#top5 - niedokończone ksiażki
Nie da się czytać wszystkiego. Nie, wróć - czytać może się i da, ale
przeczytać niekoniecznie. Uważam się za naprawdę otwartego na książkowe
gatunki człowieka, ale niektóre pozycje i mnie pokonują. Sięgając po
gatunki za którymi nie przepadam, wybieram pozycje uwielbiane przez
masy. I wtedy z reguły coś zaczyna zgrzytać. Nie umiem stwierdzić
dlaczego, ale wiem, że takie pozycje już raczej nie mają u mnie szans.
Chociaż nie tylko z powszechnie uwielbianymi historiami tak mam.
Spojrzałam niedawno na swoją biblioteczkę z szczerą chęcią skończenia którejś rozpoczętych historii. Jednak do żadnej z nich nie mogłam się przekonać. Nie znalazłam wielu takich pozycji, jednak wystarczyło ich na takie oto drobne podsumowanie. Ciekawi co to za książki?
wszystkie książki autora jakie dorwałam w pobliskich marketach i z 4 znalezionych sztuk tej jednej nie przebrnęłam. Czytając trzecią w kolejności chronologicznej część o przygodach Harrego wręcz zasnęłam. Albo rwałam włosy z głowy w irytacji. Nie dostrzegłam w niej niczego nowego, żadnego zaskoczenia w stosunku do poprzednich części. Nesbø znużył mnie nieziemsko, do tego stopnia, że nie mam najmniejszej ochoty by powrócić do jakiejkolwiek jego książki.
Idealny przykład mojej relacji z pozycjami ogólnie uwielbianymi. Pamiętam taki moment gdzie chyba wszyscy zachwycali się tą książką. W wakacje i ja chciałam dać jej szanse. I gdyby nie fakt, że czytałam ją w pracy (pozdrawiam szefie!), to na pewno nie dotarłabym nawet do tej setnej strony. Forma była dla mnie nie do przyjęcia, bohaterowie niezwykle irytujący i cała historia zaczęła mi przeszkadzać. Nie mogłam nijak się do niej przekonać, więc podziękowałam jej serdecznie.
A jak jest z wami? Macie takie książki, których nie możecie lub nie chcecie skończyć? Może którąś z mojej listy widnieje też na waszej? Dajcie znać!
Spojrzałam niedawno na swoją biblioteczkę z szczerą chęcią skończenia którejś rozpoczętych historii. Jednak do żadnej z nich nie mogłam się przekonać. Nie znalazłam wielu takich pozycji, jednak wystarczyło ich na takie oto drobne podsumowanie. Ciekawi co to za książki?
5. "Dom tęsknot" P.Adamczyk
Pokochałam
twórczość autora, który wcale nie grał papieża, znając zaledwie cytaty.
Wiedziałam, że gdy tylko będę mieć okazję na mojej półce pojawią się
obie jego książki. I jak "Pożądanie mieszka w szafie" niemal
połknęłam, tak z drugą mam już kłopot. W żadnym wypadku nie jest to zła
pozycja, wręcz odwrotnie. Jednak dla mnie, czytanie jej w jesienne
wieczory nie kończyło się zbyt dobrze. I choć jest na tej liście, to
bardzo prawdopodobne jest, że kiedyś ją skończę. Tylko musi się ku temu
znaleźć odpowiednia pora.
4. "Klub Dumas" A.Pérez-Revert
Jako
fanka Deppa pokochałam film "Dziewiąte wrota". Był dla mnie nieco
dziwny, ale ogromnie mi się podobał. Dlatego, gdy zorientowałam się, że
jest adaptacją książki (ja, gapa) zapragnęłam ją mieć. Naprawdę chciałam
ją przeczytać, poznać historię miłośnika książek na kartach jednej z
nich. Jednak nic z tego. Poległam jeszcze przed połową i nie mogę się
przemóc.
3. "Czerwone gardło" J.Nesbø
Niewiele ponad dwa lata temu zachorowałam na książkowym kiermaszu robala. Wykupiłam chyba wszystkie książki autora jakie dorwałam w pobliskich marketach i z 4 znalezionych sztuk tej jednej nie przebrnęłam. Czytając trzecią w kolejności chronologicznej część o przygodach Harrego wręcz zasnęłam. Albo rwałam włosy z głowy w irytacji. Nie dostrzegłam w niej niczego nowego, żadnego zaskoczenia w stosunku do poprzednich części. Nesbø znużył mnie nieziemsko, do tego stopnia, że nie mam najmniejszej ochoty by powrócić do jakiejkolwiek jego książki.
