#książka - "Misery" S.King

Kończy mi się zapas pościków na czarną godzinę. Patrząc na to ile ostatnio mam czasu na czytanie, nie widzę tego zbyt kolorowo. Jednak mam nadzieje, że coś wymyśle i jakoś te sytuacje rozwiążę.


Paul Sheldon pisze romansidła i bardzo dobrze mu to wychodzi. Jednak on sam nie znosi swojej głównej bohaterki, Misery Chastain. Decyduje się zmienić swój dorobek i uśmierca bohaterkę. Teraz tworzy poważniejsze książki. Pewnego wieczora, wracając pod wpływem alkoholu ulega wypadkowi samochodowemu. Budzi się w stojącym na odludziu domu swojej największej fanki Annie Wilkes. Była pielęgniarka uwielbia jego powieści o Misery, dlatego  jego piekło rozpoczyna się gdy przynosi ona do domu jego ostatnią książkę.

Uwielbiam Kinga, chyba jak każdy fan książek trzymających w napięciu. Mam z nim tylko jeden problem - średnio się lubię z nowszymi pozycjami od autora. Dlatego staram się zwracać uwagę na wybierane pozycje z jego nazwiskiem na okładce. "Misery" już kiedyś chodziła mi po głowie, a niedawno w końcu ją dorwałam.

Król mnie zaskoczył i to bardzo pozytywnie. Nie patyczkował się, nie wprowadzał zbędnych opisów, historii czy bohaterów. Od pierwszych stron czytelnik wpada do małego, zamkniętego światka w którym władze ma Annie. I właśnie ten zabieg, ograniczenie miejsca akcji i występujących w niej bohaterów do zaledwie dwóch osób, sprawia, że czytelnik ma wrażenie jakby sam znalazł się w takiej sytuacji.

Wracając do kwestii opisów - może nie było tych zbędnych, jednak czasami były one nieco zagmatwane. Zupełnie jakbyśmy dostali puzlle bez niektórych elementów, które sami musimy ułożyć na miejsce. Na samym początku gdy się pojawiły, wstawki książki pisanej przez bohatera trochę mnie irytowały i dezorientowały. Jednak po kolejnym "rozdziale" sama zaczęłam wkręcać się w tę drugą opowieść. Trwało to tylko, krótką chwile dopóki ten tekst otrzymywałam, ale i tak mnie zaciekawił.

Choć "Misery" ma tak  naprawdę tylko dwóch bohaterów, to są oni tak wykreowani, że wystarczą. A tak naprawdę wystarczyłaby sama Annie która "robi" całą robotę. Stworzona tak by siać grozę robi to idealnie i to już od pierwszych stron. Natomiast każda kolejna lęk przed nią tylko pogłębia. Poznając ją i jej historię człowiek zaczyna się zastanawiać czy taka osoba może istnieć. A przede wszystkim, co w głowie ma King, że tworzy takie postacie. Zwłaszcza, że robi to tak realistycznie.

Sama końcówka była nieco niepokojąca. Nie do końca wiadomo było co jest prawdą, a co tylko złudzeniem. To dodatkowy plus opowieści. Ta niepewność i strach, które nie znikają aż do ostatnich stron nadają jej tylko więcej klimatu i pokazują, że autor doskonale wie co robi.

Niewiele jest książek, które mnie przeraziły, a jeszcze mniej takich, które są w stanie mnie zniesmaczyć. Ta bez wątpienia zalicza się do obu tych kategorii. W moim prywatnym rankingu Kinga ustępuje miejsca tylko "Carrie" i bez wątpienia utrzymuje mnie w przekonaniu, że King jest mistrzem. Zwłaszcza jeśli mówimy o jego najstarszych pozycjach.

