#książka/przedpremierowo/ - "Dwór skrzydeł i zguby" S.J.Maas
Ten tekst mógłby pojawić się już dawno temu. Książkę skończyłam w trzy dni, a przy moim ostatnim zamieszaniu życiowym - to jest wyczyn. Co prawda w busach, gdzie spędzam około 3,5 godziny dziennie, czytam na potęgę. Jednak ta pozycja przypadła mi na weekend. Wtedy organizacja mojego czasu umiera. Dla niej rzuciłam niemal wszystko i rozprawiłam się z nią najszybciej jak mogłam.
Feyra znów wraca na Dwór Wiosny. Tym razem przychodzi jej zmierzyć się z czymś trudniejszym niż poprzednio. Jednak ona sama jest o wiele silniejsza. Niewielka pomyłka wystarczy by świat jej i jej najbliższych przeistoczył się w ruinę. Nadchodzi wojna, a ona musi szukać pomocy wśród najbardziej niespodziewanych sojuszników. Czy to wystarczy by zwyciężyć w wojnie?
Doskonale wiem, że ten opis jest ciut zagmatwany i niewiele sobą reprezentuje. Tym z was, którzy jeszcze nie czytali Dworów, nie chciałam psuć zabawy. Natomiast dla tych którzy już w tym świecie przepadli - opis jest zbędny. Tu wystarczy znać poprzednie tomy by po prostu czuć przymus czytania "Dworu skrzydeł i furii". Choć minęło już sporo czasu odkąd skończyłam ją czytać, nadal mam w sobie pełno emocji, które nie do końca umiem sprecyzować. Dlatego ten tekst może być chaotyczny i niespójny. Wybaczcie, ale to co zrobiła ze mną Maas przy tej książce, jest wręcz nie od opisania.
"Dwór skrzydeł i zguby" na początku wydawał mi się nieco leniwy. Nastawiony na akcje utkaną z intryg. Dopiero później, gdy bohaterowie rzeczywiście ruszają do walki zostaje zawiązana akcja, która rusza szybko i nie zatrzymuje się. Dzieje się tak wiele, że aż ciężko oderwać się od książki choć na chwilę! Te ponad 800 stron to przyjemność w czystej postaci.
Już przy poprzednim tomie Feyra urzekła mnie swoją dojrzałością. Tym razem pokazała, że wcale się nie pomyliłam w jej ocenie. Postawiła przed sobą niezwykle trudne zadanie i zmierzyła się z nim znając konsekwencje. Nie jest kolejną głupiutką bohaterką młodzieżową, wręcz przeciwnie. Stała się jedną z niewielu naprawdę dojrzałych, kobiecych bohaterek tego gatunku. Właśnie dzięki niej Maas przywraca mi wiarę w młodzieżówki.
Po tym tomie bez zastanowienia mogę stwierdzić, że Maas tworzy młodzieżówki dla nieco dojrzalszych czytelników. Niby to wszystko jest łatwe, szybkie i przyjemne. Do tego pełne jest elementów, które kojarzą się z młodzieżówkami. Jednak autorka umiejętnie prowadzi bohaterów i fabułę nadając im dojrzalszego charakteru. Ciężko pomyśleć o bohaterach w kategorii rozwydrzonych nastolatków. Nawet jeśli czasem mają takie zachowania, są o wiele dojrzalsi. Jeśli ktoś, tak jak ja przed lekturą pierwszego tomu, ma ją za młodzieżówkę, myli się bardzo. I nawet jeśli pierwszy tom mocno nią pachnie, zapewniam, że kolejne dwa rozwieją wszelkie wątpliwości.
Ciężko jest mówić o niej wiele, nie zdradzając wszystkiego. Na pewno jest warta czekania. Jestem pewna, że wzbudzi w każdym fanie serii niezwykle wiele emocji. I to momentami bardzo skrajnych. To ten typ historii jakie przeżywa się całym sobą. "Dwór skrzydeł i zguby" na pewno złamie wam w końcu serce. Chociażby samym faktem, że to już koniec.
Uwielbiam wielowątkowość tej książki. Fakt, wiele z nich pozostało nadal otwartych. Liczę, że Maas w jakiś sposób te wątki jeszcze ożywi tylko po to by ostatecznie się z nimi rozprawić. Choć będzie mnie to znów kosztować trochę nerwów, jestem pewna, że będzie tego warte. Są wątki, które koniecznie trzeba zamknąć. One o to wręcz proszą!