2."Love, Rosie" C.Ahern
Idealny przykład mojej relacji z pozycjami ogólnie uwielbianymi. Pamiętam taki moment gdzie chyba wszyscy zachwycali się tą książką. W wakacje i ja chciałam dać jej szanse. I gdyby nie fakt, że czytałam ją w pracy (pozdrawiam szefie!), to na pewno nie dotarłabym nawet do tej setnej strony. Forma była dla mnie nie do przyjęcia, bohaterowie niezwykle irytujący i cała historia zaczęła mi przeszkadzać. Nie mogłam nijak się do niej przekonać, więc podziękowałam jej serdecznie.
1. "Co nas nie zabije" D.Lagercrantz
Mówię
jej soczyste "NIE". Bo tak się nie robi i już. Uwielbiam Millenium, a
Lisbeth kocham całym serduszkiem. Broniłam się długo przed tą pozycją,
która odcina kupony od sukcesu Larssona, ale w końcu ciekawość wygrała. I
miałam ochotę ją udusić. Dla mnie ta książka jest pogrzebem tego co
stworzył Larsson. Bohaterowie zachowują się niby tak samo, ale jest to
sztuczne. Nie czułam tego klimatu, tego dreszczyku jak przy poprzednich
tomach. O przedstawieniu Salander nie wspomnę. Po prostu jedna wielka
klapa, która wróciła na półkę i zdejmę ją tylko do przemeblowań
biblioteczki czy sprzątania.A jak jest z wami? Macie takie książki, których nie możecie lub nie chcecie skończyć? Może którąś z mojej listy widnieje też na waszej? Dajcie znać!
Mam parę takich książek, choć staram się jakoś dobrnąć do końca. Z wymienionych przez Ciebie przeczytałam tylko Love, Rosie, dwa razy, i bardzo mi się podobała! :)
OdpowiedzUsuńJa "Love, Rosie" bardzo uwielbiam. Moim zdaniem to świetna książka ;D.
OdpowiedzUsuńpapierowe-strony.blogspot.com
Nie przypominam sobie, żebym miała jakieś niedokończone książki, ale to wynika tylko z tego, że bardzo uważnie wybieram swoje lektury ;) I tak na przykład nie zabieram się za "Co nas nie zabije", bo kompletnie nie podoba mi się pomysł pisania kontynuacji przez kogoś innego, więc po prostu po to nie sięgam. A jeśli chodzi o "Dziewiąte wrota" to również uwielbiam film i jestem fanką Deppa! ;)
OdpowiedzUsuńTrochę smutno, że kupiłaś tyle książek Nesbo, a Ci nie podchodzi.. :( Ja tak zrobiłam z "Jutrem" na szczęście udało się go sprzedać! Natomiast "Love Rosie" kocham, uwielbiam, ubóstwiam!
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogłam się przemóc i dokończyć Dotyk Julii-Tahereh Mafi , chociaż wiem że ta książka jest przez wielu uwielbiana. No cóż nie dla mnie :)))
OdpowiedzUsuńCo do Deppa, też jestem jego fanką <3
A mnie się udało Czerwone gardło zmęczyć, choć mam względem tej książki takie same odczucia. Chcę jednak autorowi dać jeszcze jedną szansę...
OdpowiedzUsuńZ wymienionych książek miałam do czynienia tylko z "Love, Rosie". Nie powaliła mnie ta powieść, ale skończyłam ją, bo dość szybko mi się ją czytało.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o mnie to nie byłam w stanie skończyć "Czasu Żniw", chociaż tu bardziej chodziło o to, że ta książka mnie w pewnym sensie przerosła :D
Kiedyś przeczytam "Love, Rosie" bo wszyscy tak polecają, może i mi się spodoba, ale pozostałych pozycji nie mam zamiaru czytać :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to jedyną książką jakiej nie skończyłam są "Dzieci kapitana Granta". Dostałam to kiedyyyś, jakieś dwa lata temu od cioci chyba i nie dałam rady.