16 komentarzy:

  1. "Misery" przeczytałam jakieś dwa tygodnie temu. Była to pierwsza książka Kinga, jaką miałam okazję poznać. Ma to związek z serią, która ukazuje się teraz w kioskach, a ja ją regularnie wykupuję. :) Na razie jestem zachwycona tym autorem i planuję przeczytać jeszcze duużo książek jego autorstwa. Na szczęście jest w czym wybierać. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno przeczytałam pierwszą w moim życiu książkę Kinga i teraz poluję na kolejne. Misery już od dawna jest na mojej liście must read, z pewnością w końcu się za nią zabiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na półce i planuje przeczytać: ale obawiam się tej lektury. Bo co z tego, że tyle osób Kinga lubi, skoro ja znam 3 jego horrory i do tej pory żadnego tak naprawdę nie polubiłam...? Cóż, zobaczymy jak to wyjdzie.
    Achh:
    "Choć "Misery" ma tak naprawdę tylko dwóch bohaterów, to są oni tak wykreowani, że wystarczą. " - to zdanie Ci nieco kuleje. Może lepiej byłoby "to są oni tak dobrze wykreowani, że wystarczają"?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mam problem z Kingiem, przeczytałam "Lśnienie", bo wypada i szczerze nie porwało mnie tak, jak tego oczekiwałam, więc myślę sobie okej, sięgnę po następną. Był to "Cmętarz zwieżąt" i było jeszcze gorzej. Nie chce go potępiać, bo ekranizacje jego książek wręcz ubóstwiam i mam nadzieję, że po prostu nie trafiłam jeszcze na odpowiednią jego książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kinga bardzo lubię, ale muszę się przyznać, że bardzo dawno nie czytałam żadnej jego książki. Obiecuję sobie, że o nadrobię, ale ostatnio mam kryzys czytelniczy i jakoś mi nie po drodze z czytaniem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi niestety zapas postów już się skończył i muszę coś napisać, bo już nie wyrobię xD
    Kinga jescze nic nie czytałam, ale na pewno kiedyś to zrobię, bo muszę się przekonać czy uda mu się mnie przestarszyć!

    Pozdrawiam!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak na razie czytałam tylko jedną książkę Kinga i była to jedna z tych nowszych książek - ,,Bazar złych snów". Całkiem mi się ona podobała, chociaż pewnie nie mogłam zobaczyć tam tego prawdziwego, przerażającego Kinga z jego pierwszych powieści. Ostatnio będąc w Empiku zwróciłam jednak uwagę na Misery, bo fabuła wydała mi się bardzo interesująca. Po Twojej recenzji tym bardziej mam ochotę bliżej poznać Kinga :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest właśnie książka Kinga, którą bardzo chcę przeczytać. "Joyland" było w porządku, ale bez szału i wiele osób polecało "Misery". Szkoda tylko, że widziałam ekranizację (genialną zresztą) i wiem jak to się skończy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejna fanka Kinga i to się chwali. :) Faktycznie, te nowsze już nieco inny poziom, chociaż "Baza" miał kilka bardzo dobrych opowiadań, a Dallas (mimo że nie groza) jest jedną z najlepszych książek mistrza. Misery też jest jedną z najlepszych i jedną z pierwszych przeczytanych przeze mnie. Widzę starsze wydanie i fajnie, bo ostatnio po necie krążą ciągle te kolekcji, aż do znużenia. :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Kinga! Jego książki... WOW! Fakt akcja długo się rozkręca, ale kiedy już się rozkręci to po prostu masakra! Czytałam "Carrie" i dla mnie również rewelacja! <3

    Pozdrawiam Aleksandra z bloga Pyszne Buki

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedna z moich pierwszych i najlepszy książek tego autora jakie przeczytałam. Mistrz w całej swojej postaci.

    OdpowiedzUsuń
  12. Proza Kinga wciąż jeszcze przede mną... Muszę w końcu sięgnąć po coś z jego repertuaru. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No to ja się cieszę, bo gdy ją kupowałam w Tesco za całe 7 złotych liczyłam właśnie na przerażającą lekturę. Teraz tylko muszę znaleźć chwilę, żeby móc ją przeczytać. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem ogromną fanką twórczości Kinga, ale tę książkę wciąż mam jedynie w planach ;) Czuję ogromne podekscytowanie na myśl o niej i nie mogę się doczekać, aż po nią sięgnę. Mam nadzieję, że mi również się spodoba, a tobie polecam "Martwą Strefę", jeśli jeszcze jej nie czytałaś.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawa recenzja, z książek Kinga jeszcze nie czytałem, ale na pewno chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  16. Bez wątpienia jeden z najlepszych Kingów. Cały czas trzyma w napięciu i mimo, że akcja praktycznie wychodzi poza jedno pomieszczenie, to jest napisana lepiej niż nie jedna książka.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.