#książka - "Miniaturzystka" J.Burton.
Złośliwość rzeczy martwych nie zna granic. W momencie w którym masz mnóstwo czasu na czytanie i pisanie nawala technologia. Tsa, moja prawa ręka, aka laptop, odmówił mi posłuszeństwa i czeka grzecznie na serwis. Mam nadzieje, że szybko stamtąd wróci. Do tego czasu raczej będę mocno nieobecna w Internetach, ale przynajmniej nadrobię zaległości i w końcu zmienię wygląd swojej biblioteczki. Szczęście w nieszczęściu!
Amsterdam, II połowa XVII wieku. Osiemnastoletnia Petronella przybywa do miasta by zamieszkać ze swoim nowym mężem, kupcem Johannesem Brantem. Jednak zamiast niego wita ją szwagierka, Marin. On zjawia się dopiero później, jednak ma ze sobą niezwykły dar dla swej małżonki - replikę ich kamienicy w formie kredensu. Umeblowaniem domku zajmuje się tajemnicza miniaturzystka. Nella dopiero z czasem odkrywa sekrety swojej nowej rodziny i niebezpieczeństwo jakie ze sobą niosą. Jednak, jaki wkład w to wszystko ma tajemnicza artystka?
Chyba każdy mól książkowy wie jak to jest gdy wyczekuje jakiejś lektury bardzo długo, a potem dostaję ją i już od pierwszych stron przeżywa zachwyt. Tak właśnie wyglądała moja przygoda z debiutem Jessie Burton.
Fabuła jest pełna tajemnic, intryg i zawiłości. Już od pierwszych rozdziałów pojawiają się te elementy i wcale nie nikną. Rosną w siłę, a całość historii nabiera przez to pędu i pochłania czytelnika na dobre. Zaczyna się od małej tajemnicy, która przez całą powieść rośnie na sile. I co najważniejsze, łączy się z innymi sekretami. Autorka tworzy z nich "zgrabną" sieć intryg i sekretów nie tylko rodziny Brant. Powoli wciągani są w nią inni bohaterowie. I mogłoby się wydawać, że to wszystko zrobi się zawiłe, skomplikowane i niezrozumiale. Nic bardziej mylnego. W końcu wszystko zaczyna nabierać sensu. Wtedy czytelnik może sprawdzić swoje zdolności detektywistyczne, bo czytając "Miniaturzystkę" ma on ochotę rozwiązać wszystkie jej zagadki.
Język autorki jest dość prosty i przystępny. Pojawiające się zagraniczne zwroty wytłumaczone są w krótkim słowniczku na ostatnich kartach powieści. Do tego przedstawione są realia ówczesnego świata. Dzięki czemu jeszcze łatwiej wczuć się w klimat XVII wiecznego Amsterdamu.
Bohaterowie są ciekawi. No może poza główną bohaterką. Ta nabiera charakteru wraz z biegiem akcji. Początkowo wydaje się nieco nieaktualna do sytuacji w jakiej przyszło jej żyć. Na całe szczęście uczy się jak żyć w spowitym tajemnicami Amsterdamie. Chyba nie sposób nie polubić albo chociaż nie zaintrygować się Marin. Jest dokładnie taka jak cała ta książka - tajemnicza, nieprzewidywalna i zaskakująca.
Bardzo podoba mi się rola tytułowej miniaturzystki. Niby jest najważniejszą postacią, a ciągle jest nieobecna. Pojawia się tylko epizodycznie, na dosłownie na kilka chwil, by potem zniknąć w swoim warsztacie. Mimo to sieje zamęt w umyśle Nelli. Wydaje się być kimś więcej niż tylko artystką. Intryguje nie tylko czytelnika, ale i główną bohaterkę. A tak niewiele można się o niej dowiedzieć. To tylko podsyca chęć poznania jej i czytania dalej.
"Miniaturzystka" to świetny debiut Burton. Pochłaniająca historia, która uczy. Głównie tego, że nasz los jest zależny od nas samych. Idealna nie tylko dla osób uwielbiających nieco przenieść się w czasie. Bo mimo tego, że akcja dzieje się tak dawno temu, to treści są aktualne nadal.
