#książka - "Oddech Boga" J.Small

Musicie mi wybaczyć moją nieregularną obecność i brak odpowiedzi na wasze nominacje do wszelakich tagów. Mam ostatnio trochę na głowie, dlatego internet spada na sam koniec mojej listy priorytetów. Niestety. Ale mam zamiar się poprawić, jak zawsze. Powoli, małymi kroczkami brnę z tematem do przodu.


Końcem dziewiętnastego wieku, rosyjski dziennikarz odkrył w jednym z himalajskich klasztorów coś, co mogło wpłynąć na losy całego świata.  Jego odkrycie szybko odrzucono, a jego samego posądzono o herezje. Po ponad stu latach młody doktorant Grant Matthews wyrusza w Himalaje by na nowo odkryć pisma łączące odrębne religie. Jednak kłody pod nogi rzucają mu środowisko naukowców i członkowie religijnej sekty. Grant musi wygrać z nimi i udowodnić, że ma racje.
Zupełnie nie dziwi mnie porównanie autora do Dana Browna. Obaj tworzą thrillery opierające się na kontrowersji w religii. Jednak nie umiem okrzyknąć kto jest w tym lepszy. Ba, nawet nie chce próbować. Chociażby dlatego, że obaj ujmują to od nieco innej strony. No i Small to debiutant, a Brown to wręcz stary wyjadacz tematu.
Podczas gdy Brown wydaje się stawiać głównie na kontrowersje, Small daje do myślenia. Nie pod kątem rozwiązywania zawiłych zagadek religijnych sprzed wieków, ale pod kątem dostrzeżenia różnic w religiach. Drobnostek, które dość mocno wpływają na sposób poostrzegania wyznania.
Nie umiem jednogłośnie okrzyknąć czy ta książka jest dobra czy nie. Bo niby jest tutaj wszystko - zagadka, napięcie, dość ciekawi bohaterowie, nagłe zwroty akcji. Ale z drugiej strony, w pewnym momencie człowiek zaczyna przewidywać niektóre rzeczy.
Rzeczą, która chyba najbardziej podobała mi się w tej lekturze są miejsca. Większość akcji toczy się w krajach wschodnich, Bhutan czy Indie. To nadaje historii dość oryginalnego klimatu i jest miłą odskocznią od Ameryki jako miejsca akcji. Fakt, niektóre rozdziały mają tam miejsce, ale jednak więcej jest tych z drugiej półkuli.
Przyznaje, nie polubiłam się zbytnio z bohaterami. Przynajmniej tymi pozytywnymi. Główny duet wydawał mi się nijaki i mdły. Bardzo szybko przewidziałam jak potoczy się ich relacja. I to nie dlatego, że ich przeżycia by na to wskazywały, tylko dlatego, że podpowiadała mi tak intuicja. Gdyby nie ona, nie mogłabym pojąć skąd właściwie między nimi pojawiło się uczucie.
Spośród bohaterów będących w obozie "dobra" polubiłam tylko kilku - mnichów. Bardzo ciekawe i intrygujące postacie. Ich droga życia, sposób myślenia są niezwykle absorbujące i mocno zastanawiające.
Lepiej ma się sprawa z tą złą stroną bohaterów. Ci byli lepiej skrojeni. Charakterni, zawzięci, będący w stanie dążyć do wyznaczonych celów dosłownie po trupach. Może nieco przewidywalni, ale niektóre typy "złych" po prostu tak mają i trzeba im to wybaczyć.
Jak na debiut, książka trzyma poziom. Może nie jest majstersztykiem, ale nie wymagajmy cudów od początkujących autorów. Bez wątpienia dostarcza lekcji pokory. Uczy się jej główny bohater i czytelnik wraz z nim. Pozwala nieco inaczej spojrzeć na świat i na Bogów.

  Za możliwość przeczytania "Oddechu Boga" dziękuje wydawnictwu Czwarta Strona.

13 komentarzy:

  1. Nie jest to książka w moim stylu i raczej nie czytam takiej literatury, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować ;)

    czytanienaszymzyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ciągnie mnie do tej książki. Chyba ją sobie odpuszczę.
    Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nie mój gatunek, odpuszczam, ale nie mówię stanowcze "nie nigdy" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś dla mojego taty, ja odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To raczej nie dla mnie, do tytułów podobnych do twórczości Dana Browna nigdy mnie nie ciągnęło ;)

    Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że by mnie zainteresowała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej książce i właśnie to porównanie do Dana Browna jakoś mnie skłania do jej przeczytania ;) Kiedyś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu nie? Brzmi nieźle ;) Poza tym lubię zapoznawać się z debiutami, więc ląduje ona w "worze" z tymi książkami, po które sięgnę (mam nadzieję ;)) w niedalekiej przyszłości ;)

    Pozdrawiam,
    Czytelnicze turbulencje- klik!

    OdpowiedzUsuń
  9. To książka dla mnie. Gdzie tylko pojawia się XIX wiek - tam i ja. Chcę sprawdzić ten debiut :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Browna, więc i ta książka za samo porównanie ląduje u mnie na liście MUST HAVE! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię Browna, ale nie jestem pewna, czy ta książka byłaby dla mnie przez wzgląd na niektóre różnice, które wskazałaś, chociaż osadzenie akcji w tak egzotycznych dla Europejczyka miejscach wydaje się być ciekawe.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja chyba wolę na razie przeczytać książki Dana Browna. Mam na koncie jedynie "Kod Leonarda da Vinci", więc wiele przede mną ;)
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.