#książka - "Pielgrzym" T.Hayes
Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć co się z porobiło na blogerze? Mam już swoje lata i nie tak łatwo się przyzwyczajam do "unowocześnień". Czytelnicy tego nie widząc, ale twórcy już tak. Ciekawa jestem, kiedy dostosuje się do tej zmiany. Oczopląs, moi drodzy jest teraz gwarantowany.
"Pielgrzym" to kryptonim człowieka, który nie figuruje w żadnych dokumentach. Był kiedyś dowódcą tajnego wydziału wewnętrznego amerykańskiego wywiadu. Zanim odszedł ze służby stworzył książkę zawierającą wiedze na temat technik śledczych jakie poznał. Nie wiedział jednak, że kiedyś stanie się ona podręcznikiem mordercy.
Mam takie wrażenie, że w pewnym momencie wszyscy o tej książce mówili. I niemal każdy się nią zachwycał. Jaka to wciągająca, świetna, och i ach. No i wpisałam ją na "łisz listę" o której tak często wspominam. Przeczytałam ją jakoś w ubiegłym miesiącu i dopiero teraz zebrałam się do stworzenia tego tekstu.
Pomysł jest naprawdę świetny. Główny bohater to naprawdę tajemniczy typ, którego właściwe można podziwiać za zawodowe osiągnięcia. Zwłaszcza, że są one takie tajne i takie niebezpieczne. Cóż za bad boy I na początku naprawdę tak jest, czytelnik zachwyca się nim i szanuje za osiągnięcia. Jednak z czasem w końcu zaczyna cierpieć na przesyt. Po prostu, motyw ten zaczyna być uciążliwy.
Sama konstrukcja bardzo mi się podobała. Książka podzielona jest na cztery części, te zaś na rozdziały. Krótsze i dłuższe, od kilku do kilkunastu stron. Już to sprawia, że czytelnik przerzuca kolejne strony niemal niezauważalnie. Miejsce akcji i bohaterzy opisani w rozdziałach przeskakują po różnych lokacjach. Może nie co rozdział, ale dość często. Jednak podobnie jak przy głównym bohaterze, w pewnym momencie można odczuć przesyt.
Autor chyba chciał dawkować napięcie. Chciał, bo bomba spada na czytelnika już na początku, więc później ciężko jest ten poziom utrzymać. I niestety, średnio się to udaje. Niektóre momenty można odebrać jako przedłużacze i przymusowe zapełniacze. Bo niby muszą być, ale psują trochę całość. Dlatego te momenty rzeczywiście pełne napięcia czytelnik docenia.
Choć sama historia przypomina nieco zabawę w irracjonalnego kotka i myszkę - cały świat nie może znaleźć jednego zagrażającego mu człowieka, więc wysyłają jednego super agenta - to nie należy przekreślać tej historii. Moim zdaniem fenomenalnie obrazuje fanatyzm religijny. Pod tym kątem książka sprawdza się fenomenalnie.
Trochę nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad tą książką. Pomysł owszem i fajny, ale gdzieś wykonanie było dla mnie męczące. Czuć, że autor to scenarzysta filmowy - całość nadaje się na naprawdę dobry film. W wersji książkowej opowieść ta robi się nieco zamotana i ma zdecydowanie zbyt wiele wątków.
"Pielgrzym" to kryptonim człowieka, który nie figuruje w żadnych dokumentach. Był kiedyś dowódcą tajnego wydziału wewnętrznego amerykańskiego wywiadu. Zanim odszedł ze służby stworzył książkę zawierającą wiedze na temat technik śledczych jakie poznał. Nie wiedział jednak, że kiedyś stanie się ona podręcznikiem mordercy.
Mam takie wrażenie, że w pewnym momencie wszyscy o tej książce mówili. I niemal każdy się nią zachwycał. Jaka to wciągająca, świetna, och i ach. No i wpisałam ją na "łisz listę" o której tak często wspominam. Przeczytałam ją jakoś w ubiegłym miesiącu i dopiero teraz zebrałam się do stworzenia tego tekstu.
Pomysł jest naprawdę świetny. Główny bohater to naprawdę tajemniczy typ, którego właściwe można podziwiać za zawodowe osiągnięcia. Zwłaszcza, że są one takie tajne i takie niebezpieczne. Cóż za bad boy I na początku naprawdę tak jest, czytelnik zachwyca się nim i szanuje za osiągnięcia. Jednak z czasem w końcu zaczyna cierpieć na przesyt. Po prostu, motyw ten zaczyna być uciążliwy.
Sama konstrukcja bardzo mi się podobała. Książka podzielona jest na cztery części, te zaś na rozdziały. Krótsze i dłuższe, od kilku do kilkunastu stron. Już to sprawia, że czytelnik przerzuca kolejne strony niemal niezauważalnie. Miejsce akcji i bohaterzy opisani w rozdziałach przeskakują po różnych lokacjach. Może nie co rozdział, ale dość często. Jednak podobnie jak przy głównym bohaterze, w pewnym momencie można odczuć przesyt.
