#książka - "Posłaniec" M.Zusak
Pół roku temu się zakochałam. Znowu. Platonicznie, jak zawsze. W pisarzu, a właściwie w jego twórczości. Ostatnio dość często mi się to zdarza i chyba się do tego przyzwyczaiłam. Zusak, bo o nim mowa, rozkochał mnie w swojej twórczości "Złodziejką książek" bezapelacyjnie. Nic więc dziwnego w tym, że sięgnęłam z ochotą po kolejną poczynioną przez niego książkę.
"Posłańca" sprawiłam sobie na Bożonarodzeniowy prezent. Czekał grzecznie na półce dopóki nie przebrnęłam przez drugą część tegoż prezentu, czyli książkę S.Argov. Rzecz jasna zbyt łatwo być nie mogło i sesja, wraz z przygotowaniami do niej skutecznie utrudniały mi tę lekturę. Jednak - sesja trwa, a obie książki zaliczam do kategorii przeczytanych. Trzeba mieć priorytety!
"Posłaniec" to historia dziewiętnastoletniego taksówkarza, Eda Kennedy'ego, który zupełnie niechcący powstrzymuje napad na bank. I początkowo niewiele się zmienia - nadal gra w karty z przyjaciółmi, pija kawę z swoim psem o imieniu Odźwierny i nie ma powodzenia w miłości. Do dnia gdy dostaje asa. Asa karo z wiadomością. Od tego momentu jego życie staje się czymś więcej.
Przyznaje, że zaczynając lekturę przebierałam nogami zaciekawiona czy Zusak przebije tak kochaną przez moją osobę "Złodziejkę". Chłonęłam kolejne strony, a zaciekawienie rosło.
Sposób w jaki napisana jest książka ponownie lekko zaskakuje. Mniej, gdy jest się z nim już zaznajomionym. Narratorem jest główny bohater, książka podzielona została na pięć części, rozdziały są krótkie, a do tego podzielone na osobne akapity (przysięgam, nie wiem jak inaczej to nazwać). Niektórym może to przeszkadzać, jednak jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Do sposobu w jaki pisze Zusak po prostu trzeba się przyzwyczaić.
Bardzo, ale to bardzo, podoba mi się w twórczości tego autora fakt, że porusza tematy błahe. Tworzy ujmujące historie nad którymi trzeba tylko odrobinę się zastanowić by ujrzeć ich drugie dno. Tak jest i tu. Po raz drugi urzeka mnie prostota historii, oczywistość opisywanych tematów i nauka jaką można wyciągnąć z lektury.
Ciężko powiedzieć wiele o "Posłańcu" nie zdradzając przy tym zbyt dużo. Historia kręci się tylko wokół Eda, zadań jakie są mu przydzielane i tego co spotyka go w związku z tym. Nie ma tu zbyt wiele wątków, a jeśli są, trwają przez kilka stron, a potem wracają tylko jako odnośniki. Ed i jego misja są głównymi bohaterami, a cała reszta to tylko uzupełnienie. Dzięki temu chłopaka można poznać nieco lepiej i zrozumieć.
Jeśli, tak jak ja, czyta się tę książkę dopiero po "Złodziejce" trzeba uzbroić się w odrobinę cierpliwości. Należy przebrnąć przez pierwsze, lekko nudnawe strony, by dostać to na co się czeka i zostać pochłoniętym bez reszty. To chyba jedyne co w tej książce widzę złego.
Bez wątpienia będzie porównywana do "Złodziejki książek" bo to nią Zusak zaskarbił sobie miliony. Przez to obawiam się, że historia taksówkarza będzie spychana na bok, przyćmiona ujmującą opowieścią o zadziornej blondynce. I choć pierwsza historia urzekła mnie o wiele bardziej, nie uważam by druga była gorsza. Jest po prostu inna, a to oczywiste. Gdyby była identyczna nikt nie byłby jej ciekaw. Dlatego warto sięgnąć po "Posłańca" i zrozumieć lekcję, którą dostał jego bohater. Bez wątpienia przyda się ona każdemu w życiu.
"Posłańca" sprawiłam sobie na Bożonarodzeniowy prezent. Czekał grzecznie na półce dopóki nie przebrnęłam przez drugą część tegoż prezentu, czyli książkę S.Argov. Rzecz jasna zbyt łatwo być nie mogło i sesja, wraz z przygotowaniami do niej skutecznie utrudniały mi tę lekturę. Jednak - sesja trwa, a obie książki zaliczam do kategorii przeczytanych. Trzeba mieć priorytety!
"Posłaniec" to historia dziewiętnastoletniego taksówkarza, Eda Kennedy'ego, który zupełnie niechcący powstrzymuje napad na bank. I początkowo niewiele się zmienia - nadal gra w karty z przyjaciółmi, pija kawę z swoim psem o imieniu Odźwierny i nie ma powodzenia w miłości. Do dnia gdy dostaje asa. Asa karo z wiadomością. Od tego momentu jego życie staje się czymś więcej.
Przyznaje, że zaczynając lekturę przebierałam nogami zaciekawiona czy Zusak przebije tak kochaną przez moją osobę "Złodziejkę". Chłonęłam kolejne strony, a zaciekawienie rosło.
Sposób w jaki napisana jest książka ponownie lekko zaskakuje. Mniej, gdy jest się z nim już zaznajomionym. Narratorem jest główny bohater, książka podzielona została na pięć części, rozdziały są krótkie, a do tego podzielone na osobne akapity (przysięgam, nie wiem jak inaczej to nazwać). Niektórym może to przeszkadzać, jednak jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Do sposobu w jaki pisze Zusak po prostu trzeba się przyzwyczaić.
