#książka - "Milczenie owiec" T.Harris
Wiem, wiem, jestem okropnym blogerem ostatnio. Od jakiegoś czasu mam w życiu ogromny mętlik i słowo, nie wiem w co powinnam wsadzić łapki. I niby książki czytam, ale brak mi czasu i skupienia by stworzyć na ich temat coś porządnego. Trzymajcie kciuki bym nieco się ogarnęła. Ach, no i zaczytanych Świąt!
Clarice Starling, adeptka FBI, rozpoczyna staż w behawioralnej sekcji biura zajmującego się seryjnymi zabójstwami. Przy pierwszym zadaniu zostaje rzucona na głęboką wodę - ma spotkać się z przebywającym w szpitalu dla umysłowo chorych, geniuszem zła i psychiatrą, Hannibalem Lecterem. Jej zwierzchnik wierzy, że w ten sposób odnajdzie Buffalo Billa, nieuchwytnego mordercę kobiet. W zamian za strzępki informacji, Starling otwiera się przed Lecterem, który tworzy jej portret psychologiczny.
Uwielbiam adaptację tej książki. Przyznaje, nie miałam pojęcia, że nią jest gdy oglądałam ją po raz pierwszy. Dopiero po latach się o tym dowiedziałam. I wiedziałam, że szybko muszę dorwać książkę w swoje łapki. Trochę mi to zajęło, ale w końcu mam ją na swojej półce i to w sekcji "przeczytane".
Podobnie jak przy poprzedniej części ("Czerwonym smoku") spodziewałam się bomby. Czegoś co wciśnie mnie w fotel, zaabsorbuje całkowicie i sprawi, że nie będę mogła oderwać się od lektury. Tym razem, efekt był zupełnie inny.
Może i akcja nie pędzi tutaj na łeb na szyję, może nie dzieje się tutaj zbyt wiele i zbyt szybko. Ale mimo to, książka naprawdę wciąga. Głównie dzięki bohaterom, bo oni są wykreowani rewelacyjnie. Nie mówię tu tylko o Lecterze, na nim skupię się za chwilę, ale o całej reszcie. Każdy z bohaterów, który jest ważny zapada w pamięć. Może i nie ma ich zbyt wielu, ale nie sposób o nich zapomnieć.
W poprzedniej części, pozytywni bohaterowie zawodzili. Byli nijacy, nudni i przeciętni. Tutaj jest o wiele lepiej. Tym razem w końcu coś się u nich dzieje. U nich i w nich. Czytelnik dowiaduje się więcej, więcej przezywa z nimi. A przede wszystkim, jest w stanie się do nich w jakiś sposób przywiązać. To ogromny plus i bardzo miła odmiana.
Lecter, chyba w każdym wydaniu przypada mi do gustu. Filmowy, serialowy czy książkowy, każdego z nich uwielbiam. Groza jaka towarzyszy tej postaci jest nieopisana. Podobnie jak w filmie, psychiatra nie pojawia się tu zbyt często. Patrząc na to jak często czytamy o nim, można stwierdzić, że nie jest najważniejszą postacią. A jednak nią jest. Przeraża, a jednak przyciąga. Jest fenomenalną postacią.
Skłamałabym, gdybym stwierdziła, że lektura nie przysporzyła mi problemów. Owszem, w pewnym momencie nieco się zgubiłam, znudziłam i odpłynęłam z świata jaki Harris stworzył. Jednak tym razem, powrót zajął mi o wiele mniej czasu. Co bardzo mnie ucieszyło.
Bez wątpienia jest to o wiele lepsza część od poprzedniczki. Mroczniejsza, bardzo wciągająca i na pewno lepiej dopracowana. Dzięki temu wszystkiemu zasługuje na swój sukces i wcale nie dziwi mnie fakt, że film na jej podstawie jest arcydziełem.
Clarice Starling, adeptka FBI, rozpoczyna staż w behawioralnej sekcji biura zajmującego się seryjnymi zabójstwami. Przy pierwszym zadaniu zostaje rzucona na głęboką wodę - ma spotkać się z przebywającym w szpitalu dla umysłowo chorych, geniuszem zła i psychiatrą, Hannibalem Lecterem. Jej zwierzchnik wierzy, że w ten sposób odnajdzie Buffalo Billa, nieuchwytnego mordercę kobiet. W zamian za strzępki informacji, Starling otwiera się przed Lecterem, który tworzy jej portret psychologiczny.
Uwielbiam adaptację tej książki. Przyznaje, nie miałam pojęcia, że nią jest gdy oglądałam ją po raz pierwszy. Dopiero po latach się o tym dowiedziałam. I wiedziałam, że szybko muszę dorwać książkę w swoje łapki. Trochę mi to zajęło, ale w końcu mam ją na swojej półce i to w sekcji "przeczytane".
