#lajfik - hipsterstwo w moim (!) krzywym zwierciadle

Od jakiegoś czasu się zastanawiam - czy hipsteryzm to choroba czy tylko stan umysłu? Trudno stwierdzić. Hipsterzy, niby tacy oryginalni, a jednak wszyscy są tacy sami. Paradoks prawie jak przy samobójcach - im więcej samobójców, tym mniej samobójców.Ale jak takim hipsterem zostać? "Przepis" jest prosty. Bo choć hipsterami najczęściej są dziewczyny (albo one najbardziej się z tym obnoszą), idea zostania hipsterem jest jak facet, prosta jak budowa cepa - przed cepie, śród cepie i za cepie.
Więc - jesteś z jakiejś zapomnianej przez Boga, zależy w czyjej opinii rzecz jasna, dziury. Masz marzenia, sny i potrzeby, które realizujesz ucząc się w (pseudo)metropolii.  Najwięcej życiowych inspiracji odnajdujesz w serialu "Plotkara" czy "Seks w wielkim mieście", a za ideał nastolatki masz rozpieszczoną jak dziadowski bicz Bler Łaldorf. Moda jest Twoim konikiem, a Prada i Lui Vitą Twą ukochaną marką. I mimo tego ogromu "zalet" w szkole (o całym mieście nie wspominając) nikt nie zazdrości Ci nowej torebki, nie patrzy pożądliwie na szminkę, którą poprawiasz na ustach w czasie przerwy. Ale Ty się nie zrażasz, bo to zbyt mejnstrimowe. Walczysz dalej. Ale jak? Na takie problemy Bóg stworzył mnie i moje rady! Złote oczywiście, bo w nazwaniu ich platynowymi przeszkadza mi ma skromność.
Egzystując gdzieś pomiędzy hipsterami, a zwykłymi śmiertelnikami powiem Ci jak żyć!


1. Instagram/Tumbrl
Teraz Fejsik jest zdecydowanie passe. Teraz wszystkich ważnych informacji z życia "śmietanki" towarzyskiej dowiesz się z Instagrama. Gdzie byli, co jedli/pili, co czytali/słuchali/oglądali, jakiego zwierzaka przygarnęli tym razem, albo jak zmienili wystrój pokoju. Dobrze, że nie pokazują po co chodzą do łazienki.
I choć Instagram z Tumbrlem (jak to sie do cholery pisze?) trochę się różnią, oba mają taką samą idee. Przynajmniej w wydaniu naszych hipsterów. Kolejne obrazki jedzenia, miejsc, rzeczy i osób tylko, że tym razem okraszone mądrymi sentencjami pokroju Pauo Koelo po ingliszu.
To nie jedyny wspólny punkt tych dwóch wizytówek najbardziej pożądanych person szkolnych korytarzy. Nazwy jakich tam używasz muszą być ciekawe. Niby muszą, a z reguły kończy się na czymś w stylu @imięnazwisko czy @słodkicukiereczek56. Oryginalność górą.

2. Ciuchy
Niby taka bzdeta, a zaraz po Instagramie to Twoja nowa wizytówka. W tej kwestii masz dwa wyjścia. Albo jesteś trendsetterką i kupujesz ciuchy tylko od projektantów i w tych sklepach centrów handlowych do których my, zwykli śmiertelnicy, wchodzimy najwyżej raz w życiu i to tylko po to by ukradkiem ukraść cukierka z lady. Choć to nie jest proste, wierz mi. Ewentualnie pozostajesz modziarskim (jak to się odmienia? modnym, ciuchowym?) Rambo i ruszasz na podbój lumpeksów. Nie jest to łatwe, i z reguły decydują się na to nieliczni. W końcu przeszukiwanie stosów różniących się od siebie kolorami i rozmiarami ciuchów nie jest już takie zabawne. 
Pamiętaj, jako hipster w szafie mieć musisz - lity (w których nie umiesz iść dalej niż trzy kroki bez upadku), vansy bo converse jest dla lamusów, bluze z super oryginalnego sklepu - polecam Local Heroes lub Mr. Gu and Mrs Go, legginsy w biało-czarne pionowe paski, rurki w musztardowym (lub innym równie debilnym) kolorze i czapkę niczym kominiarkę, co by uszu Ci nie zawiało.

