#książka - "Dwór cierni i róż" S.J.Maas

Czuje się ostatnio mocarzem w kwestii czytania. Nie wiem czy nie cierpią na tym niektóre z moich obowiązków, jednak na razie nie boli mnie to na tyle by musieć się tym przejmować. Póki nie ma sesji staram się czytać ile się da. Później może być różnie. Ratunku!


Feyra jest łowczynią. Od powodzenia jej łowów zależy byt rodziny. Na jednym z polowań bardzo zbliża się do muru, który oddziela świat ludzi od Pyrthianu - krainy pełnej magicznych istot. To niebezpieczne stworzenia władające magią, które kiedyś panowały nad światem. Właśnie wtedy zabija ogromnego wilka nie wiedząc, że tak naprawdę strzela do fae. Niedługo później Pyrthian upomina się o zadośćuczynienie, co zmienia życie dziewczyny.

Mam wrażenie, że już niemal wszyscy przeczytali tę książkę. W momencie gdy się pojawiła, była dosłownie wszędzie. Każdy kto mnie choć minimalnie zna, wie jaki mam stosunek do młodzieżówek. Broniłam się przed nią, ale moja ciekawość wygrała - jak zawsze. Nastawiona nieco sceptycznie rozpoczęłam lekturę.

Przyznaje, że język autorki przypadł mi do gustu. Choć naczytałam się opinii twierdzących, że książka wiele straciła na tłumaczeniu, to i tak nie byłam zawiedziona. Maas posługuje się lekkim i prostym językiem, którego jedyną trudnością są imiona i nazwy gatunków jakie wymyśla. Tak, w tworzeniu imion nie do zapamiętania jest niekwestionowaną zwyciężczynią. Bardzo plastycznie poprowadziła opowieść, za co już na wstępie dostaje plusa.

Wiem, że książka porównywania jest do rozbudowanej o magiczny świat, wersji Pięknej i Bestii. Osobiście dopatrzyłam się tam jeszcze kilku motywów. O schemacie przytoczonej już baśni nawet nie wspominam, widoczny jest bez dwóch zdań. Mam wrażenie, że autorka czerpała nieco z Martina tworząc krainę pełną niebezpiecznych istot, oddzieloną od świata śmiertelników jedynie murem. I zaryzykowałabym stwierdzeniem, że początkowy los Feyry podobny jest do tytułowego bohatera "Eragona". Nie kole to w oczy więc nie uznaje tego za zarzut, a jedynie za zanotowany fakt. Ogółem, cały wykreowany świat uważam za bardzo sympatyczny i klimatyczny.

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że choć książka uchodzi za młodzieżówkę, nie jest nią do końca. Choć ma wiele typowej dla nich cech, są w niej takie motywy, które robią z niej pozycję nieco dojrzalszą od typowej młodzieżówki. Kto czytał ten zapewne wie jakie opisy będę mieć na myśli, jednak nie zdradzę konkretów by nie psuć zabawy tym, którzy jeszcze mają przed sobą lekturę. Są to motywy wplecione bardzo delikatnie, nienachalnie i dojrzale jak na ten typ literatury. I to bardzo ucieszyło moje czytelnicze serduszko.

Wróćmy jeszcze na chwilę do cech typowych młodzieżówek, a właściwie mojego najbardziej znienawidzonego - miłosnych trójkątów. Ten stworzony przez Maas jest właściwie w powijakach. I to bardzo dużych. Przynajmniej ja go tak odebrałam. Trochę się obawiam czy w kolejnych tomach nie będzie zbytnio wyeksponowany, ale o tym może kiedyś się przekonam.

I choć wydawać się może, że zachwycam się "Dworem cierni i róż", nie przepadałam w nim aż tak jak większość czytelników. Bywały momenty gdy książka była nieco przewidywalna, bywały takie w których wręcz obgryzałam paznokcie. Więc bilans pozostaje neutralny. Stwierdzam, że jest to naprawdę fajna pozycja na zaledwie kilka dni, ale nie do końca pojmuje te wszechobecne zachwyty. Może rzeczywiście drugi tom jest lepszy? Mam zamiar się o tym przekonać i postarać się zrozumieć ten fenomen.