Podobnie jak przy poprzedniej części ("Czerwonym smoku") spodziewałam się bomby. Czegoś co wciśnie mnie w fotel, zaabsorbuje całkowicie i sprawi, że nie będę mogła oderwać się od lektury. Tym razem, efekt był zupełnie inny.
Może i akcja nie pędzi tutaj na łeb na szyję, może nie dzieje się tutaj zbyt wiele i zbyt szybko. Ale mimo to, książka naprawdę wciąga. Głównie dzięki bohaterom, bo oni są wykreowani rewelacyjnie. Nie mówię tu tylko o Lecterze, na nim skupię się za chwilę, ale o całej reszcie. Każdy z bohaterów, który jest ważny zapada w pamięć. Może i nie ma ich zbyt wielu, ale nie sposób o nich zapomnieć.
W poprzedniej części, pozytywni bohaterowie zawodzili. Byli nijacy, nudni i przeciętni. Tutaj jest o wiele lepiej. Tym razem w końcu coś się u nich dzieje. U nich i w nich. Czytelnik dowiaduje się więcej, więcej przezywa z nimi. A przede wszystkim, jest w stanie się do nich w jakiś sposób przywiązać. To ogromny plus i bardzo miła odmiana.
Lecter, chyba w każdym wydaniu przypada mi do gustu. Filmowy, serialowy czy książkowy, każdego z nich uwielbiam. Groza jaka towarzyszy tej postaci jest nieopisana. Podobnie jak w filmie, psychiatra nie pojawia się tu zbyt często. Patrząc na to jak często czytamy o nim, można stwierdzić, że nie jest najważniejszą postacią. A jednak nią jest. Przeraża, a jednak przyciąga. Jest fenomenalną postacią.
Skłamałabym, gdybym stwierdziła, że lektura nie przysporzyła mi problemów. Owszem, w pewnym momencie nieco się zgubiłam, znudziłam i odpłynęłam z świata jaki Harris stworzył. Jednak tym razem, powrót zajął mi o wiele mniej czasu. Co bardzo mnie ucieszyło.
Bez wątpienia jest to o wiele lepsza część od poprzedniczki. Mroczniejsza, bardzo wciągająca i na pewno lepiej dopracowana. Dzięki temu wszystkiemu zasługuje na swój sukces i wcale nie dziwi mnie fakt, że film na jej podstawie jest arcydziełem.
Oczywiście, słyszałam o tej książce. Doszły mnie słuchy, że potrafi zawładnąć na trochę ludzką psychiką, dlatego jestem bardzo ciekawa i chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńczytanienaszymzyciem.blogspot.com
Nie miałam jeszcze okazji, aby przeczytać tę książkę, jednak słyszałam o niej bardzo wiele. Chcę po nią sięgnać, ale mam nadzieję, źe ta dość spokojna akcja nie będzie mnie nudzić ;)
OdpowiedzUsuńZ twórczości Harrisa czytałam "Milczenie owiec" i choć się nie zachwyciłam to nie da się ukryć, że ma w sobie "to coś". Tak samo jak ty, też odpłynęłam w pewnej chwili XD. Z przykrością muszę przyznać, że to drugi raz w historii książek, gdy film bardziej mi się podobał niż papierowy świat.
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam sięgnąć po tego autora. :-)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam książkowej wersji, ale filmowa była świetna :D
OdpowiedzUsuńKiedyś się na nią skuszę :D Bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Świątecznego Berka Książkowego. Byłoby mi bardzo miło, gdybyś zdecydowała się go wykonać ;) http://thebookishcity.blogspot.com/2015/12/wesoych-swiat-swiateczny-berek-ksiazkowy.html
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt!
Ani książki, ani filmu jeszcze nie pozałam. Wiem, że musze to nadrobić jak najszybciej, bo przecież to klasyk!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
http://kruczegniazdo94.blogspot.com
Klasyka gatunku, kiedyś do niej wrócę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://ifeelonlyapathy.blogspot.com/
Ta książka nie spełniła moich oczekiwań, ale to dlatego, że słyszałam o niej same superlatywy. Była okej, ale mnie nie zachwyciła :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam na razie "Czerwonego smoka" ale "Milczenie owiec" też mam w planach! ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam książki, ani nawet filmu nie widziałam, ale kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tylko ja tak mam, ale "Milczenie owiec" leży i kurzy się u mnie na półce o nazwie "Mam straszną ochotę przeczytać, ale równie straszne opory przed przeczytaniem". Twoja recenzja przekonuje mnie żebym przełożyła książkę na półkę "Przeczytam na pewno!" :3
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne przemyślenia co do tej książki. I oboje zachwycamy się Panem Lecterem :)
OdpowiedzUsuń