Z przedstawionych przez Ciebie książek czytałam tylko "Love, Rosie", ale mnie bardzo spodobała się ta historia i sposób narracji:)
OdpowiedzUsuńNie cierpię nie dokańczać rozpoczętych książek. No ale czasami trzeba. Już pominę lektury szkolne. U mnie na takiej liście mogłyby się znaleźć "Tajemnica starego browaru" K.Smury, "Trafny wybór" J.K.Rowling czy "Nieskończoną przestrzeń snu" J.Drożdża. Kiedyś chcę powrócić do tych pozycji, ale nd wiem, czy przez nie przebrnę w całości.
OdpowiedzUsuńRzadko porzucam książki, ale ostatnio chyba częściej. I w sumie myślę, że to dobrze, po co mam ślęczeć nad czymś, co mnie nie interesuje?
OdpowiedzUsuńAle "Dom tęsknot" był faaajny! Spróbuj jeszcze! Czasem faktycznie jakaś książka nie gra w danym momencie, a po jakimś czasie okazuje się znacznie lepsza ;)
Wiele się takich zdarzyło. Głównie po prostu do mnie nie przemawiały :)
OdpowiedzUsuńJa wymiękłam przy "Panu Tadeuszu" i przy "Adwokacie". Po prostu nie i już. Nie podołałam.
OdpowiedzUsuńKiedys zaczytałam się w cytatach właśnie Piotra Adamczyka i bardzo mi się podobały, właśnie z tych dwóch książek o których wspominasz, może kiedyś uda mi się je przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez Ciebie książek czytałam jedynie "Co nas nie zabije", i co prawda książka nie do końca mnie porwała, ale nie mogę powiedzieć, że była nie do przejścia, co to to nie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie- http://strefawyobrazni.blogspot.com
Love Rosie czytałam, czwartej części dopisanej o Millennium nie bede, nie chcę czytać. A co Nesbo, ja jakoś się wymęczyłam ostatnio czytając Upiory...
OdpowiedzUsuńJa zwykle mam tak, że jak już zacznę, to dosłownie MUSZĘ dokończyć książkę. Pamiętam kilka przypadków, kiedy nie dałam rady i były to np."Przygody młodego Wertera" lub "Karolina XL" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Ja kupiłam sobie jedną książkę Nesbo, "Syna", i zobaczę, czy mi się spodoba. Jeśli tak, to może wtedy spróbuję z innymi tytułami, ale wydaje mi się, że w przypadku jego książek można albo natrafić na coś naprawdę świetnego, albo na gniota. On napisał ich tak dużo, że niektóre części serii są na pewno słabsze, a niektóre lepsze. Mam przynajmniej nadzieję, że ja natrafiłam na tą lepszą :D
OdpowiedzUsuńJedyną książką, której nie dokończyłam był... Harry Potter! Ale to było jakoś w podstawówce chyba, więc już szmat czasu temu. Teraz nawet jak jakaś książka mi się nie podoba, to w myśl zasady, że kończę wszystko co zaczęłam, wymęczę ją do końca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i bardzo przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było :)
Z wymienionych przez ciebie książek słyszałam tylko o "Love, Rosie" i ta może nie była zachwycająca, ale podobała mi się :D Tekst epistolarny sprawił, że książka była inne niż wszystkie i bardzo miło i szybko mi się ją czytało :D Ale cóż, każdy ma inny gust :)
OdpowiedzUsuńBuziole :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Love, Rosie czytałam i nie mam z nią najgorszych wspomnień. Co nas nie zabije kupiłam ostatnio na biedronkowej promocji i czeka na swoją kolej, ciekawa jestem czy podzielę Twoje zdanie :)
OdpowiedzUsuńJedyną lekturą, w jaką się zagłębiłam, ale niestety nic z tego nie wyszło było "Lekarz, który wiedział za dużo". Przeczytałam również około stu stron...o niczym. Nuda, nuda, nuda.
OdpowiedzUsuńO, "Love, Rosie"! Nareszcie ktoś, kto podziela moje zdanie! W tej sytuacji przeczytałam tylko kilka pierwszych stron. Forma przede wszystkim mnie odrzuciła. Za to film uwielbiam :)
Z tych książek przeczytałam tylko "Love, Rosie". Mnie także nie podobała się forma, w której została napisana ta książka. I bardzo się dłużyła - no ale akcja obejmowała jakieś 50 lat, to nie dziwne. Ja jakoś dotrwałam do końca i obejrzałam nawet ekranizację książki :D
OdpowiedzUsuń