18 komentarzy:

  1. No właśnie miałam napisać, że same pozytywy! Ja teraz nie wiem... niby chcę, niby nie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo pierwszy tom jest słaaaby ;) Ja strasznie na niego prychałam, głównie za dłużyzny i za idiotyczne rozwiązania fabularne. Ale w połowie pojawił się Rhysand <3 A potem pierwszy tom skończył się tak, że musiałam sprawdzić, czy moja teoria okazała się prawdziwa. Więc przyszedł drugi tom... Z obawą po niego sięgnęłam... I tak, w nim przepadłam na amen. Czego i Tobie życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja broniłam się przed tą książką rękami i nogami, a koniec końców zakochałam się :)
    Moim zdaniem drugi tom wcale nie jest lepszy. Rozumiem, ze większość czytelniczek oszalała na punkcie Rhysa, ale mnie za bardzo nie ruszył, więc znalazłam tonę niedociągnięć w Dworze mgieł i furii, choć przyznam, że fragmentami był o wiele lepszy od pierwszego tomu.
    Zostaję u Ciebie, bo przyjemnie tu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam każdą książkę, która wychodzi spod pióra Maas:)

    Pozdrawiam,
    ksiazkowapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy tom mi się spodobał, ale to w drugim się zakochałam. Jest o wiele lepszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo, że rzadko sięgam po fantastykę, muszę przyznać, że ta książka mnie zaintrygowała :).

    Pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem i ja!
    O tak, drugi tom jest o niebo lepszy, więc jeśli ten Ci się spodobał, to w drugim przepadniesz jak każdy! Miłosny trójkąt? Pff! Jak zaczniesz tom drugi to zobaczysz, że o trójkącie mowy nie ma (no, dobra, na upartego może i się znajdzie, ale tak mały, że do przeoczenia), a Rhysa pokochasz jak każdy! :D Cieszę się, że to przeczytałaś. :D

    Buziaki
    Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię tę książkę i autorkę. Drugi tom jeszcze przede mną.. ale nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak widziałaś w mojej recenzji, "Szklanym tronem" jestem rozczarowana. Jednak postanowiłam dać Maas drugą szansę i podczas ostatniej wizyty w bibliotece wypożyczyłam właśnie "Dwór cierni i róż". Jak się sprawdzi? Zobaczymy. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze strasznie chcę ją przeczytać ;D
    Mam nadzieje, że mi się spodoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja całkowicie przepadłam w Dworze, bo niesamowicie trafił w moje gusta, więc idealnie wczułam się w świat Feyry. Co prawda, nie grała mi tak na emocjach jak Szklany tron, ale jeszcze zobaczymy, co będzie w drugim tomie :D U mnie też dopiero co pojawiła się recenzja Dworu i ocieka lukrem :)
    Pozdrawiam :)
    Niebieskie Iskry

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem, jak wypada tłumaczenie, bo czytałam tę książkę w oryginale, ale chyba dobrze zrobiłam, bo mogę teraz szybciej przeczytać tom drugi i od razu sięgnąć po trzeci. ;) Wprawdzie mnie też książka nie zachwyciła, ale czytało mi się ją przyjemnie i na pewno była lepsza od "Szklanego Tronu".

    OdpowiedzUsuń
  13. Dwór jeszcze przede mną i mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu. Kocham Szklany tron pani Maas, więc i tutaj mam spore oczekiwania.:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytanie wszystkich książek autorstwa pani Maas to dla mnie przyjemność! Prawdą jest, że drugi tom "Dwór mgieł i furii" jest lepszy od pierwszego. Polecam :)

    Zapraszam do mnie,
    ksiazkowapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzień dobry, przyszłam powiedzieć, że ma Pani śliczny nagłówek, do widzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja odpadłam po 10 stronach, ekhm. Ale Eragon? Aż muszę sprawdzić! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Cóż, jeśli Dwór cierni i róż tak Cię nie zachwycił, to może spróbuj sięgnąć po drugi tom, bo niektórzy mówią, że jest lepszy - mnie bardziej spodobał się pierwszy, ale jestem w mniejszości. Ogólnie uwielbiam tę serię, jak i całą twórczość Sarah J. Maas. Wczoraj dostałam nawet trzeci tom Dworów w oryginale, więc już wkrótce poznam dalsze losy bohaterów :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem chyba jedyną osobą, która jeszcze nie przeczytała tej książki :D Od jakiegoś widzę ją dosłownie wszędzie i przez to sama mam na nią ogromną ochotę. Zmartwił mnie jednak trochę ten trójkąt miłosny, ale mam nadzieję, że nie będzie on aż tak wyeksponowany w kolejnych częściach, bo bardzo nie lubię tego motywu.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.