#książka - "W ramionach gwiazd" A.Kaufman, M.Spooner
Nieskromnie śmiem stwierdzić, że jestem z siebie dumna. Jest dopiero marzec, a liczniki tegorocznych wyzwań wydają się być mega zadowalające. Podsumowania, które widzicie pod koniec każdego posta, dotyczą tylko książek zrecenzowanych. Prawidłowy licznik przeczytanych książek widnieje na lewym pasku, dzięki Goodreads i na lubimyczytac.pl. Sama jestem zaskoczona wynikiem, bo znam siebie i swój styl życia. Dlatego te wyniki ogromnie mnie cieszą.
Ikar to największy prom galaktyki. Jednak to nie czyni go niezniszczalnym. Rozbija się, a jedynymi ocalałymi jest dwójka nastolatków. Według ogólnie przyjętych norm i etykiety, ich losy nigdy nie powinny się splatać. Ona - córka najbogatszego człowieka galaktyki, przez wszystkich traktowana jak księżniczka. On - młody żołnierz, bohater wojenny, który nie pasuje do elity. Lilac i Traver trafiają na zupełnie obcą planetę, zdani tylko na siebie. Jednak czy będą chcieli ją opuścić?
Są dwie opcje - starzeje się i historie o miłosne nastolatków po prostu przestają mnie wciągać. Druga - trafiam na jakieś słabsze pozycje z gatunku (stwierdzenie "gorszy sort" byłoby mocno niepoprawne). I gdy tak czytam opinie innych, muszę ze smutkiem stwierdzić, że pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Czas szukać zmarszczek i siwych włosów.
Fajnie byłoby zacząć od plusów, tak by nie zrazić od razu wszystkich. Zawsze podkreślam, że lubię gdy historie są opowiedziane z różnych punktów widzenia. Dlatego bardzo ucieszył mnie fakt, że zamiast jednego narratora, dostajemy dwóch. Dzięki temu widzimy nie tylko sposób myślenia bohaterów, ale również dostrzegamy różnice światów z jakich się wywodzą. Oboje mają inne priorytety. Niby tak odmienni, a jednak. I właśnie tu zaczęły się schody.
W pewnym momencie zaczęli działać mi na nerwy. I najgorszy jest fakt, że nie mam do końca pojęcia dlaczego. Może to przez fakt, że poza nimi nie ma tu innych bohaterów. Może przez sposób myślenia i postępowania. A może za ich wspólne relacje. Najpewniej wszystko to i jeszcze więcej złożyło się na to, że żadne z nich nie przypadło mi zbytnio do gustu. Taki grosz do grosza i wyszło...
Relacja jaka łączy Lilac i Travera najpierw mnie rozbawiła, a potem mocno zirytowała. Oboje chcą, ale nie do końca. Właściwie, powinnam stwierdzić, że chcieliby, ale ciągle znajdują powód dlaczego nie mogą. Bawią się sami ze sobą i swoimi uczuciami, zupełnie jak kot z myszą.
Ponadto, chyba nie ma nic bardziej irytującego niż zbyt idealni bohaterowie. Wątek ogromnej wiedzy Lilac o elektronice wydaje się mocno naciągany. Bardo podobnie do pomysłu by kilkunastoletni chłopak był bohaterem wojennym. Nawet w wykreowanym przez autorki uniwersum. Bohaterowie gdzieś tracą na wiarygodności. Niby tacy dorośli i opanowani wobec katastrofy w jakiej uczestniczyli, a tacy dziecinni jeśli chodzi o uczucia. Tak, to chyba dobre określenie na ich relacje.
I choć bohaterowie są najsłabszą stroną tej pozycji, muszę przyznać, że ma ona coś w sobie. Bo mimo tego wszystkiego, coś pchało mnie do przodu. Konstrukcja sprawia, że wszystko owiane jest tajemnicą. Dzięki temu, czytelnik ma ochotę przerzucać strony (lub przewijać strony jak ja) i dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi.
"W ramionach gwiazd" nie jest pozycją idealną. Zwłaszcza dla starszych i bardziej doświadczonych czytelników. To książka raczej dla młodzieży, bo ja po jej lekturze czuje się niczym tyranozaur. A mam ledwo dwadzieścia lat. Mimo wszystko, gotowa jestem zaryzykować stwierdzenie, że osiągnie sukces. To ten typ książki za którą szaleją nastolatki, a których ja nie umiem zrozumieć.
Ikar to największy prom galaktyki. Jednak to nie czyni go niezniszczalnym. Rozbija się, a jedynymi ocalałymi jest dwójka nastolatków. Według ogólnie przyjętych norm i etykiety, ich losy nigdy nie powinny się splatać. Ona - córka najbogatszego człowieka galaktyki, przez wszystkich traktowana jak księżniczka. On - młody żołnierz, bohater wojenny, który nie pasuje do elity. Lilac i Traver trafiają na zupełnie obcą planetę, zdani tylko na siebie. Jednak czy będą chcieli ją opuścić?
Są dwie opcje - starzeje się i historie o miłosne nastolatków po prostu przestają mnie wciągać. Druga - trafiam na jakieś słabsze pozycje z gatunku (stwierdzenie "gorszy sort" byłoby mocno niepoprawne). I gdy tak czytam opinie innych, muszę ze smutkiem stwierdzić, że pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Czas szukać zmarszczek i siwych włosów.
Fajnie byłoby zacząć od plusów, tak by nie zrazić od razu wszystkich. Zawsze podkreślam, że lubię gdy historie są opowiedziane z różnych punktów widzenia. Dlatego bardzo ucieszył mnie fakt, że zamiast jednego narratora, dostajemy dwóch. Dzięki temu widzimy nie tylko sposób myślenia bohaterów, ale również dostrzegamy różnice światów z jakich się wywodzą. Oboje mają inne priorytety. Niby tak odmienni, a jednak. I właśnie tu zaczęły się schody.