3. Jedzenie
Niby taka łatwa sprawa i podstawowa czynność, a jakże można ją sobie utrudnić. Koniec z jedzeniem schabowego, koniec z rozpaćkanymi kanapkami. Przechodzisz na dietę (ale nie taką jak moja - cud, jesz ile chcesz, a jak chudniesz jest cud). Ćwiczysz, albo udajesz, z Mel B. czy odchodzącą powoli do lamusa Ewą Ch. Kupujesz książki Gordona R. z których nie korzystasz bo już nie jesz mięsa. Do Maca wpadasz tylko na Shake'a, sałatkę albo nowe zdjęcie na Insta (tak, oczywiście, że jedzenie jest po to by najpierw je fotografować). I niby jest wszystko cacy, ale dupa dalej rośnie.

4. Imprezy
Bywasz, oczywista sprawa, że bywasz. To w klubie, pubie, remizie czy czyimś domu. Każda okazja do wypicia alkoholu (najlepiej cudzego) jest dobra. A jeśli imprezy takie odbywają się zbyt daleko od Twojego cudownego miejsca zamieszkania masz tylko kolejne przygody przed sobą! W końcu prawka jeszcze nie masz, tata nie chce robić za szofera, a chłopaka, który zamieniłby tatusia w roli szofera też (jeszcze, oczywiście) nie masz. Co z tego? Jedź pociągiem, złap stopa (tylko o majtkach pamiętaj), cokolwiek. W końcu musisz tam być. Musisz dać się sfotografować Imie Nazwisko Fotografi. Ale pamiętaj, kluby to siedlisko zła. Tam też mogą czyhać na Twój portfel, by mieć za co pić (lub na cnotę, o ile jeszcze posiadasz).

5. Chłopak
Nie jest wymagany na "wyposażeniu" hipsterki. W końcu, jesteś wyzwoloną i niezależną osobą, bo kobieta jest tu zbyt dużym słowem. Bywa praktyczny - w końcu ktoś siaty z zakupami od tych wszystkich projektantów i znanych, bądź nie, marek nosić musi. Do tego "ożywia" Twój Instagram przez wasze wspólne zdjęcia, przyprawiające innych o odruch wymiotny. 
Jednak brak faceta też może być zbawienny. Na wyżej opisanych imprezach możesz przeskakiwać z jednych kolan na drugie i nikt nie będzie miał do tego nic. No chyba, że już wcześniej zaklepał te kolana. Wtedy zostaje tylko kisiel. 


I niby to tylko pięć kroków. Ale to pięć kroków, które mogą zapewnić Ci sukces i Twą wymarzoną karierę hipstera. Nie lekceważ moich rad (pamiętaj są złote). Pragnę Twojego sukcesu, naprawdę. W końcu jak bardzo pusty byłby ten świat gdyby nie identycznie oryginalni hipsterzy?

9 komentarzy:

  1. A kto chce być hipsterem? Ani to fajne, ani zajebiste, ani nic. Dla mnie to po prostu żałosne, ale cóż, chyba jestem inna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem tylko po co "jeździsz" po gimbusach.
    Mogłabym Ci pokazać co najmniej tysiące osób z gimnazjum, które przeszły o wiele więcej niż Ty.
    Uprzedzę Twój "hejt". Nie jestem z gimbazy. Ponadto osoby z technikum, zawodówki i liceum potrafią być bardziej YOLO czy SWAG od młodszych osób.
    Bez pozdrowień, pa.

