#książka - "Kochani, dlaczego się poddaliście?" A.Dellaira
Wiem, że jestem jak zawsze na czasie ale chcecie poczytać o kolorowankach? Ostatnio pokazywałam wam moje największe wyzwanie w tym temacie na instagramie i jestem ciekawa czy chcecie wiedzieć więcej. Dajcie znać. Tak, znowu nie mam pojęcia co tutaj napisać.
Laurel bardzo mocno przeżywa śmierć siostry. Pomocy szuka u gwiazd, które również odeszły zbyt szybko. Pomysł ten rodzi się w jej głowie gdy dostaje zadanie domowe. Listy te adresuje do Kurta Cobaina, Amy Winehouse, Jimma Morrisona i Janis Joplin i wielu innych. Opisuje im wszystko co dzieje się w jej życiu, a to pomaga jej pogodzić się ze stratą i ułożyć życie na nowo. A to wcale nie jest takie łatwe w nastoletnim świecie.
Zawsze podkreślam, że młodzieżówki nie są moją mocną stroną. Te dorwałam na ostatnim kiermaszu w robalu. Skojarzyłam okładkę i zachwyty nad nią, a dopiero przy kasie przeczytałam opis. Trochę wstyd ale właśnie tak zrobiłam. Dobrze zrobiłam, że jej nie oddałam?
Przede wszystkim podobała mi się tematyka tej książki. Nie jest to typowa, słodka i urocza historia o nastolatkach dla nastolatków. Tematyka straty i problemów rodzinnych nie jest raczej najczęściej poruszana w tego typu pozycjach. Dzięki temu opowieść ta zyskuje duży plus. Owszem, pojawia się problem kwestii miłosnej, ale nie jest on cukierkowy i szablonowy w całości. Jego początek może się taki wydawać, jednak przebrnięcie dalej pokazuje, że całość wcale taki nie będzie. I dzięki Ci za to autorko!
Nigdy nie lubiłam książek pisanych jako powieści epistolarne, czyli w formie listów, a to wszystko przez lektury szkolne. Dlatego troszeczkę mnie to zniechęcało do lektury. Początkowo wydawało mi się, że opowiadanie historii w listach może być ciężkie do wykonania, jednak autorka poradziła sobie świetnie. Po pierwsze, wybór adresatów tych listów był strzałem w dziesiątkę. Chyba każdy chciałby pisać listy do swoich idoli, nawet jeśli Ci już dawno odeszli. Po drugie, ile znacie książek pisanych w ten sposób? Odmiany są dobre, zwłaszcza jeśli są wykonane odpowiednio.
Trzeba przyzna autorce, że idealnie odnalazła się w nastoletnim świecie. Język jakim posługuje się w książce jest lekki i szybko przyswajalny. W połączeniu z sposobem w jaki stworzyła swoją książkę lektura dosłownie płynie. I co najważniejsze, wcale nie wypada z głowy tak szybko. Może to być spowodowane ciekawostkami z życia adresatów listów albo samą tematyką.
Nie jest to długa opowieść, ale bardzo przyjemna, pouczająca i realistyczna. Bez wątpienia wyróżnia się na tle innych młodzieżówek jakie proponują nam wydawnictwa. I robi to w sposób bardzo pozytywny. To naprawdę inteligentna opowieść o życiowych problemach nastolatków, które wcale nie kończą się na stracie sympatii. Stwierdzić można, że to lekcja radzenia sobie z życiem gdy ma się zaledwie kilkanaście lat.
Laurel bardzo mocno przeżywa śmierć siostry. Pomocy szuka u gwiazd, które również odeszły zbyt szybko. Pomysł ten rodzi się w jej głowie gdy dostaje zadanie domowe. Listy te adresuje do Kurta Cobaina, Amy Winehouse, Jimma Morrisona i Janis Joplin i wielu innych. Opisuje im wszystko co dzieje się w jej życiu, a to pomaga jej pogodzić się ze stratą i ułożyć życie na nowo. A to wcale nie jest takie łatwe w nastoletnim świecie.
Zawsze podkreślam, że młodzieżówki nie są moją mocną stroną. Te dorwałam na ostatnim kiermaszu w robalu. Skojarzyłam okładkę i zachwyty nad nią, a dopiero przy kasie przeczytałam opis. Trochę wstyd ale właśnie tak zrobiłam. Dobrze zrobiłam, że jej nie oddałam?
Przede wszystkim podobała mi się tematyka tej książki. Nie jest to typowa, słodka i urocza historia o nastolatkach dla nastolatków. Tematyka straty i problemów rodzinnych nie jest raczej najczęściej poruszana w tego typu pozycjach. Dzięki temu opowieść ta zyskuje duży plus. Owszem, pojawia się problem kwestii miłosnej, ale nie jest on cukierkowy i szablonowy w całości. Jego początek może się taki wydawać, jednak przebrnięcie dalej pokazuje, że całość wcale taki nie będzie. I dzięki Ci za to autorko!