Bardzo, ale to bardzo, podoba mi się w twórczości tego autora fakt, że porusza tematy błahe. Tworzy ujmujące historie nad którymi trzeba tylko odrobinę się zastanowić by ujrzeć ich drugie dno. Tak jest i tu. Po raz drugi urzeka mnie prostota historii, oczywistość opisywanych tematów i nauka jaką można wyciągnąć z lektury.
Ciężko powiedzieć wiele o "Posłańcu" nie zdradzając przy tym zbyt dużo. Historia kręci się tylko wokół Eda, zadań jakie są mu przydzielane i tego co spotyka go w związku z tym. Nie ma tu zbyt wiele wątków, a jeśli są, trwają przez kilka stron, a potem wracają tylko jako odnośniki. Ed i jego misja są głównymi bohaterami, a cała reszta to tylko uzupełnienie. Dzięki temu chłopaka można poznać nieco lepiej i zrozumieć.
Jeśli, tak jak ja, czyta się tę książkę dopiero po "Złodziejce" trzeba uzbroić się w odrobinę cierpliwości. Należy przebrnąć przez pierwsze, lekko nudnawe strony, by dostać to na co się czeka i zostać pochłoniętym bez reszty. To chyba jedyne co w tej książce widzę złego.
Bez wątpienia będzie porównywana do "Złodziejki książek" bo to nią Zusak zaskarbił sobie miliony. Przez to obawiam się, że historia taksówkarza będzie spychana na bok, przyćmiona ujmującą opowieścią o zadziornej blondynce. I choć pierwsza historia urzekła mnie o wiele bardziej, nie uważam by druga była gorsza. Jest po prostu inna, a to oczywiste. Gdyby była identyczna nikt nie byłby jej ciekaw. Dlatego warto sięgnąć po "Posłańca" i zrozumieć lekcję, którą dostał jego bohater. Bez wątpienia przyda się ona każdemu w życiu.
Pokochałam Złodziejkę książek. Mam nadzieję, że niebawem będę miała okazję by zapałać tym samym uczuciem do Posłańca :)
OdpowiedzUsuńhttp://zagoramiksiazek.blogspot.com/
Miałam ochotę na tę ksiązkę, wielką :) ale najpierw skończę Złodziejkę książek
OdpowiedzUsuń"Złodziejka książka" skradła moje serce. "Posłańca" mam w planach :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie. Tajemnicza karta jest intrygująca, a widzę, że książka Ci się spodobała, więc może sama się za nią zabiorę. "Złodziejki Książek" też nie czytałam, ale mam w planach.
OdpowiedzUsuńTo książka nie do końca w moim guście, ale pewnie po nią sięgnę, bo na swój sposób mnie intryguje.
OdpowiedzUsuńA słyszałam o tej książce już. Mam ją nawet na liście "do przeczytania". Jestem jej bardzo ciekawa tym bardziej moja ciekawość wzrosła po przeczytaniu Twojej pochlebnej recenzji.
OdpowiedzUsuńA ja mam jeszcze w planach zarówno "Złodziejkę..." jak i właśnie "Posłańca", ale na obie pozycję mam ogromną ochotę ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach, mam nadzieję, że ,,Posłańca" uda mi się przeczytać jeśli nie w najbliższym czasie, to chociaż wiosną :)
OdpowiedzUsuńNie znam, nie miałam przyjemności czytać książek autora, więc nie mam porównania obu książek, ale mam je w planach, bo muszę sobie wyrobić opinię o książce, o której wciąż jest głośno. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
"Złodziejka książek" <3 Przeczytana przeze mnie całkiem niedawno. Zakochałam się, choć trochę się poczepiałam. ;) Najwięcej do tłumaczenia, choć nijak nie ujmuje to książce i autorowi, a raczej tłumaczce.
OdpowiedzUsuńPo "Posłańca" oczywiście, że sięgnę. Nie prędko, bo czeka na mnie mnóstwo książek 'z półki'. Ale sięgnę na pewno. :)
Nie czytałam jeszcze "Złodziejki książek", ani "Posłańca", jednak muszę w końcu zapoznać się z twórczością tego autora, gdyż czuję, iż omija mnie kawał świetnej literatury. Muszę jednak ostudzić swój zapał, bo nadrabiam książki zalegające na półkach. :)
OdpowiedzUsuńO "Złodziejce książek" słyszałam i dużo pozytywnych opinii spotykałam na jej temat. Gdy kiedyś się z nią zapoznam to z pewnością sięgnę również po "Posłańca".
OdpowiedzUsuń"Złodziejka książek" to świetna książka, więc na pewno sięgnę po "Posłańca" :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńFakt - priorytety mieć trzeba!
OdpowiedzUsuńWiesz co, jeszcze nigdy nie czytałam nic Zusaka, mimo że "Złodziejka książek" jest mi nieustannie polecana. Wydaje mi się, że to może być faktycznie dobry pisarz, skoro i kolejna jego książka jest w porządku. Intryguje mnie też sposób podziału tekstu. No nic, muszę się brać za czytanie. Pozdrawiam!
Zusak jakoś nie potrafi mnie do siebie przekonać by sięgnąć po jego jakąkolwiek książkę, nie wiem tak naprawdę dlaczego, ale jakoś nie przepadam za książkami, które mają wokół siebie tyle szumu.
OdpowiedzUsuńZłodziejkę Książek czytałam to sięgnę i po Posłańca.
OdpowiedzUsuńbo styl pisania autora jest wprost genialny. :)
Na półce wciąż czeka "Złodziejka książek" więc jeszcze nie wiem czy Zusak przypadnie mi do gustu, ale jeśli tak to pewnie i po tę książkę sięgnę :)
OdpowiedzUsuń