#książka - "Kroniki Atopii" M. Mather
Wybacz mi tak słabą frekwencję. Kilka wydarzeń życia uniemożliwiło mi częstsze udzielanie się. Ale teraz wracam i mam nadzieje, że znów wpadnę w rytm czytania i pisania. Cały czas rozważam założenie strony na FB, co Ty na to? Ach, no i w planach mam konkurs. Blog ma już prawie 100 obserwatorów (dziękuje!), a i roczek się zbliża. Więc kto wie, może nawet będą dwa konkursy. :)
Ale wracajmy na właściwe tory.
Wyspa Atopia to raj. Stworzono tu technologię dającą ludziom możliwość kreowania alternatywnych rzeczywistości, idealnych światów i całkowitego zatracania się w nich. W tym samym czasie, ich sobowtór zajmuje się realnym ciałem. W takim świecie, rzeczywistość szybko miesza się z projekcjami. Apogeum nadchodzi, gdy ludzie tracą panowanie ad technologią, którą stworzyli.
Dwie książki sc-fi pod rząd, to chyba zbyt wiele dla mnie. Nie narzekam na swoją wyobraźnie, ale tutaj jakoś mnie zawiodła. Mather stworzył tak zawiły i przepełniony bohaterami świat, że bez mapy i kompasu trudno się odnaleźć.
Ale, od początku. Każdy mieszkaniec wyspy ma swojego sobowtóra - prokurę, która zajmuje się realnym ciałem, w czasie gdy prawowity właściciel oddaje się ucieczce w wykreowany świat. Przez to każdy bohater, to tak jakby dwóch bohaterów. W końcu prokury też mają imiona.
Sama książka jest skonstruowana dość oryginalnie. Najpierw mamy pięć powiązanych ze sobą opowiadań, a każde z nich odbywa się równocześnie i przedstawia losy innego bohatera. Dopiero pod koniec otrzymujemy powieść, która wieńczy tę pięć opowiadań, wrzucając wszystkich bohaterów do jednego wora. I tutaj sprawa się komplikuje.
Nadmiar bohaterów w pewnym momencie przytłacza i zanim człek się do nich wszystkich przyzwyczai, książka właściwie się kończy. Bo choć już podczas opowiadania losy bohaterów, przeplatają się ze sobą, można dostać od nich fiksum dyrdum.
Taki sposób na napisanie książki nie jest zły, jest po prostu troszeczkę niedopracowany. Przez to książka trochę traci. Bohaterowie są chwilowi. Ciężko się do nich przyzwyczaić czy ich nawet do końca zapamiętać. Bo nim poznamy ich dobrze, już przeskakujemy do kogoś innego.
Technologia jaką wykreował autor w tej powieści zachwyca i przeraża. W końcu, kto nie chciałby móc równocześnie robić kilku(nastu jeśli nie dziesięciu) rzeczy na raz, codziennie zmieniać swój wygląd diametralnie i codziennie budzić się w innej scenerii? Przeraża jednak, pokazując jak bardzo coś takiego pochłania i oddziałuje negatywnie na człowieka. Pokazuje dość realną i przerażającą wizję przyszłego świata.
Cieszy mnie fakt, że technologia jest tutaj wypchnięta na pierwszy plan, a relacje bohaterów są na drugim. Samej wiedzy dotyczącej technologi psis (cały czas bawiła mnie ta nazwa) jest tyle, że gdyby przyszło skupić się jeszcze na szczegółach życia bohaterów, wyszedłby z tego jeszcze większy galimatias. Śmiem stwierdzić, że bohaterowie są tylko narzędziami do ukazania działania technologii.
Książka nie jest zła. Ale dla kogoś kto nie ma zbyt dużej styczności z sc-fi może być przyciężkawa i po prostu trudna do zrozumienia.
Ale wracajmy na właściwe tory.
Wyspa Atopia to raj. Stworzono tu technologię dającą ludziom możliwość kreowania alternatywnych rzeczywistości, idealnych światów i całkowitego zatracania się w nich. W tym samym czasie, ich sobowtór zajmuje się realnym ciałem. W takim świecie, rzeczywistość szybko miesza się z projekcjami. Apogeum nadchodzi, gdy ludzie tracą panowanie ad technologią, którą stworzyli.
Dwie książki sc-fi pod rząd, to chyba zbyt wiele dla mnie. Nie narzekam na swoją wyobraźnie, ale tutaj jakoś mnie zawiodła. Mather stworzył tak zawiły i przepełniony bohaterami świat, że bez mapy i kompasu trudno się odnaleźć.
Ale, od początku. Każdy mieszkaniec wyspy ma swojego sobowtóra - prokurę, która zajmuje się realnym ciałem, w czasie gdy prawowity właściciel oddaje się ucieczce w wykreowany świat. Przez to każdy bohater, to tak jakby dwóch bohaterów. W końcu prokury też mają imiona.
Sama książka jest skonstruowana dość oryginalnie. Najpierw mamy pięć powiązanych ze sobą opowiadań, a każde z nich odbywa się równocześnie i przedstawia losy innego bohatera. Dopiero pod koniec otrzymujemy powieść, która wieńczy tę pięć opowiadań, wrzucając wszystkich bohaterów do jednego wora. I tutaj sprawa się komplikuje.
Nadmiar bohaterów w pewnym momencie przytłacza i zanim człek się do nich wszystkich przyzwyczai, książka właściwie się kończy. Bo choć już podczas opowiadania losy bohaterów, przeplatają się ze sobą, można dostać od nich fiksum dyrdum.