Nigdy nie lubiłam książek pisanych jako powieści epistolarne, czyli w formie listów, a to wszystko przez lektury szkolne. Dlatego troszeczkę mnie to zniechęcało do lektury. Początkowo wydawało mi się, że opowiadanie historii w listach może być ciężkie do wykonania, jednak autorka poradziła sobie świetnie. Po pierwsze, wybór adresatów tych listów był strzałem w dziesiątkę. Chyba każdy chciałby pisać listy do swoich idoli, nawet jeśli Ci już dawno odeszli. Po drugie, ile znacie książek pisanych w ten sposób? Odmiany są dobre, zwłaszcza jeśli są wykonane odpowiednio.
Trzeba przyzna autorce, że idealnie odnalazła się w nastoletnim świecie. Język jakim posługuje się w książce jest lekki i szybko przyswajalny. W połączeniu z sposobem w jaki stworzyła swoją książkę lektura dosłownie płynie. I co najważniejsze, wcale nie wypada z głowy tak szybko. Może to być spowodowane ciekawostkami z życia adresatów listów albo samą tematyką.
Nie jest to długa opowieść, ale bardzo przyjemna, pouczająca i realistyczna. Bez wątpienia wyróżnia się na tle innych młodzieżówek jakie proponują nam wydawnictwa. I robi to w sposób bardzo pozytywny. To naprawdę inteligentna opowieść o życiowych problemach nastolatków, które wcale nie kończą się na stracie sympatii. Stwierdzić można, że to lekcja radzenia sobie z życiem gdy ma się zaledwie kilkanaście lat.
W sumie to czaję się na nią odkąd tylko pojawiła się w zapowiedziach, ale ostatnio moje zainteresowanie bardzo zmalało. Dziękuję, ze mi o niej przypomniałaś :D
OdpowiedzUsuńKupiłam tę książkę kiedyś, dawno temu, na kiermaszu biedronkowym, bo przykuła moją uwagę tylnia strona okładki, ale nie miałam szczególnej okazji, by się za nią zabrać. Chyba zrobię to w najbliższym czasie - zmotywowałaś mnie tą recenzją! :)
OdpowiedzUsuńLimoBooks :)
Zapomniałam o tej ksiażce, ale dzięki Twojej recenzji znów mam na nią ochotę!
OdpowiedzUsuńTytuł mi nie odpowiada, a sama nie wiem dlaczego. Widziałam ją w koszu w robalu, ale nie wzięłam, bo nie miałam na nią ochoty, pomimo niemal samych zachwytów.
OdpowiedzUsuńKiedyś chyba chciałam ją przeczytać, ale teraz totalnie nie mam na to ochoty. Może za jakiś czas dam jej szansę :D.
OdpowiedzUsuńpapierowe-strony.blogspot.com
Już od dawna chciałam przeczytać tę książkę ale coś mnie zawsze od tego odwiedzie. Może kiedyś wreszcie nadejdzie ten moment. Jestem tylko ciekawa czy będę rozczarowana czy bardziej zachwycona. :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta powieść jest koszmarna, ma wiele minusów, dlatego tę historię już prawie wymazałam ze swojej pamięci :)
OdpowiedzUsuńBył czas kiedy bardzo chciałam przeczytac, ale później o niej zapomniała. Teraz już nie wiem.
OdpowiedzUsuńWidziałam ją ostatnio w Biedronce za grosze i troszkę żałuję, że się na nią nie zdecydowalam... Chociaż z drugiej strony opinie są różne, mnie lub bardziej pozytywne jak Twoja :) I ciągnie mnie do niej przez wzgląd na to, w jakiej formie jest napisana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zagubiona w słowach
Przyznam się, że ta książka trafiła do mojego serca <3 Bardzo podobał mi się barwny język autorki i to, że nie wszystko jest w tej powieści ukazane w jasnych barwach. Z pewnością wrócę do tej książki w przyszłości. Cieszę się, że Tobie też się podobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
BOOKS OF SOULS
Czytałam jakieś... dwa lata temu? Co prawda nie jestem w stanie przywołać teraz dokładnych wydarzeń, ale wiem, że bardzo podobała mi się forma listów. Świetny sposób na przedstawienie fabuły oraz przemyśleń głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńZa kolorowankami nie przepadam, ale chętnie czytam opinie innych osób, a przede wszytskim chętnie oglądam ich dzieła :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie zawsze lubiłam powieści epistolarne, to taki dodatkowy plus, jeżeli autor sobie radzi z tego typu narracją - bo do łatwych ona nie należy. Chętnie zapoznam sie z tą książką, już wiele o niej słyszałam.
Ja nienawidzę formy listów, bo to takie ckliwe i mdłe zazwyczaj... xD Więc stanowcze nie xD
OdpowiedzUsuń