Ogromnie cieszy mnie (i równocześnie nieco boli), że to tylko trylogia. Z jednej strony wole mniejszą ilość grubszych książek, w których akcja jest skondensowana. Taka seria nie staje się "odgrzewanym kotletem" czy źródłem do odcinania kuponów. Z drugiej strony w tym przypadku mnie to boli. Mogłabym spotykać się z tym bohaterami chyba bez końca. Uwielbiam ich samych i ich świat.
Autorka nie raz przyprawiła moje czytelnicze serduszko o szybsze bicie. Udało jej się nawet zatrważająco mocno zbliżyć mnie do jego zawału. "Dwór skrzydeł i zguby" wywołał u mnie wiele przeróżnych emocji, a niewiele książek może się tym poszczycić. Jedno jest pewne - dla fanów fantasy ta trylogia to niemal obowiązek. A tych, którzy czytali drugi tom już niedługo czeka naprawdę rewelacyjna przygoda. Aż wam zazdroszczę, że możecie odkrywać ją na nowo!
Premiera 25 października!
Doskonale wiem, że ten opis jest ciut zagmatwany i niewiele sobą reprezentuje. Tym z was, którzy jeszcze nie czytali Dworów, nie chciałam psuć zabawy. Natomiast dla tych którzy już w tym świecie przepadli - opis jest zbędny. Tu wystarczy znać poprzednie tomy by po prostu czuć przymus czytania "Dworu skrzydeł i furii". Choć minęło już sporo czasu odkąd skończyłam ją czytać, nadal mam w sobie pełno emocji, które nie do końca umiem sprecyzować. Dlatego ten tekst może być chaotyczny i niespójny. Wybaczcie, ale to co zrobiła ze mną Maas przy tej książce, jest wręcz nie od opisania.
"Dwór skrzydeł i zguby" na początku wydawał mi się nieco leniwy. Nastawiony na akcje utkaną z intryg. Dopiero później, gdy bohaterowie rzeczywiście ruszają do walki zostaje zawiązana akcja, która rusza szybko i nie zatrzymuje się. Dzieje się tak wiele, że aż ciężko oderwać się od książki choć na chwilę! Te ponad 800 stron to przyjemność w czystej postaci.
Już przy poprzednim tomie Feyra urzekła mnie swoją dojrzałością. Tym razem pokazała, że wcale się nie pomyliłam w jej ocenie. Postawiła przed sobą niezwykle trudne zadanie i zmierzyła się z nim znając konsekwencje. Nie jest kolejną głupiutką bohaterką młodzieżową, wręcz przeciwnie. Stała się jedną z niewielu naprawdę dojrzałych, kobiecych bohaterek tego gatunku. Właśnie dzięki niej Maas przywraca mi wiarę w młodzieżówki.
Po tym tomie bez zastanowienia mogę stwierdzić, że Maas tworzy młodzieżówki dla nieco dojrzalszych czytelników. Niby to wszystko jest łatwe, szybkie i przyjemne. Do tego pełne jest elementów, które kojarzą się z młodzieżówkami. Jednak autorka umiejętnie prowadzi bohaterów i fabułę nadając im dojrzalszego charakteru. Ciężko pomyśleć o bohaterach w kategorii rozwydrzonych nastolatków. Nawet jeśli czasem mają takie zachowania, są o wiele dojrzalsi. Jeśli ktoś, tak jak ja przed lekturą pierwszego tomu, ma ją za młodzieżówkę, myli się bardzo. I nawet jeśli pierwszy tom mocno nią pachnie, zapewniam, że kolejne dwa rozwieją wszelkie wątpliwości.
Ciężko jest mówić o niej wiele, nie zdradzając wszystkiego. Na pewno jest warta czekania. Jestem pewna, że wzbudzi w każdym fanie serii niezwykle wiele emocji. I to momentami bardzo skrajnych. To ten typ historii jakie przeżywa się całym sobą. "Dwór skrzydeł i zguby" na pewno złamie wam w końcu serce. Chociażby samym faktem, że to już koniec.
Uwielbiam wielowątkowość tej książki. Fakt, wiele z nich pozostało nadal otwartych. Liczę, że Maas w jakiś sposób te wątki jeszcze ożywi tylko po to by ostatecznie się z nimi rozprawić. Choć będzie mnie to znów kosztować trochę nerwów, jestem pewna, że będzie tego warte. Są wątki, które koniecznie trzeba zamknąć. One o to wręcz proszą!