Autor chyba chciał dawkować napięcie. Chciał, bo bomba spada na czytelnika już na początku, więc później ciężko jest ten poziom utrzymać. I niestety, średnio się to udaje. Niektóre momenty można odebrać jako przedłużacze i przymusowe zapełniacze. Bo niby muszą być, ale psują trochę całość. Dlatego te momenty rzeczywiście pełne napięcia czytelnik docenia.
Choć sama historia przypomina nieco zabawę w irracjonalnego kotka i myszkę - cały świat nie może znaleźć jednego zagrażającego mu człowieka, więc wysyłają jednego super agenta - to nie należy przekreślać tej historii. Moim zdaniem fenomenalnie obrazuje fanatyzm religijny. Pod tym kątem książka sprawdza się fenomenalnie.
Trochę nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad tą książką. Pomysł owszem i fajny, ale gdzieś wykonanie było dla mnie męczące. Czuć, że autor to scenarzysta filmowy - całość nadaje się na naprawdę dobry film. W wersji książkowej opowieść ta robi się nieco zamotana i ma zdecydowanie zbyt wiele wątków.
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 123,2 cm + 4,7cm/180cm
52 książki w 2016 - 49/52
Coś czuję, że byłby to długi film, patrząc na gabryty tej książki :D
OdpowiedzUsuńMam u siebie ,,Pielgrzyma" już od kilku miesięcy, ale jeszcze się za niego nie zabrałam. Słyszałam o nim wiele pozytywnych opinii, więc miałam nadzieję, że będzie naprawdę dobrą lekturą. Mimo tego, że Ciebie nie zachwycił, ja bardzo lubię książki w tym klimacie, i myślę, że może mi się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika z BOOKS OF SOULS
Jeśli chodzi o bloggera to mi akurat najnowsze zmiany przypadły do gustu bo tak jak teraz jest, jest dla mnie bardziej czytelnie. Zazwyczaj nie lubię zmian i się w nich gubię, ta akurat dla mnie wyszła na plus, choć sama się dziwię ;).
OdpowiedzUsuńCo do książki, nie czytałam i chyba ominął mnie ten boom na nią, bo nawet sobie nie przypominam bym o niej słyszała. Nie przepadam za męczącymi książkami, więc chyba jednak na "Pielgrzyma" się nie skuszę. Ale jeśli kiedyś powstanie film to może obejrzę ;).
Pozdrawiam serdecznie,
Biblioteczka Dagmary
Co do zmiany na blog'erze nie podoba mi się :/ o tak oczopląs gwarantowany xD
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam już wcześniej różne opinie. Ale co mi się w niej podoba najbardziej? Okładka <3 patrzcie jaka śliczna <3 xD
Bardzo fajnie, że książka jest podzielona na 4 części a to na rodziały ponieważ to bardzo ułatwia czytanie. Bardzo lubię gdy bohaterzy się przemieszczają :) W sumie jestem bardzo zaciekawiona pozycją i zapiszę ją do swojej listy :)
Buziaki :*
zlodziejka-zapisanych-stron.blogspot.com
Gdzieś mi się ten tytuł obił o uszy i chyba nawet wpisałam go na swoją listę książek do przeczytania, ale przyznam, że już o nim zapomniałam. Jak widzę nie jest to historia, którą koniecznie muszę poznać, więc pewnie sobie daruję.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam i zobacze jakie wrażenie zrobi na mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSkoro słyszałam o tej książce i muszę wreszcie po nią sięgnąć. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić to jak najszybciej, bo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze to pierwsza recenzja tej książki, w której samych ochów i achów nad nią nie ma :D Naprawdę do tej pory wszyscy się nią zachwycali... a ja mam coś takiego, że jak wszystkim się podoba to ja znalazłabym na pewno jakieś ale :D Niemniej jednak z czasem sięgnę po ten tytuł z czystej ciekawości ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, a ja tak bardzo jestem nią podekscytowana... Oby mnie się bardziej spodobała ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Przy gorącej herbacie
Kiedyś miałam ochotę zabrać się za tę książkę, ale jakoś kompletnie mi przeszło.
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno tę książkę i mam bardzo podobne zdanie do twojego. Powieść niby niezła, ale w pewnym momencie napięcie gdzieś ucieka. Z kolei doskonale przedstawia narodziny terroryzmu.
OdpowiedzUsuńKupiłem tę książkę właśnie za sprawą tej ogromnej fali popularności, jaką Pielgrzym miał kilka miesięcy temu. Jeszcze jej nie przeczytałem, jednak ciągle jestem na nią bardzo podekscytowany :)
OdpowiedzUsuńPS Też mnie zaskoczyła ta aktualizacja bloggera, jednak po bliższym zapoznaniu się z tą wersją, muszę przyznać, że nawet mi się podoba (znaczna poprawa zauważalna jest zwłaszcza na urządzeniach mobilnych).