#książka - "Nic oprócz strachu" M.Knedler
Mam ostatnio taki szalony pomysł (przy mojej organizacji bardzo szalony), mianowicie chciałabym zorganizować book tour. Zależy mi na tym by zgłosiło się możliwie jak najwięcej uczestników, więc ślę do was pytanie - książkę jakiego gatunku chcielibyście zobaczyć w takim evencie? Liczę po cichu na waszą współpracę.
Anna Lindholm mieszka w Ystad. Tutaj pracuje jako komisarz i tutaj żyje prywatnie. Wszystko wydaję się być poukładane do czasu gdy te dwie drogi się splatają. Najpierw wraz z mężem ulega wypadkowi samochodowemu, a później otrzymuje list z więzienia. Z niego dowiaduje się, że sprawcą wypadku jest Narcyz - przestępca, którego wpakowała za kratki. Sprawa się komplikuje gdy Narcyz zostaje otruty, a Anna anonimowo otrzymuje cytaty z dzieł Oscara Wilde'a.
Bardzo długo nosiłam się z zamiarem przeczytania tej książki. Może nie serii, bo mało kiedy porywam się od razu na serię, ale chciałam spróbować pierwszego tomu. Wiem jaka bywam wybredna, więc ograniczyłam się do jednego tomu. Nadarzyła się okazja, voila!
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że odcinam się od ogólnie szerzonych porównań do Camilli Lackberg. Powód jest banalnie prosty - nie czytałam jeszcze nic od tej autorki. Tak wiem, wstyd. Obiecuję poprawę, jednak nie mam pojęcia kiedy.
Początkowo zastanawiałam się, właściwie na samym początku książki, czy aby przez przypadek nie sięgnęłam po któryś z kolei tom serii. Nie było tu zbędnego paplanda, od razu zaczęło się dziać. I to szalenie mi się spodobało. Wraz z upływem stron co raz bardziej wciągałam się w tę opowieść. Szkoda tylko, że w pewnym momencie zaczęłam się nieco męczyć.
Dzieje się dużo, bardzo dużo. Co chwile zmieniają się lokację, pojawiają się nowe wątki i naprawdę musiało trochę minąć zanim to wszystko w jakiś sposób, choć minimalny się ustabilizowało. Do tego momentu zdążyłam się w jakiś sposób zmęczyć. Natłok wszystkiego przyprawił mnie o chwilową chęć odłożenia książki. Wróciłam, ale chęć możliwie najszybszego skończenia lektury pozostała.
Ponadto główna bohaterka mogła zirytować. Choć rozumiałam wiele z jej zachowań, nie potrafiłam jej do końca współczuć. Naprawdę pojmowałam to z czym przyszło się jej zmierzyć, jednak ona sama była dla mnie mocno nierealna. Oderwana od rzeczywistości na tyle, że nie potrafiłam się do niej przywiązać. A jej notoryczna samokrytyka ciapy wcale nie poprawiała wizerunku.
Muszę przyznać jedno - intryga jest tak misterna i poplątana, że naprawdę łatwo się w niej pogubić. Akcja, która przeskakuje pomiędzy Polską i Szwecją przyprawia o zamęt. Dobrze, że ilość bohaterów została w miarę ograniczona. Jednak dwa pierwsze "składniki" wystarczą by ten przepis przerodził się w zakalec.
Były możliwości - autorka miała pomysł i umiejętności, ale przedobrzyła. Może gdyby skondensować "Nic oprócz strachu" w nieco krótszą i bardziej poukładaną opowieść, może wtedy przepadłabym. Jednak w takiej postaci jaką przyszło mi poznać nie mam zbyt wiele dobrego do powiedzenia.
Anna Lindholm mieszka w Ystad. Tutaj pracuje jako komisarz i tutaj żyje prywatnie. Wszystko wydaję się być poukładane do czasu gdy te dwie drogi się splatają. Najpierw wraz z mężem ulega wypadkowi samochodowemu, a później otrzymuje list z więzienia. Z niego dowiaduje się, że sprawcą wypadku jest Narcyz - przestępca, którego wpakowała za kratki. Sprawa się komplikuje gdy Narcyz zostaje otruty, a Anna anonimowo otrzymuje cytaty z dzieł Oscara Wilde'a.