Amsterdam, II połowa XVII wieku. Osiemnastoletnia Petronella przybywa do miasta by zamieszkać ze swoim nowym mężem, kupcem Johannesem Brantem. Jednak zamiast niego wita ją szwagierka, Marin. On zjawia się dopiero później, jednak ma ze sobą niezwykły dar dla swej małżonki - replikę ich kamienicy w formie kredensu. Umeblowaniem domku zajmuje się tajemnicza miniaturzystka. Nella dopiero z czasem odkrywa sekrety swojej nowej rodziny i niebezpieczeństwo jakie ze sobą niosą. Jednak, jaki wkład w to wszystko ma tajemnicza artystka?
Chyba każdy mól książkowy wie jak to jest gdy wyczekuje jakiejś lektury bardzo długo, a potem dostaję ją i już od pierwszych stron przeżywa zachwyt. Tak właśnie wyglądała moja przygoda z debiutem Jessie Burton.
Fabuła jest pełna tajemnic, intryg i zawiłości. Już od pierwszych rozdziałów pojawiają się te elementy i wcale nie nikną. Rosną w siłę, a całość historii nabiera przez to pędu i pochłania czytelnika na dobre. Zaczyna się od małej tajemnicy, która przez całą powieść rośnie na sile. I co najważniejsze, łączy się z innymi sekretami. Autorka tworzy z nich "zgrabną" sieć intryg i sekretów nie tylko rodziny Brant. Powoli wciągani są w nią inni bohaterowie. I mogłoby się wydawać, że to wszystko zrobi się zawiłe, skomplikowane i niezrozumiale. Nic bardziej mylnego. W końcu wszystko zaczyna nabierać sensu. Wtedy czytelnik może sprawdzić swoje zdolności detektywistyczne, bo czytając "Miniaturzystkę" ma on ochotę rozwiązać wszystkie jej zagadki.
Język autorki jest dość prosty i przystępny. Pojawiające się zagraniczne zwroty wytłumaczone są w krótkim słowniczku na ostatnich kartach powieści. Do tego przedstawione są realia ówczesnego świata. Dzięki czemu jeszcze łatwiej wczuć się w klimat XVII wiecznego Amsterdamu.
Bohaterowie są ciekawi. No może poza główną bohaterką. Ta nabiera charakteru wraz z biegiem akcji. Początkowo wydaje się nieco nieaktualna do sytuacji w jakiej przyszło jej żyć. Na całe szczęście uczy się jak żyć w spowitym tajemnicami Amsterdamie. Chyba nie sposób nie polubić albo chociaż nie zaintrygować się Marin. Jest dokładnie taka jak cała ta książka - tajemnicza, nieprzewidywalna i zaskakująca.
Bardzo podoba mi się rola tytułowej miniaturzystki. Niby jest najważniejszą postacią, a ciągle jest nieobecna. Pojawia się tylko epizodycznie, na dosłownie na kilka chwil, by potem zniknąć w swoim warsztacie. Mimo to sieje zamęt w umyśle Nelli. Wydaje się być kimś więcej niż tylko artystką. Intryguje nie tylko czytelnika, ale i główną bohaterkę. A tak niewiele można się o niej dowiedzieć. To tylko podsyca chęć poznania jej i czytania dalej.
"Miniaturzystka" to świetny debiut Burton. Pochłaniająca historia, która uczy. Głównie tego, że nasz los jest zależny od nas samych. Idealna nie tylko dla osób uwielbiających nieco przenieść się w czasie. Bo mimo tego, że akcja dzieje się tak dawno temu, to treści są aktualne nadal.
