#książka - "W sercu światła" A.Kaufman M.Spooner
Czuje się dziwnie - niby mam mnóstwo czasu na pisanie i czytanie, a ja jak zawsze zostawiam to na samiuśki koniec kolejki "do zrobienia". Może i nie jest zbyt długa, ale skutecznie mnie odciąga od założonego planu. Organizacjo czasu, przywołuje Cię!
Sofia samotnie postanawiać zniszczyć LaRoux Industries. Jej zdanie to oni są odpowiedzialni za śmierć jej ojca. Zrobi wszystko by osiągnąć cel. Zaś Gideon to bardzo utalentowany haker. Przypadek łączy ich losy i choć nie ufają sobie postanawiają współpracować. Na swojej drodzy spotykają innych przeciwników korporacji. Wspólnie muszą zwalczyć swoje demony przeszłości by ocalić Korynt.
Nie kryję się z tym, że ta seria kompletnie nie przypadła mi do gustu. Gdyby nie to, że dwa ostanie tomy dostałam w "dwupaku", zapewne po ostatni tom nie sięgnęłabym. Jednak skoro już go dostałam to i z nim się uporałam. Wiem, że seria ma wielu fanów, ale ja się do niej nie mogę zaliczyć. Cóż, nie da się lubić wszystkiego.
Chociaż ostatni tom Starbound nie uratował swoich poprzedniczek, to wypadł od nich nieco lepiej. Losy bohaterów nie są powielanym schematem. Dobra, w jakimś stopniu są, ale nie jest to aż tak oczywiste jak poprzednio. Ciężko wymyślić oryginalną historię miłosną przy takich bohaterach, więc jestem w stanie zrozumieć ten brak.
Przy poprzedniej części podkreślałam, że pomysł by stworzyć kolejne tomy serii posiadające innych bohaterów bardzo mi się podobał. To bardzo ciekawy zabieg, tylko w przypadku tej serii to nie wypaliło. Odbija się to też na samym świecie wykreowanym. Już przy drugim tomie ciężko było mi się odnaleźć w uniwersum po dość długiej przerwie. Teraz, gdy ta przerwa była nieco krótsza poszło mi to zdecydowanie łatwiej. Drugi tom jeszcze dałoby się przeczytać poza kolejką, przy tym jest to niemożliwe. Przede wszystkim przez to, że to finał serii.
Cała seria ma jeden plus (pomijając oprawę bo ta jest świetna) - akcje. Tutaj non stop coś się dzieje. I mam wrażenie jakby ten tom najlepiej to pokazywała. Lokacje zmieniają się co po chwila, bohaterowie nigdzie nie zatrzymują się na dłużej, pędząc do celu. Dzieje się dużo i szybko, a to oddziałuje na tempo czytania.
Nie ma tu niczego czego nie odnaleźlibyśmy w poprzednich tomach. Akcja pędzi od pierwszych stron, język jest skierowany typowo do młodzieży i fanów kosmicznych podbojów. Jeśli ktoś polubił czy też pokochał poprzednie tomy, na pewno będzie zadowolony. Dla takich osób jak ja, które już po pierwszym tomie nie czuły zbytniej więzi z serią, nie będzie to nic zachwycającego.
Sofia samotnie postanawiać zniszczyć LaRoux Industries. Jej zdanie to oni są odpowiedzialni za śmierć jej ojca. Zrobi wszystko by osiągnąć cel. Zaś Gideon to bardzo utalentowany haker. Przypadek łączy ich losy i choć nie ufają sobie postanawiają współpracować. Na swojej drodzy spotykają innych przeciwników korporacji. Wspólnie muszą zwalczyć swoje demony przeszłości by ocalić Korynt.
Nie kryję się z tym, że ta seria kompletnie nie przypadła mi do gustu. Gdyby nie to, że dwa ostanie tomy dostałam w "dwupaku", zapewne po ostatni tom nie sięgnęłabym. Jednak skoro już go dostałam to i z nim się uporałam. Wiem, że seria ma wielu fanów, ale ja się do niej nie mogę zaliczyć. Cóż, nie da się lubić wszystkiego.
Chociaż ostatni tom Starbound nie uratował swoich poprzedniczek, to wypadł od nich nieco lepiej. Losy bohaterów nie są powielanym schematem. Dobra, w jakimś stopniu są, ale nie jest to aż tak oczywiste jak poprzednio. Ciężko wymyślić oryginalną historię miłosną przy takich bohaterach, więc jestem w stanie zrozumieć ten brak.
Przy poprzedniej części podkreślałam, że pomysł by stworzyć kolejne tomy serii posiadające innych bohaterów bardzo mi się podobał. To bardzo ciekawy zabieg, tylko w przypadku tej serii to nie wypaliło. Odbija się to też na samym świecie wykreowanym. Już przy drugim tomie ciężko było mi się odnaleźć w uniwersum po dość długiej przerwie. Teraz, gdy ta przerwa była nieco krótsza poszło mi to zdecydowanie łatwiej. Drugi tom jeszcze dałoby się przeczytać poza kolejką, przy tym jest to niemożliwe. Przede wszystkim przez to, że to finał serii.
Cała seria ma jeden plus (pomijając oprawę bo ta jest świetna) - akcje. Tutaj non stop coś się dzieje. I mam wrażenie jakby ten tom najlepiej to pokazywała. Lokacje zmieniają się co po chwila, bohaterowie nigdzie nie zatrzymują się na dłużej, pędząc do celu. Dzieje się dużo i szybko, a to oddziałuje na tempo czytania.
Nie ma tu niczego czego nie odnaleźlibyśmy w poprzednich tomach. Akcja pędzi od pierwszych stron, język jest skierowany typowo do młodzieży i fanów kosmicznych podbojów. Jeśli ktoś polubił czy też pokochał poprzednie tomy, na pewno będzie zadowolony. Dla takich osób jak ja, które już po pierwszym tomie nie czuły zbytniej więzi z serią, nie będzie to nic zachwycającego.
Za możliwość przeczytania "W sercu światła" dziękuje wydawnictwu Otwarte.
Raczej nie sięgnę po serię, chyba że w ramach relaksu i odskoczni od codzienności, a także od trudnych tematów - ostatnio bowiem sięgam wymagające i niezwykle emocjonalne książki.
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tej serii za bardzo, więc nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na lekturę. Pewnie zapomnę o tych książkach za parę dni.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy usłyszałam o tej serii. Może to coś dla zagorzałych fanów fantastyki? Niestety ja jakoś nie mogę się do niej przekonać.
OdpowiedzUsuńKurczę, szkoda, że książka nie przypadła Ci do gustu. Ja mam za sobą pierwszy tom trylogii i mam nadzieję na przeczytanie kolejnych już niedługo. ,,W ramionach gwiazd" bardzo mi się podobała, więc może mamy po prosty różne gusta i kontynuacje także okażą się dla mnie równie dobre. :)
OdpowiedzUsuńCieplutkie pozdrowienia!
BOOKS OF SOULS
Nie czytałam jeszcze 2 i 3 tomu, ale "W ramionach gwiazd" bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, że niedługo przeczytam pozostałe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://the-book-huntress-reviews.blogspot.com
Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu, ale mam w planach i to wcale nie takich odległych :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ostatni tom tylko utwierdził Cię w przekonaniu, że ta seria raczej nie była warta uwagi. Ja mam pierwszy tom na półce już od długiego czasu, ale jakoś przestało mnie ciągnąć do tej historii. Tym bardziej, że, jak piszesz, jest ona bardzo powtarzalna i raczej nie ma w niej nic odkrywczego. Dam jej szansę może za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!