Bardzo długo nosiłam się z zamiarem przeczytania tej książki. Może nie serii, bo mało kiedy porywam się od razu na serię, ale chciałam spróbować pierwszego tomu. Wiem jaka bywam wybredna, więc ograniczyłam się do jednego tomu. Nadarzyła się okazja, voila!
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że odcinam się od ogólnie szerzonych porównań do Camilli Lackberg. Powód jest banalnie prosty - nie czytałam jeszcze nic od tej autorki. Tak wiem, wstyd. Obiecuję poprawę, jednak nie mam pojęcia kiedy.
Początkowo zastanawiałam się, właściwie na samym początku książki, czy aby przez przypadek nie sięgnęłam po któryś z kolei tom serii. Nie było tu zbędnego paplanda, od razu zaczęło się dziać. I to szalenie mi się spodobało. Wraz z upływem stron co raz bardziej wciągałam się w tę opowieść. Szkoda tylko, że w pewnym momencie zaczęłam się nieco męczyć.
Dzieje się dużo, bardzo dużo. Co chwile zmieniają się lokację, pojawiają się nowe wątki i naprawdę musiało trochę minąć zanim to wszystko w jakiś sposób, choć minimalny się ustabilizowało. Do tego momentu zdążyłam się w jakiś sposób zmęczyć. Natłok wszystkiego przyprawił mnie o chwilową chęć odłożenia książki. Wróciłam, ale chęć możliwie najszybszego skończenia lektury pozostała.
Ponadto główna bohaterka mogła zirytować. Choć rozumiałam wiele z jej zachowań, nie potrafiłam jej do końca współczuć. Naprawdę pojmowałam to z czym przyszło się jej zmierzyć, jednak ona sama była dla mnie mocno nierealna. Oderwana od rzeczywistości na tyle, że nie potrafiłam się do niej przywiązać. A jej notoryczna samokrytyka ciapy wcale nie poprawiała wizerunku.
Muszę przyznać jedno - intryga jest tak misterna i poplątana, że naprawdę łatwo się w niej pogubić. Akcja, która przeskakuje pomiędzy Polską i Szwecją przyprawia o zamęt. Dobrze, że ilość bohaterów została w miarę ograniczona. Jednak dwa pierwsze "składniki" wystarczą by ten przepis przerodził się w zakalec.
Były możliwości - autorka miała pomysł i umiejętności, ale przedobrzyła. Może gdyby skondensować "Nic oprócz strachu" w nieco krótszą i bardziej poukładaną opowieść, może wtedy przepadłabym. Jednak w takiej postaci jaką przyszło mi poznać nie mam zbyt wiele dobrego do powiedzenia.
Za możliwość przeczytania "Nic oprócz strachu" dziękuje wydawnictwu Czwarta Strona.
Ostatnio najczęściej sięgam właśnie po kryminalne historie i ta z poewnością znajdzie się na liście tytułów do przeczytania:-)
OdpowiedzUsuńJa czekam na Dziewczynę... o wiele bardziej mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mimo wszystko skuszę się na tę powieść, chociaż podejdę do niej z większą rezerwą. Co do Lackberg, polecam, ale jej wątki kryminalne nie są zbyt rozbudowane, ot, takie czytadła na wolny wieczór. Natomiast w kwestii book touru nie wypowiem się, bo na pewno nie miałabym czasu, żeby wziąć udział w zabawie :(
OdpowiedzUsuńTrochę mnie przeraża to, że autorka przedobrzyła... Mam wrażenie, że mogłabym mieć podobne odczucia do Twoich.
OdpowiedzUsuńA ja lubię jak się dużo dzieje, chociaż nie można wtedy narzekać na nudę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lubię jak dużo się dzieje, ale też znów autor nie przegina xD Więc się nie skuszę :D
OdpowiedzUsuńJaka piękna okładka, od razu bym się skusiła na przeczytanie tej książki <3 Tematyka też wydaje się być fajna: wypadek, zagadki, tajemnice... Lubię historie w tym tonie. Co więcej nigdy nie zetknęłam się jeszcze z tą autorką. Jeśli ta książka wpadnie mi w ręce to nie zawaham się jej przeczytać :p
OdpowiedzUsuńJak na razie zdecydowanie odpuszczam ją sobie.
OdpowiedzUsuń