    OdpowiedzUsuń
  4. wszystko ok tylko czy to problem, że ktoś lubi oglądać seriale typu "plotkara" ? ja uwielbiam ten serial i jakoś nie mam z tym problemu...jestem normalna, czy problem jest w tym, że się odchudzam z chodakowską? nie...a z tego postu wynika, że tak :) za chwile wyjdzie na to, że żeby być \"normalnym" to nie wolno nic robić...fejs, inst...taka moda nic nie zrobisz...ale to nie jest złe jeżeli ktoś nie przegina :) pamiętaj o tym :)
    //pania

    OdpowiedzUsuń
  5. nie rozumiem, czego tak jeździsz po wszystkim na swoim 'blogu'. odnoszę wrażenie że jesteś kimś, kto chodzi wiecznie niezadowolony i czepia się wszystkiego, co inne. wychodzi na to, że jesteś osobą, która żyje w swoim małym światku, jest tak bardzo inna od wszystkich i nie może się pogodzić, że ktoś wygląda tak i zachwouje się nie tak, jak Ty byś tego chciała. oh, cóż za buntowniczka. nie wiem o co się tak spinasz. krytykujesz wszystko i chcesz na siłe zrobić 'fajny' post pisząc, że ten serial, taki ciuch to prawie przestępstwo i że ktoś mający buty za więcej niż 100 zł (tak, mówię o tych 'hipsterskich' vansach) jest od razu hipsterem. no i sprawa gimbusów, ja pier.ole myślałam, że dawno już po tym. mnie też irytuje wiele rzeczy, ale mam to w głębokim poważaniu, bynajmniej szanuje czyjąś postawę a nie mieszam taki czy taki styl bycia z błotem. co złego z ćwiczeniem z chodakowską? też babki nie lubię, i co? no właśnie, nic. każdy jest inny, nic na to nie poradzisz, i pogódź się z tym.
    ból dupy, level hard
    ps. a może ktoś dostosuje się do Twych 'złotych rad' i nawróci się? trzymam kciuki.
    ps2. tak, piszę z anonima :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że nie którzy nie zrozumieli tekstu. XD
    Swoją drogą, przez jakiś czas nie wiedziałam co to hipsterzy -,- Serio, ale jak zaczęłam szperać tu i ówdzie, pożałowałam. Znam kilka osób, które się tak właśnie zachowują i jak widzę co pięć minut zrobione selfie "własnej twarzy w jednej i tej samej pozie" lub jedzenia, coraz bardziej boje się o ludzkość. Za niedługo, będzie tak, że przed zjedzeniem posiłku wraz z rodziną będzie się robiło zdjęcia, a nie odmawiało modlitwę (jak się to kiedyś robiło) Pośmiałam się, fajnie to napisałaś. No ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. Taki jest ten świat i musimy żyć wśród takich ludzi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ale czemu od razu się tak "oburzasz" ? wszyscy wypowiadają swoje zdanie tak samo jak ty więc nie powinnaś mieć pretensji :) jezeli nie chcesz w przyszłości podobnych sytuacji to proponuję pisać to trochę inaczej..bardziej obiektywnie :)
    //pania

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak już tu dotarłem to drobna uwaga (tym razem merytoryczna, nie ideologiczna ;-) ).

    "Paradoks prawie jak przy samobójcach - im więcej samobójców, tym mniej samobójców." - nie do końca tak to działa, w szczególności w przypadku nagłaśniania samobójstw. Polecam tzw. "efekt Wertera" ;-)

    Podrzucam polską Wiki http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Wertera , chociaż zjawisko lepiej opisane jest w anglojęzycznej wersji (Copycat suicide / Werther effect): http://en.wikipedia.org/wiki/Copycat_suicide (wbrew temu co jest na polskiej Wiki nie musi być to znana osoba - a przynajmniej na początku, ona dopiero może stać się znana po samobójstwie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o to, że jak rośnie ilość samobójców to jak już to samobójstwo popełnią to już ich nie ma. Niby więcej ich, a jednak mniej. ;) Ale dziękuje, i chętnie poczytam. :)

      Usuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.