#ksiażka - "Red Rising: Złota Krew" P.Brown

Zawieszona gdzie pomiędzy pociągami, salami zajęć i rodzinnymi imprezami, staram się robić co w mojej mocy by funkcjonować jako mol książkowy. Efekt jest taki sobie, ale pocieszam się, że zawsze może być gorzej. Bo może, prawda?


Kolorem Darrowa jest Czerwony. To oznacza, że należy do jednej z najniższych kast. Mieszka na Marsie, jest jednym z najlepszych pracowników swojej kopalni. Prócz tego ma rodzinę, która jest centrum jego świata. I choć jego życie nie jest usłane różami, chłopak wie, że bunt niczego tutaj nie zmieni. Jednak jego żona postanawia się zbuntować. Przed podzieleniem jej losu Darrowa bronią, uważani za terrorystów, Synowie Aresa. Dają mu możliwość zniszczenia tyrani. By tego dokonać, chłopak musi stać się jednym z najwyższych. Złotych, których tak bardzo nie znosi

Ta książka to mieszanka wybuchowa. Elementy z którego stworzone jest uniwersum zupełnie do siebie nie pasują. Kolonizacja Marsa, mitologia Rzymska, podział społeczeństwa na kasty i futurystyczny świat? To bardzo odległe tematy, które wręcz nie mogą ze sobą współgrać. A jednak da się je połączyć w jedną, nawet dość logiczną, całość.

Przy tak skomplikowanych uniwersach pojawia się jeden problem - budowanie ich trwa bardzo długo. Połączenie wszystkich elementów, tak by nie zawadzały sobie wzajemnie może nieco zanudzić. I każdy kto zabiera się do lektury tego typu książki powinien mieć tego świadomość. Warto jednak przetrwać te nużące momenty, chociażby po to by zobaczyć jak to wszystko funkcjonuje zespojone.

Bohaterów jest tutaj bez liku. Wraz z biegiem akcji pojawiają się nowi. Po chwili znikają by pojawić się kilka(naście) rozdziałów dalej. Gdzie problem? Brakuje stron na których można by było ich wszystkich scharakteryzować i sprawić by ich imię zapadło w pamięć. Ba! Niektórzy mają tak łudząco podobne imiona, że pomylenie ich jest banalnie proste.

Sama treść jest nieco jak sinusoida. Raz wciąga, absorbuje i nie daje opcji by oderwać się choć na chwile. Jednak za chwile wszystko opada. Akcja opada, a czytelnik przeskakuje po kolejnych stronach, byle tylko wspiąć się ponownie na sam szczyt. Na całe szczęście zdecydowanie więcej jest tych momentów w których czytelnik nie może się od tej pozycji oderwać.

Pomimo wszystko pamiętać należy, że pozycja ta jest debiutem. I wcale nie aż takim złym. Wśród Young Adult to miła odmiana. W końcu można odnaleźć pozycję, która przypaść do gustu może głównie chłopakom. Dawno nie spotkałam, albo po prostu mało czytam pozycji z tego gatunku, gdzie pierwsze skrzypce gra chłopak. Do tego Darrow jest ciekawym typem bohatera. Na starcie jest świetnym pracownikiem, ale poza pracą brak mu charakteru. Nabiera go dopiero gdy przemienia się w Złotego. Wtedy zaczyna się jego rozwój i idzie w bardzo dobrym kierunku.

W ogólnym rozrachunku ta pozycja to ciekawa lektura, która zapowiada coś lepszego. Gdzieś pod skórą czuje, że autor dopiero się rozkręca i kolejna część będzie jeszcze lepsza niż debiut.

  Za możliwość przeczytania "Red Rising: Złota krew" dziękuje wydawnictwu Drageus.

18 komentarzy:

  1. Ja muszę przeczytać tą książkę! Bardzo mnie ciekawi. :D
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie się do niej przymierzam i pójdę za twoją radą, żeby przygotować się i z cierpliwością poznawać ten nowy świat :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka wydaję się interesująca, może po nią niedługo sięgną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka dni temu przeczytałam kilkanaście pierwszych stron tej książki i zapowiada się naprawdę ciekawie. Dzisiaj mam w planach przeczytać trochę więcej ;)
    Aleja Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wydaje mi się aby ta książka mnie zaciekawiła. Po za tym lubię znać imiona tych, o których czytam.

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz dosyc dawno slyszalam o tej ksiazce, gdy zostala porownana do Czerwonej krolowej. Jednak z tego co napisalas, wnioskuje, ze nie jest wcale to samo i mysle, ze byc moze zapoznam z ta pozyja :p
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mhmm zainteresowałaś mnie tą książką. Jeśli gdzieś mi uda się ją dorwać na pewno przeczytam. Strasznie mnie intryguje.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. To są zdecydowanie moje klimaty, lubię takie połączenia, jeszcze z elementami mitologii, super!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo miło wspominam tę książkę - ma wszelki potencjał, żeby stać się jedną z moich ulubionych serii tego gatunku. Dziś zabieram się za tom drugi, mam nadzieję, że moje oczekiwania zostaną spełnione. :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Uuu, jak chłopcom to nie mnie :D niekoniecznie celuję w taki pozycje, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem bardzo ciekawa tej książki. :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem bardzo ciekawa tej książki, intryguje mnie to połączenie - Mars, Rzym, podział na kasty... ^_^ Kiedyś przeczytam. ^_^

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam, ale chyba będę musiała się skusić, bo coś czuję po tych recenzjach, które czytam, że może być ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja ostatnio odwrotnie: połykam książki tak, jakby mi je miał ktoś zaraz zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta książka interesuje mnie już od jakiegoś czasu :D
    Pozdrawiam ~Bacha
    dostatniejstrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak nawiązując do Twojego pierwszego akapitu - można! Ja do tego wszystkiego dołączę jeszcze magisterkę i badania i mam już dosyć i dostaję od cyferek oczopląsu, a przede mną jeszcze połowa testów do przeliczenia!

    A na samą książkę to nawet i bym się skusiła :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Od wczoraj ciągle spotykam się z recenzjami ten książki i już wiem, że muszę sięgnąć.

    Zapraszam na konkurs: www.apteka-literacka.blogspot.com - do wygrania "Wybacz mi, Leonardzie"

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.