Przyznaję, że intryguje mnie ta książka :) Okładka jest przecudowna. Obawiam się tylko tego "cofnięcia" się w czasie... Ale z całą pewnością lubię tajemniczość, nieprzewidywalność i zmienność postaci. No i okładka jest ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zainteresowałaś mnie tym klimatem Amsterdamu i tym, że fabuła jest pełna tajemnic, takie książki bardzo lubię. :-)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna jestem ciekawa tej książki, jednak jeszcze nie miałam okazji jej złapać w swoje ręce. Może kiedyś nadarzy się ku temu okazja. :)
OdpowiedzUsuńA co do sprzętu - współczuję! Ja sama zaczynam się obawiać o mojego złomka aka netbooka, ale cóż... życie. ;)
Bardzo chcę przeczytać Miniaturzystkę już od jakiegoś czasu, niestety nadal nie było mi to dane :c Ale na pewno to kiedyś zrobię, szczególnie, że swoją recenzją jeszcze bardziej mnie zachęciłaś :D Plus ta okładka <3
OdpowiedzUsuń"Miniaturzystka" już od jakiegoś czasu stoi na mojej półce. Jestem ogromnie ciekawa tej książki i bardzo chcę ją przeczytać, zwłaszcza że zbiera praktycznie same dobre opinie. Coś w tym musi być ;).
OdpowiedzUsuńKsiążka kusi mnie odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach. Później przeczytałam mnóstwo pozytywnych opinii. Obym tylko ją upolowała :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Mam już "Miniaturzystkę" za sobą i podobała mi się, ale wielkiego zachwytu nie było.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką. Chyba będę musiała się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńhttp://thebookishcity.blogspot.com/
Dawno mnie żadna recenzja tak nie zaciekawiła :) Lubię podobne klimaty
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu moje zainteresowanie tą pozycją cały czas rośnie.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Zdecydowanie moje klimaty. Tajemnicza i zawiła, czyli książka, na którą czekałam. ;)
OdpowiedzUsuńwww.kaniafrania.blogspot.com
Od dawna mam zamiar przeczytać tę książkę ;-)
OdpowiedzUsuńWydaje się być naprawdę interesująca, muszę przeczytać! Będę się za nią rozglądać ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
O tej powieści słyszałam mnóstwo dobrych opinii i znajduje się ona na mojej liście must have :)
OdpowiedzUsuńJestem gotowa przeczytać tę książkę tylko przez wzgląd na fabułę ;D
OdpowiedzUsuńJuż od którego czasu obiecuję sobie, że zapoznam się z książką i jakoś jeszcze tego nie uczyniłam -,- Ale muszę ją nadrobić! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książki. Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Ta książka fascynuje mnie niezmiernie i cieszę się, że nie podkresliłaś nudy, o której tak wiele czytałam. Z przyjemnością poznam tę historię, tym bardziej, że gdzieś w czeluściach mojej biblioteczki jest.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za uporządkowanie biblioteczki i szybki powrót do Internetów ;)
Zapraszam również do udziału w konkursie:
www.lustrorzeczywistosci.pl
Widzę, że ta książka jest w pewien sposób fenomenalna. Mam zamiar przeczytać. Wdaje się niewinna, a być może kryje się w niej interesująca lektura.
OdpowiedzUsuńI okładka i klimat zdecydowanie do mnie przemawiają! :)
OdpowiedzUsuńTa książka mnie interesuje od pewnego czasu.
OdpowiedzUsuńMam na swojej liście do przeczytania, mam nadzieję, że niedługo po tę książkę sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze niedawno zastanawiałam się czy warto, teraz już wiem, że tak ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale po Twoim opisie wydaje się interesująca. Przeczytam, jeśli wpadnie mi w łapki. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i, jeśli masz ochotę, zapraszam do mnie: http://hon-no-mushi-da.blogspot.com/
Fabuła ze względu na zawartość wielu intryg i zawiłości, bardzo mnie kusi. I mimo, że nie przepadam za książkami, których akcja rozgrywa się w tak odległych czasach, to ta naprawdę mnie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Mam na półce i już bardzo mnie korci, żeby zajrzeć!
OdpowiedzUsuńMam w planach te powieść, wydaje się taka... inna. ^_^ I bardzo interesująca. ^_^
OdpowiedzUsuńMam zamiar nareszcie przeczytać tę książkę. Uwielbiam takie cegiełki;)
OdpowiedzUsuń