debiut. I może fanką science fiction nie jestem, ale uważam "2049" za wartościową lekturę.
Ketra A to idealne miasto. Nikt nie musi się tutaj martwić pracą, domem czy wykształceniem. Wszystko ma zapewnione z góry. Miasto jest rozwinięte w takim stopniu, że nawet panująca w nim pogoda jest kontrolowana. Rozwija się tylko w pionie, bo poziom został zajęty całkowicie.
Istnieje "ciemniejsza" strona Ketry, sektor B. Zacofane, szare i niebezpieczne miejsce, które w niczym nie przypomina swej idealnej wersji.
Robert Welkin w wyniku, jego zdaniem, nieporozumienia zostaje pozbawiony możliwości życia w sektorze A. Zostaje "przerzucony" do tej gorszej części, której właściwie zupełnie nie rozumie. Próbuje stanąć na nogi, ale jego sposób wcale nie jest taki prosty.
Naprawdę mam problem z tą książka. Z jednej strony bardzo mi się podobała. Jest świetną i bardzo realistyczną wizją świata za 34 lata. Wręcz można uwierzyć, że właśnie tak, niedługo przyjdzie nam żyć. Jednak z drugiej strony, coś mi tu nie pasowało.
Rozwój techniki momentami mnie przeraża. Ten pokazany tutaj, zrobił to w rekordowym tempie. "2049" pokazuje jak maszyny i technologia może kontrolować nasze życie.
Dzieje się tu wiele, bardzo wiele. Sceny akcji przeplatają się z tymi spokojniejszymi, wypełnionymi przemyśleniami. Daje to wrażenie niezłej wycieczki po rollercoasterze. Jednak czy aby nie za częstej? Akcja praktycznie całej książki, jest utrzymana w ten sposób. Dlatego w pewnym momencie może stać się to męczące. Dla mnie właśnie takie było.
Książka jest pełna przeciwieństw. I nie trzeba być Sherlockiem by to zauważyć. Gdzie? Nie tylko między sektorami miasta, ale również bohaterami. Tych może nie ma wielu, ale są oni całkiem fajnie skrojeni. Język jakimi posługują się bohaterowie, też jest diametralnie różny.
Ta książka to lekcja. Przestroga dla czytelników, by zawczasu dostrzegli to co może nas niedługo spotkać. I może by byli na to przygotowani? Ciężko dostrzec w niej debiut. I może fanką science fiction nie jestem, ale uważam "2049" za wartościową lekturę.
Za możliwość przeczytania "2049" dziękuje wydawnictwu Novae Res.
Książka wydaję się interesująca, będę musiała po nią sięgnąć, bo wydaję się być bardzo kusząca.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zmieniłaś szablon bloga - nadal jest tak samo śliczny, jak poprzedni :)
Świetna recenzja.
Też tak miałam raz że nie wiedziałam co napisać o książce :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka :)
http://kochamczytack.blogspot.com
Niestety, czytanie o przyszłości nie sprawia mi żadnej przyjemności. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńByłam troszkę uprzedzona do tej książki, bo czytałam podobną i się zawiodłam ,ale ta zbiera lepsze opinie. Chyba jednak sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale na tę pozycję nie mam ochoty, ale może kiedyś się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńNie zainteresowala mnie.
OdpowiedzUsuńJUż niedługo będe ją czytać. Powiem Ci w sekrecie, że nie mogę się doczekac!
OdpowiedzUsuńMam mieszane odczucia co do tej książki, jednak zaciekawienie wygrywa i rozejrzę się za nią :)
OdpowiedzUsuńSama mam ten problem. Książkę przeczytałam z dwa, trzy tygodnie temu, a do dzisiaj nie umiem napisać swojej opinii na jej temat. Muszę jednak spiąć poślady i przysiąść do tego, bo mogę w końcu zapomnieć o najważniejszych rzeczach.
OdpowiedzUsuńI zgadzam się - dobry debiut, jednak odrobinę przekombinowany. :)
Od jakiegoś czasu mnie trochę ona interesuję, przyznaję :D
OdpowiedzUsuńMam ją w planach. :) Lubię takie powieści o przyszłości, zawsze można się ponieść wodze fantazji... :) Zresztą, ta książka jest dodatkowo polskiego autora, a ja postanawiam się przemóc i przeczytać coś polskiego autora również! (tyle że nie wiadomo kiedy :P)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale takie książki często mnie rozczarowują, choć tematyka kusi...
OdpowiedzUsuńmimo wszystko jakoś nie jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńwydaje się być ciut ciężka. :)
Słaby komentarz, postaraj się celniej argumentowac wywody
OdpowiedzUsuń