#książka - "Wyspa X" M.Krasowska
Chyba się starzeje. Znaczy, bez wątpienia się starzeje, ale co raz częściej odbija się to na tym co robię. Tę pozycję dostałam od autorki w formie pdf'u. I może to wiek, może wada wzroku, a najpewniej oba te czynniki, sprawiły, że zamiast czytać na tablecie, wolałam wydrukować całość i przerzucać kartkami. Chyba się nie przekonam do elektronicznej wersji książek.
Summer ma dwanaście lat i jest jedną z największych gwiazd Hollywood. Gra w filmach, zna największe sławy i zarabia miliony. Lecąc do Australii, na plan zdjęciowy najnowszej superprodukcji, jej samolot tajemniczo niknie w oczach. Podobnie jak inni pasażerowie, Summer ratuje się wyskakując z wraku. Wraz z nią skacze nieznany jej chłopak. I podczas gdy wszyscy pasażerowie lądują w wodzie, dwoje nastolatków trafia na tajemniczą wyspę. Tam odkrywają, że mają moc. Jednak to dopiero początek ich przygód.
Zawsze podkreślam, że nie lubię młodzieżówek i raczej od nich stronię. Co skłoniło mnie ku tej? Autorka, Marysia, jest młodsza niż ja, a już może się poszczycić tym, że napisała książkę. Przyznaje, pochłonęła mnie ciekawość, co takiego mogła stworzyć tak młoda osóbka. Ciekawość to pierwszy stopień do wiedzy, czyż nie?
Nie trzeba bardzo zaczytywać się w "Wyspę X" by stwierdzić, że historia Summer to typowe "dream come true" każdego dziecka. Ma niewiele lat, dość zagadkową przeszłość, a odkąd tylko odbiła się od dna, jej życie jest pasmem wręcz niekończących się sukcesów. Szalenie podobała mi się w niej jedna, dość prosta rzecz - ten sukces nie zrobił z niej rozkapryszonej królewny. To ogromny plus, bo chyba tego bałam się najbardziej. Fakt, miewa momenty gdy jej myśli nieco zakrawają o gwiazdorzenie, ale tylko minimalnie.
Najbardziej pokochałam Lilly. Za to, że ma charakterek. Potrafi odpowiedzieć na zaczepkę, ma ogromną wiedzę, niespożytą energię i chyba najciekawszą historię.
Momentami zapominałam, że bohaterowie mają maksymalnie po 13 lat. Zachowywali się bardzo, a nawet nazbyt, dojrzale jak na swój wiek. Geniusze swoich dziedzin, których niczym nie zaskoczysz, z wiedzą na którą niektórzy pracują pół życia. W niektórych momentach to sprawiało, że zupełnie inaczej ich się odbierało. Byli aż nazbyt idealni jak na swój wiek. Co odbierało im dziecięcej niewinności. Owszem, popełniali błędy, ale nie było ich aż tyle by ich perfekcja nie zwracała na siebie uwagi.
Nieco zaskoczył mnie fakt, że w całej tej historii tak naprawdę chodzi o magię. To potęgowało uczucie, że historia jest spełnieniem marzeń każdego dziecka, ale nie w negatywnym znaczeniu.
Może to moje własne uprzedzenia, ale początkowo nieco irytowała mnie narracja. Chyba nie umiem się odnaleźć w tej pierwszoosobowej. Jednak później, odniosłam wrażenie, może błędne, a może nie, że to wszystko ma być swego rodzaju dziennikiem Summer. Coś na styl bloga o jej przygodach. W pamięć zapadła mi jedna rzecz - pod sam koniec bohaterka przeprasza czytelnika za używanie "trudnych" słów takich jak kartografia. Troszeczkę zbiło mnie to z tropu i utwierdziło w przekonaniu, że książka kierowana jest raczej do młodszych osób.
W ogólnym rozrachunku "Wyspa X" to ciekawa pozycja dla nieco młodszych czytelników lub relaksująca i bardzo szybka rozrywka dla tych bardziej "wyszukanych". To historia o magii i odpowiedzialności jaką niosą ze sobą niektóre dary losu.
Summer ma dwanaście lat i jest jedną z największych gwiazd Hollywood. Gra w filmach, zna największe sławy i zarabia miliony. Lecąc do Australii, na plan zdjęciowy najnowszej superprodukcji, jej samolot tajemniczo niknie w oczach. Podobnie jak inni pasażerowie, Summer ratuje się wyskakując z wraku. Wraz z nią skacze nieznany jej chłopak. I podczas gdy wszyscy pasażerowie lądują w wodzie, dwoje nastolatków trafia na tajemniczą wyspę. Tam odkrywają, że mają moc. Jednak to dopiero początek ich przygód.
Zawsze podkreślam, że nie lubię młodzieżówek i raczej od nich stronię. Co skłoniło mnie ku tej? Autorka, Marysia, jest młodsza niż ja, a już może się poszczycić tym, że napisała książkę. Przyznaje, pochłonęła mnie ciekawość, co takiego mogła stworzyć tak młoda osóbka. Ciekawość to pierwszy stopień do wiedzy, czyż nie?
