#książka - "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu" A.Lange

Wracam! Wiem, że już niejednokrotnie to ogłaszałam. Tym razem jest to najbardziej prawdopodobne z każdego z tych ogłoszeń. Zawsze zdarzało się coś co mnie odciągało - życie, praca czy studia. Teraz uporałam się niemal z każdym z nich i mogę ponownie postukać w klawiaturę. Tęskniłam za tym, choć ta przerwa pozwoliła mi inaczej spojrzeć na całą blogosferę i moje uczestnictwo w niej. Wracam z chęcią, jednak nie wiem czy na tych samych zasadach. Ale o tym jeszcze pewnie się dowiecie. Mam wielkie plany, teraz tylko trzeba je zrealizować. Do dzieła!


Rodzina Clovisa jest co najmniej specyficzna. Ojca posądzano o uprawianie czarnej magii, przyrodni brat nigdy nie był do niego zbyt pozytywnie nastawiony, a jego dzieci są dość osobliwe. Jeśli tak nazwać można zaburzenia, które w wieku dziewiętnastym nie miały jeszcze określeń, ale już istniały.
Również dawny przyjaciel Clovisa  nie ma w życiu łatwo. Nadinspektor świeżo utworzonej jednostki wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej ma problemy zarówno w pracy jak i w domu. Pieniędzmi nie szasta, z prowincji przyjechała jego siostra - Alicja, a Londyn cierpi na brak egzorcystów. Dziewczyna nie wie czy ważniejsze jest dla niej zamążpójście czy kariera pielęgniarki. Kandydatów na męża brak, a podjęte szkolenie z magii leczenia nie jest tym czego się spodziewała. I wtedy pojawia się Clovis, który zdaje się być rozwiązaniem na niemal wszystkie ich problemy. Jednak czy na pewno?

Choć nie jestem wielką fanką fantastyki, chyba spodziewałam się czegoś innego po tej pozycji. Mroku, ogromnej ilości magii, nieco brutalności. Po prostu "brudniejszej" historii. A dostałam opowieść nieco młodzieżową z elementami magii. I nie jest to (o dziwo) opinia krzywdząca. Bo pomimo, że to delikatniejsza opowieść, ma w sobie coś przekonującego. Przesłanie, że czasem rodzina jest bardziej niebezpieczna niż najczarniejsza magia.

Co do samego aspektu magii, chyba dziecięce uwielbienie Pottera zniwelowało możliwość stworzenia dla mnie równie absorbującego świata. Uniwersum tak klimatycznego i magicznego w sposób zupełnie niezwiązany z występowaniem tam magii. Tak, chyba moja dziecięca naiwność się wyczerpała. W historii Clovisa brakowało mi wytłumaczenia wielu aspektów i sposobu działań magii. Owszem, autorka miała pomysł na "magię", jednak nie wykorzystała go całkowicie. Zupełnie jakby opowiedziała zaledwie część swojego pomysłu.

Rzeczą, którą uwielbiam w książkach jest opowiedzenie ich historii poprzez różne postacie. Nie dość, że oglądamy świat przedstawiany z różnych perspektyw, to do tego lepiej poznajemy bohaterów. I to nie tylko tego głównego. Tutaj właśnie tak jest. Do tego retrospekcje dają tej historii ogromnego plusa. Pomagają zajrzeć w głąb historii i zrozumieć inne jej aspekty.

I choć wątek miłosny się pojawia, (tu miał powstać lekki przytyk dla historii młodzieżowych i występujących w nich motywach miłosnych, ale się powstrzymałam) to jego występowanie można wręcz ominąć. Nie dlatego, że można go ominąć czy go nie zanotować. W takim sensie, że jest on tak delikatny i nienachalny, że czytelnik wręcz uśmiecha się czytając o miłosnych uniesieniach bohaterów. Fakt, czasem się nóż w kieszeni obraca na kolejny wymyślony przez nich uargumentowanie dlaczego nie mogą być razem.

Przyznaje, że SQN ma niebywałą zdolność do natychmiastowego zwracania uwagi czytelnika. Tworzą tak ciekawe i przykuwające uwagę okładki, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. Fakt, nie lubię wybierać lektury patrząc tylko na jej wygląd. I chyba niemal każdy post na temat ich książek ma w sobie podobną notkę. No cóż zrobię, że tak łatwo kradną moje czytelnicze serduszko?

Zaczynając te pozycje miałam oczekiwania. I chyba tu był mój błąd. Nie dostałam tego czego chciałam i to rzutuje na moją ocenę ogólną. Nie jest to pozycja tragiczna. To naprawdę fajny debiut autorki, jednak nie na aż tak wysokim poziomie jakiego się spodziewałam. Dla mnie to ciekawy pomysł, jednak jakby lekko niedopracowany. Gdzieś pod skórą czuję, że następnym razem przepadnę przy tej autorce.

Za możliwość przeczytania "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu" dziękuje wydawnictwu SQN

Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 97,1 cm + 3cm/180cm
52 książki w 2016 - 39/52

13 komentarzy:

  1. Mi początkowo było trudno się wkręcić w fabułę, jednak im dalej tym przyjemniej mi się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi książka przypadła do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również nie należę do wielkich miłośniczek fantasy, więc trochę z rezerwą podchodzę do tej książki, mimo że mam ją w planach. Cieszę się, że wątek miłosny nie jest nachalny, bo naprawdę ze świecą szukać powieści, w której bohaterowie nie tworzą romansowego trójkąta albo nie przekomarzają się niczym naiwne dzieciaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tę książkę, ale również uważam, że nie jest ona tak genialna, jak wszyscy opowiadają. Do ideału niewiele jej brakuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam tej książki. Póki co nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że książka nie wypadła tak jak podejrzewałaś. Ja jestem niezwykle ciekawa jakie byłyby moje odczucia po jej lekturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze tej książki nie czytałam ale już sporo osób o niej piszę więc chyba niedługo po nią sięgnę :)

    Blog o książkach

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tej książki. Okładka faktycznie przykuwa uwagę, jednak sama treść nie była dla mnie czymś, z czym bardzo chciałbym się zapoznać. Zwłaszcza, jeśli zmierza to bardziej w kierunku powieści młodzieżowej... Wygląda na to, że nie pozostaje mi nic innego, jak zwyczajnie odpuścić sobie tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się doczekać drugiego tomu, pierwszy całkowicie mnie pochłonął, idealnie wpasował się w moje ulubione klimaty, sposób prowadzenia fabuły. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, proszę, zaskoczyłaś mnie, gdyż do tej pory czytałam o tej powieści niemal w samych superlatywach :D Uff, na szczęście trafiłam tutaj i trochę zmniejsze swoje oczekiwania, bo już je troszkę napompowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo jesteś chyba pierwszą blogerką, której ta ksiażka nie przypadła do gustu. Wszędzie, gdzie się nie obrócę widzę zachwyt nad owym Clovisem, przyjemnie jest przeczytać zupełnie inną recenzję :)
    Kasi recenzje

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję zdania egzaminu! Ja uważam że jedyna nie jesteś, ale znam osoby które boją się cośnapisać negatywnego o ksiażce Mroza bo zostały zaatakowane przez fanki tego autora. Ja czytałam tylko 'Parabellum" i z racji tego że ta powieść mi się nie spodobała, bo inne książki tego pana nie zamierzam sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakoś nie jestem przekonana do tej książki. Niekoniecznie moje klimaty ;)

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.