#książka/przedpremierowo/ - "Pzepisy na miłość i zbodnie" S.Andrew

Tłumaczenie się po raz setny z tego samego w ten sam sposób jest bez sensu. Moje życie wygląda ostatnio jak po przejściu huraganu. Chociażby takiej Katriny. Wszystko nie na swoim miejscu i ciężko to poukładać. Na całe szczęście, wszystko powoli wraca do normy. Nie dam się jakiejś tam babie, nie?

Premiera 20 lipca!
Tanie Maria uwielbia gotować. Zarówno dla siebie jak i dla innych. I to właśnie gotowaniu poświęcona jest jej część lokalnej gazety. Z czasem, czytelnicy wolą jej porady miłosne niż kulinarne, które są w stanie pomóc każdemu. Mimo całego swojego talentu kobieta nie może zapobiec tragedii. Tannie Maria wpada jak śliwka w kompot podwójnie - najpierw ściąga na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo, a potem poznaje pewnego komisarza.

Jest kilka rzeczy które bezapelacyjnie w życiu uwielbiam, a które książkami nie są. Żywe organizmy wyłączyłam z tej listy, a wiec zostało na niej głownie spanie i jedzenie. I właśnie dzięki mojej sympatii do jedzenia ta książka mnie zaintrygowała. I choć nie czytuje typowo babskiej literatury (cóż poradzić skoro to kompletnie nie mój klimat?), postanowiłam się z nią zmierzyć. Moja ciekawość kiedyś wpędzi mnie do grobu.

Początek bardzo mi się podobał. Niby spokojnie, czuć klimat naprawdę odległego kraju i zupełnie innego klimatu czy kultury. Bohaterka nieco inna jak zawsze i nagle - lipa. W pewnym momencie wszystko zaczyna się rozjeżdżać. Głowna bohaterka staje się nijaka, akcja gdzieś zanika, a kolejne strony wcale nie znikają tak szybko. Gdzie jest pies pogrzebany? 

Forma wykonania nie jest zła. Język jest prosty i spójny, pozwala szaleć wyobraźni. Momentami jednak za bardzo. Akcja toczy się w RPA, a tego klimatu obcego kraju czasami ciężko było się doszukać. Istniał w zachowaniu i poczynaniach bohaterów, ale gdzieś w ogólnych opisach słabł. Przez to historia w pewnych momentach się rozmywała. W samej zaś tajemnicy, zabrakło dla mnie punktu zaintrygowania. Uwielbiam kryminalne zagadki, jednak ta jakoś mnie do siebie nie przekonała. A jeśli się zastanowić nad tym mocniej, wydaje się być tłem użytym do pokazania zupełnie innych aspektów życia. To taka leniwa książka, w której akcja toczy się dość powolnie i leniwie, zaskakując raz za czas. 

Zaś co do bohaterów - brakowało mi czegoś w ich kreacji. Było ich mnóstwo, nazywani na wiele rożnych sposobów, po prostu mogli mylić się miedzy sobą. I przyznaje, że główna bohaterka bardzo przypadła mi do gustu. Niby taka pospolita dziewucha, a właściwie kobieta, a jednak pełna tak pozytywnych uczuć i emocji, że ciężko jej nie lubić. No i niemal każdy problem rozwiąże jedzeniem. No jak jej nie uwielbiać?

Niby drobnostka, nie do końca związana z sama treścią, jednak skradła moje czytelnicze (a może jednak nie?) serduszko - przepisy na samym końcu książki. Sposoby na przygotowanie potraw z opowieści, zebrane w jednym miejscu i dostępne od zaraz. Cudowna opcja. Zwłaszcza gdy jesteś łasuchem tak jak ja. Kuchenko! Przybywam w wolnym czasie!

Jako, ze raczej nie czytuje tego typu książek to ciężko mi się odnieść do jakiejkolwiek innej pozycji czy chociażby do samego gatunku. Sięgnęłam po te pozycje po części z ciekawości, a po części z chęci oderwania się od typowych dla mnie książek. Nie twierdze, że jest to zła pozycja, bo na pewno będzie mieć rzesze swoich fanów. W końcu to całkiem zgrabna opowieść o miłości i oświeceniu. Tylko w babskim stylu, który mnie nigdy nie odpowiadał. 

 Za możliwość przeczytania "Przepisy na miłość i brodnie" dziękuje wydawnictwu Otwarte
 
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 77,4cm + 3,3cm/180cm
52 książki w 2016 - 30/52

7 komentarzy:

  1. Też miałam okazję przeczytać tę książkę i akurat mi bardzo przypadła do gustu. Może dlatego, że po prostu czytuję tę babską literaturę o wiele częściej. :)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię babskie książki, więc pewnie mu się spodoba. No i przepisy!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przeczytam dla jedzenia.

    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również nie jestem ogromną zwolenniczką babskiej literatury, ale ten tytuł bardzo mnie ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czytam i przyznam się szczerze, że jest to miła odskocznia od moich standardowych lektur ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się i ta okładka. Mam nadzieję, że będę miała okazję tę książkę przeczytać, aby się zrelaksować i odpocząć od kryminałów. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka, której akcja powieści toczy się w RPA mogłaby okazać się naprawdę ciekawa, poczytałabym coś więcej na ten temat, więc szkoda, że w tej książce zabrakło większego zwrócenia na to uwagi. Okładka jest za to bardzo, bardzo ładna.

    Pozdrawiam ciepło, bookworm z Książkowoholizm :>

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.