Nie trzeba bardzo zaczytywać się w "Wyspę X" by stwierdzić, że historia Summer to typowe "dream come true" każdego dziecka. Ma niewiele lat, dość zagadkową przeszłość, a odkąd tylko odbiła się od dna, jej życie jest pasmem wręcz niekończących się sukcesów. Szalenie podobała mi się w niej jedna, dość prosta rzecz - ten sukces nie zrobił z niej rozkapryszonej królewny. To ogromny plus, bo chyba tego bałam się najbardziej. Fakt, miewa momenty gdy jej myśli nieco zakrawają o gwiazdorzenie, ale tylko minimalnie.
Najbardziej pokochałam Lilly. Za to, że ma charakterek. Potrafi odpowiedzieć na zaczepkę, ma ogromną wiedzę, niespożytą energię i chyba najciekawszą historię.
Momentami zapominałam, że bohaterowie mają maksymalnie po 13 lat. Zachowywali się bardzo, a nawet nazbyt, dojrzale jak na swój wiek. Geniusze swoich dziedzin, których niczym nie zaskoczysz, z wiedzą na którą niektórzy pracują pół życia. W niektórych momentach to sprawiało, że zupełnie inaczej ich się odbierało. Byli aż nazbyt idealni jak na swój wiek. Co odbierało im dziecięcej niewinności. Owszem, popełniali błędy, ale nie było ich aż tyle by ich perfekcja nie zwracała na siebie uwagi.
Nieco zaskoczył mnie fakt, że w całej tej historii tak naprawdę chodzi o magię. To potęgowało uczucie, że historia jest spełnieniem marzeń każdego dziecka, ale nie w negatywnym znaczeniu.
Może to moje własne uprzedzenia, ale początkowo nieco irytowała mnie narracja. Chyba nie umiem się odnaleźć w tej pierwszoosobowej. Jednak później, odniosłam wrażenie, może błędne, a może nie, że to wszystko ma być swego rodzaju dziennikiem Summer. Coś na styl bloga o jej przygodach. W pamięć zapadła mi jedna rzecz - pod sam koniec bohaterka przeprasza czytelnika za używanie "trudnych" słów takich jak kartografia. Troszeczkę zbiło mnie to z tropu i utwierdziło w przekonaniu, że książka kierowana jest raczej do młodszych osób.
W ogólnym rozrachunku "Wyspa X" to ciekawa pozycja dla nieco młodszych czytelników lub relaksująca i bardzo szybka rozrywka dla tych bardziej "wyszukanych". To historia o magii i odpowiedzialności jaką niosą ze sobą niektóre dary losu.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje autorce.
lubimyczytac.pl| ask.fm | google+ | tumblr | instagram
Miałam możliwość jej przeczytania, jednak odmówiłam autorce, bo zwyczajnie tematyka mnie nie zainteresowała. Ja tez się nigdy nie przekonam do wersji elektronicznej ;)
OdpowiedzUsuńChyba jestem już za stara na czytanie o losach trzynastolatków, ale te nadzwyczajne moce głównej bohaterki mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie książka :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jednak nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńPewnie slusilabym sie na te ksiazke, gdyby bohaterzy byli troche starsi :p Chociaz historia z samolotem brzmi intrygujaco :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Raczej dla mnie też nie bardzo ;)
OdpowiedzUsuńNie czuję się dość zainteresowana :/
Ja tam młodzieżówki bardzo lubię, ale ta chyba nie jest dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście ,lubię przygodowe książki , jednak nie mam książki Marysi , jednak zapraszam na
OdpowiedzUsuńswój blog pisze książkę o nastolatce zapraszam
janastolatkaaga.blogspot.com
i świetnie zrobiłaś drukując tę książkę!
OdpowiedzUsuńksiążka na tablecie nie jest tym samym co papierowa.
świetna recenzja :)
http://spojrzenie-rosie.blogspot.com
Nie starzejesz się, tylko po prostu ułatwiasz (utrudniasz - jak kto woli) sobie życie - tak mogę określić wydrukowanie tej książki. Ja sama nie przepadam za elektronicznymi wersjami powieści, bo mnie niemiłosiernie drażni zabawa z tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńA książka jakoś mnie nie zaciekawiła.
Lepiej nie czytać na monitorze czy tablecie, tylko na papierze elektronicznym. Może gdybyś spróbowała, to być się przekonała?
OdpowiedzUsuńKsiążka papierowa ma w sobie "to coś" czego moim zdaniem nie ma książka elektroniczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie! :)
ebook i czytnik? to zabranie części przyjemności z czytania. pomijając już wadę wzroku, przewracanie kartek, używanie zakładki i dotykanie książki jest bardzo ważną częścią czytania. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com/
Z młodzieżówkami u mnie różnie ale ta brzmi ciekawie. :-)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie ;D
OdpowiedzUsuńPostaram się kiedyś po nią sięgnąć :D
To raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka, więc już dodaję ją do mojej listy ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też nie lubię e-booków i chyba nigdy się do nich nie przekonam.
http://alejaczytelnika.blogspot.com/
Ja też wolę wersje papierowe, nawet czytnika nie mam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zainteresowała mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Lubię czasami sięgnąć po książkę dla dzieci, ta wydaje się ciekawa. ^_^
OdpowiedzUsuń