W pewnym momencie zaczęli działać mi na nerwy. I najgorszy jest fakt, że nie mam do końca pojęcia dlaczego. Może to przez fakt, że poza nimi nie ma tu innych bohaterów. Może przez sposób myślenia i postępowania. A może za ich wspólne relacje. Najpewniej wszystko to i jeszcze więcej złożyło się na to, że żadne z nich nie przypadło mi zbytnio do gustu. Taki grosz do grosza i wyszło...
Relacja jaka łączy Lilac i Travera najpierw mnie rozbawiła, a potem mocno zirytowała. Oboje chcą, ale nie do końca. Właściwie, powinnam stwierdzić, że chcieliby, ale ciągle znajdują powód dlaczego nie mogą. Bawią się sami ze sobą i swoimi uczuciami, zupełnie jak kot z myszą.
Ponadto, chyba nie ma nic bardziej irytującego niż zbyt idealni bohaterowie. Wątek ogromnej wiedzy Lilac o elektronice wydaje się mocno naciągany. Bardo podobnie do pomysłu by kilkunastoletni chłopak był bohaterem wojennym. Nawet w wykreowanym przez autorki uniwersum. Bohaterowie gdzieś tracą na wiarygodności. Niby tacy dorośli i opanowani wobec katastrofy w jakiej uczestniczyli, a tacy dziecinni jeśli chodzi o uczucia. Tak, to chyba dobre określenie na ich relacje.
I choć bohaterowie są najsłabszą stroną tej pozycji, muszę przyznać, że ma ona coś w sobie. Bo mimo tego wszystkiego, coś pchało mnie do przodu. Konstrukcja sprawia, że wszystko owiane jest tajemnicą. Dzięki temu, czytelnik ma ochotę przerzucać strony (lub przewijać strony jak ja) i dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi.
"W ramionach gwiazd" nie jest pozycją idealną. Zwłaszcza dla starszych i bardziej doświadczonych czytelników. To książka raczej dla młodzieży, bo ja po jej lekturze czuje się niczym tyranozaur. A mam ledwo dwadzieścia lat. Mimo wszystko, gotowa jestem zaryzykować stwierdzenie, że osiągnie sukces. To ten typ książki za którą szaleją nastolatki, a których ja nie umiem zrozumieć.
Za możliwość przeczytania "W ramionach gwiazd" dziękuje wydawnictwu Otwarte.
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 25,2 cm + 3,4 cm/180cm
52 książki w 2016 - 9/52
Sama nie wiem czy się za nią zabierać. Boję się, że moja opinia nie będzie najlepsza gdyż nastolatką już od jakiegoś czasu nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli ;)
Widziałam gdzieś okładkę i bardzo mnie tym samym zaciekawiła. :-)
OdpowiedzUsuńDużo o tej książce już czytałam i mam na nią chętkę ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, jednak chyba nie jestem zainteresowana :) podobnie jak Ty chyba też się starzeje i coraz mniej mam ochotę czytać historie typu oboje chcą, ale sami sobie stwarzają problemy ^^
OdpowiedzUsuńJa mam nieco ponad 20 lat, a jestem totalnie zauroczona tą książką.Chyba nie ma na to reguły :)
OdpowiedzUsuńA ja chętnie bym oceniła tych bohaterów, bo uwielbiam później na nich narzekać w swoich recenzjach. Poza tym czuję, ze schemat jest nieco oklepany, jednak nadal mam ochotę na tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńJa również czytam często książki, którymi zachwycają się tabuny nastolatek, a dla mnie to totalne gnioty, chociaż przyznam, że czasem zaczytuję się w YA i trafiam na niezłe książki z tego gatunku
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://ksiegoteka.blogspot.com/
Książka ta została rozdmuchana do granic możliwości - coś jak "Dziewczyna z pociągu". Więcej szumu i zamieszania wkoło niż samej dobrej treści. Cieszę się, że ta książka nie jest idealna, bo bym żałowała, że jeszcze jej nie czytałam ;D. A taaak tooo, jestem spokojna ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
O tej książce ostatnimi czasy jest bardzo głośno i podejrzewam, że prędzej czy później z ciekawości do niej sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńMimo, że bohaterowie nie zostali wykreowani realistycznie, to i tak dam szansę tej książce. Ostatnio jest o niej bardzo głośno i sama jestem jej ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńDo lektury tej książki przekonuje mnie już sama okładka, nie mam innego wyjścia, jak tylko sięgnąć po pozycję kiedy nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuńMiałam po nią sięgnąć, ale mam dość młodzieżówek i chyba zostawię to dla młodszych czytelników:) skoro Ty, 20 latka uważasz, że jesteś na to za stara, co mam powiedzieć ja, o dwa lata starsza? to już niemal prehistoria;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że jestem ciekawa tej książki, choć pewnie nie sięgnę po nią w najbliższym czasie, bo na razie mam inne zobowiązania ;)
OdpowiedzUsuń:) mam inne plany w najbliższym czasie, ale jestem bardzo ciekaw czy ta książka mi się spodoba. Dużo o niej słyszałam i mam wielkie oczekiwania. Super recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
http://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/
Łooo, pierwsza recenzja, który nie wychwala tej książki o.O No coś takiego xD
OdpowiedzUsuńJa chcę tę pozycję przeczytać, bo to są moje klimaty, nie jest to jednak nic pilnego :P
Bardzo ciekawa recenzja choć książka raczej nie w moim guście. Spodziewałem się bardzo pochwalnego tekstu a tu wyważona opinia :)
OdpowiedzUsuń