Ogromnie cieszy mnie (i równocześnie nieco boli), że to tylko trylogia. Z jednej strony wole mniejszą ilość grubszych książek, w których akcja jest skondensowana. Taka seria nie staje się "odgrzewanym kotletem" czy źródłem do odcinania kuponów. Z drugiej strony w tym przypadku mnie to boli. Mogłabym spotykać się z tym bohaterami chyba bez końca. Uwielbiam ich samych i ich świat.
Autorka nie raz przyprawiła moje czytelnicze serduszko o szybsze bicie. Udało jej się nawet zatrważająco mocno zbliżyć mnie do jego zawału. "Dwór skrzydeł i zguby" wywołał u mnie wiele przeróżnych emocji, a niewiele książek może się tym poszczycić. Jedno jest pewne - dla fanów fantasy ta trylogia to niemal obowiązek. A tych, którzy czytali drugi tom już niedługo czeka naprawdę rewelacyjna przygoda. Aż wam zazdroszczę, że możecie odkrywać ją na nowo!
Za możliwość przeczytania "Dworu skrzydeł i zguby" dziękuje wydawnictwu Uroboros
Jestem w trakcie drugiej części i nie mogę się już doczekać, kiedy sięgnę po tą trzecią, która już na mnie czeka! Niesamowicie wciągająca seria!
OdpowiedzUsuńCzytałam ta książkę już w sierpniu po angielsku i zgadzam się z Tobą we wszystkim. Też cieszę się, że jest to ostatni tom, ponieważ dobrze zamknął tą serię i nie potrzeba tutaj już nic dodawać. W ogóle nie czułam tej objętości 800 stron, a to mówi samo za siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Po takiej recenzji nie mogę się już doczekać, aż ją będę mogła przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ja przeczytałam dwa tomy, na trzeci, właśnie ten czekam. I mnie Feyra w poprzednim strasznie denerwowała, ale zakończenie... mnie rozwaliło na łopatki i tylko zwiększyło apetyt na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę uwierzyć, że to już koniec przygód o Rhysie i Feyrze. Z jednej strony dobrze, że autorka nie ciągnie tego w nieskończoność, ale nie ukrywam, że trudno mi się rozstać z tych cudownym światem! Tak trzeba się pozbierać i czekać na inne książki Maas! :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2017/10/przedpremierowo-dwor-skrzyde-i-zguby.html
Już nie mogę się doczekać, aż ta powieść wpadnie w moje ręce T^T Zakończenie poprzedniego tomu było dość dramatyczne, więc ciężko powstrzymać ciekawość :D
OdpowiedzUsuńWybacz, ale śmignęłam przez recenzję, by sobie niczego nie zaspoilerować. Sama nie czytałam nic autorki, ale oba Dwory czekają na półce i jak rozprawię z recenzenckimi to w pierwszej kolejności się za nie zabieram... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Przeleciałam przez recenzję wzrokiem - przyznaję bez bicia, ale to dlatego, że nie chce sobie absolutnie nic zdradzać przed czytaniem :D Niestety mój egzemplarz jeszcze nie dotarł :(
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Nie czytałam ani pierwszej, ani drugiej części i chyba wypadałoby wreszcie nadrobić zaległości ;)
OdpowiedzUsuńCzekam od wielu miesięcy na tą książkę, mam nadzieję, ze skradnie mojej serce tak jak jej poprzedniczki. Nadal musze czekać na swój egzemplarz :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
mariadoeseverything.blogspot.com
Kurde, dostałam inną ksiazkę! Idę się poskarżyć! XD
OdpowiedzUsuńNaprawdę, wczoraj ją skończyłam i niestety w porównaniu do poprzednich tomów wypadła fatalnie... Minimalna ilośc fantastyki w fantastyce, określiłabym ją jako polityczne romansidło, a już to całkowicie rozminięcie się Feyry z jakąkolwiek logiką... Ech...
Ale no nic, pozostaje się cieszyć, że Tobie tak bardzo się podobała :D
Pozdrawiam gorrrąco:)
Kasia z niekulturalnie.pl
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że mam ją na swojej półce i nie muszę w tej chwili gnać do księgarni :P
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać tę serię, ale nie wiem kiedy mi się to uda ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]