Taki sposób na napisanie książki nie jest zły, jest po prostu troszeczkę niedopracowany. Przez to książka trochę traci. Bohaterowie są chwilowi. Ciężko się do nich przyzwyczaić czy ich nawet do końca zapamiętać. Bo nim poznamy ich dobrze, już przeskakujemy do kogoś innego.
Technologia jaką wykreował autor w tej powieści zachwyca i przeraża. W końcu, kto nie chciałby móc równocześnie robić kilku(nastu jeśli nie dziesięciu) rzeczy na raz, codziennie zmieniać swój wygląd diametralnie i codziennie budzić się w innej scenerii? Przeraża jednak, pokazując jak bardzo coś takiego pochłania i oddziałuje negatywnie na człowieka. Pokazuje dość realną i przerażającą wizję przyszłego świata.
Cieszy mnie fakt, że technologia jest tutaj wypchnięta na pierwszy plan, a relacje bohaterów są na drugim. Samej wiedzy dotyczącej technologi psis (cały czas bawiła mnie ta nazwa) jest tyle, że gdyby przyszło skupić się jeszcze na szczegółach życia bohaterów, wyszedłby z tego jeszcze większy galimatias. Śmiem stwierdzić, że bohaterowie są tylko narzędziami do ukazania działania technologii.
Książka nie jest zła. Ale dla kogoś kto nie ma zbyt dużej styczności z sc-fi może być przyciężkawa i po prostu trudna do zrozumienia.
Za możliwość przeczytania Kronik Atopii dziękuje wydawnictwu Czwarta Strona.
lubimyczytac.pl | ask.fm | google+ | tumblr | instagram
Ojj nie przepadam za nadmiarem bohaterów, bo wprowadza to u mnie chaos ;)
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta książka, aczkolwiek sięgnę po nią, gdy pojawi się w bibliotece. Nie jest taką, którą koniecznie potrzebuje kupić i mieć na półce.
OdpowiedzUsuńKiedyś nie lubiłam science-fiction, ale po kilku powieściach przekonałam się do tego gatunku. Myślę, że to również może być opowieść, która mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńZałóż FB - jest naprawdę przydatne jeśli chodzi o zwiększenie zasięgu strony.
OdpowiedzUsuńNa "Kroniki Atopii" mam olbrzymią ochotę. W zasadzie na liście "must read" zajmuje bardzo wysoką pozycje, zwłaszcza że stałem się ostatnio wielkim fanem s-f. ;)
Czemu Cię bawiła nazwa "psis"? :)
Coś czuje, że założę FB szybciej niż oczekiwałam. :)
UsuńW takim razie polecam, powinna Ci się spodobać.
Czemu bawiła? Po prostu, uważam, że nazwanie technologi zmieniającej historie ludzkości "psis" jest co najmniej zabawne. Nie wiem czemu kojarzy mi się z kichaniem i "apsik". :D
Nie przepadam za s-f, więc tym razem podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJa mam fb, ale hm, jakoś mi się nie przydaje xd
OdpowiedzUsuńNie lubię sf, więc podziękuję xd Choć wizja takiego świata od początku zapowiadała się źle.... ^^
A w jaki sposób je wykorzystujesz? :)
UsuńZapowiadalo się fajnie... Ale troszkę oklepany to pomysł z technologią, nad którą ludzie tracą panowanie. Może ktoś wymyśli coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńLubię czasem sięgnąć po jakąś powieść science-fiction. "Kroniki Atopii" mnie intrygują i pewnie kiedyś po nie sięgnę. Obecnie mam jednak co czytać, więc ta książka będzie musiała chwilę poczekać na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńPomysł na książkę wydaję się być bardzo ciekawy, że choćby tylko ze względu na niego chciałoby się po nią sięgnąć. Jednak mam pewne wątpliwości...
OdpowiedzUsuńWspomniałaś, że bez mapy ani rusz i tutaj się boję, że również bym się pogubiła.
Na razie spasuję z tą powieścią, ale może kiedyś po nią sięgnę.
Książka naprawdę intrygująca chętnie bym przeczytała i jeśli tylko na nią trafie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://kochamczytack.blogspot.com
Przyznam się szczerze, że pierwszy raz słyszę o tej książce...
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa :)
Fajna recenzja :)
truelifebydamien.blogspot.com
O książce jeszcze nigdy nie słyszałam, ale podejrzewam, że mogłaby mi się spodobać! ;)
OdpowiedzUsuńZ całej Twojej recenzji przebija brak wiedzy na temat sf. Po co bierzesz się za recenzowanie czegoś, o czym nie masz pojęcia? Nie jest ważne, jaka książka - ważne, żeby coś napisać? A może lepiej postawić na jakość, a nie na ilość? Duży minus za pisanie dla pisania.
OdpowiedzUsuńA książkę przeczytam, bo właśnie wydaje się ciekawa i ludzie, którzy mają pojęcie o tym gatunku, uważają ją za całkiem porządny kawał sf.
Żeby się na czymś znać trzeba to poznać, to jest właśnie moja próba. Przyznaje, nie znam się zbytnio na scfi, ale staram się rozwijać w temacie.
UsuńCiekawa
OdpowiedzUsuńSci-fi to kompletnie nie moja bajka, nie mogę się wkręcić w ten gatunek.
OdpowiedzUsuń