#książka - "Buntowniczka z pustyni" A.Hamilton
Nie chciałabym zapeszać, ale mam wrażenie, że wróciłam tu niczym burza. Ilość postów jakie ostatnio stworzyłam zaskakuje nawet mnie. Nie wszystkie z nich widzieliście, przynajmniej jeszcze. Duża część zostaje "na czarną godzinę", która zbliżą się nieubłaganie. Co tam matura, sesjo zgiń!
Amani mieszka na pustyni. W bezwzględnym i okrutnym miasteczku otoczonym piaskiem. Chce uciec z niego za wszelką cenę. Jednak pustynia nie jest bezpieczniejsza niż miasteczko. Według pogłosek, pełno na niej magicznych stworzeń i tajemniczych bestii. Jednak dziewczyna liczy, że jej umiejętności strzeleckie pozwolą jej uwolnić się od Dustwalk. Liczy na pomoc tajemniczego Jina. Jednak czy to była dobra decyzja z jej strony?
Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nie zwrócił uwagi na tę okładkę. Jest cudowna i nikt jej tego nie odmówi. Bez względu na to jak bardzo by tego chciał. Przyznam, że zaczynając lekturę ogromnie obawiałam się, że na cudownym wydaniu się skończy. Chociaż zachwyty nad książką płynęły zewsząd wiec nie wiem skąd u mnie takie odczucia. Chyba dlatego, że znam siebie.
Ogromnie podobało mi się wplecenie magii w całość tej opowieści. Nie takiej magii jak zaklęcia i czarodzieje. Tylko tej magii, która od zawsze kojarzy się z pustynia - dżinów i im podobnych stworzeń. Mało kiedy ten motyw jest wykorzystywany, wiec miło trafić na niego od czasu do czasu. Tutaj pasował idealnie. Wielu czytelników opisuje te książkę jako połączenie Dzikiego Zachodu i Baśni 1001 nocy. Przyznaje, że coś w tym jest. Dżiny połączone z zawodami strzeleckimi rewolwerowców właśnie takie intrygujące połączenie tworzą
Klimat ta książka ma niepowtarzalny i jedyny. Nie można temu zaprzeczyć. Szkoda tylko, że to wszystko idzie w parze z dziwnym językiem. Ciężko mi stwierdzić czy jest to wina autorki czy tłumaczenia, ale pełno tu było powtórzeń, dziwnych zdań, które nie do końca się ze sobą kleiły w spójną całość. Bez wątpienie może to łatwo zirytować nieco bardziej wyczulonego czytelnika.
Jedno co zawsze bardzo mnie cieszy w książkach kierowanych do młodzieży, są delikatne wątki miłosne. Przejadły mi się skomplikowane miłosne trójkąty czy relacje typu "chciałabym, ale się boje". Dlatego motyw miłości jaki wplotła tutaj autorka tak bardzo mnie ujął. Jest delikatny, subtelny, właściwie ledwie zauważalny. Tym właśnie skradła ta książka moje czytelnicze serduszko.
Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem te wszystkie zachwyty nad tą pozycją. Owszem, była mega przyjemną, lekką i rozrywkowa książką. Jednak nie pochłonęła mnie aż tak jak sobie to wyobrażałam. Nie przepadałam w niej bez pamięci i zauważyłam kilka błędów. Chociaż nie była dla mnie niezapomnianym przeżyciem, przyznaje - jej zakończenie sprawia, że czytelnicza ciekawość pozostaje niezaspokojona.
Zdecydowanie jest to bajkowa opowieść, pełna słońca i magii. Świetna przygoda i idealna rozrywka na chłodniejsze popołudnia. Piasek pustyni zdecydowanie rozgrzewa. Nawet jeśli dostajesz go tylko w kopercie razem z książką i w samej historii. Zdecydowane "must have" dla fanów młodzieżówek.
Za możliwość przeczytania "Buntowniczki z pustyni" dziękuje wydawnictwu Czwarta Strona.
Pewnie po książkę w końcu sięgnę, bo po bajkowe opowieści też fajnie od czasu do czasu sięgnąć, ale muszę przyznać, że okładkę ma idealną :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest urzekająca, to trzeba przyznać. Wydaje mi się jednak, że te wszystkie zachwyty faktycznie są przesadzone. Poza tym... Mam wrażenie, że motywy pustynne, kultury Bliskiego Wschodu będą się teraz pojawiać w powieściach młodzieżowych. Dostaliśmy "Zakazane życzenie", dostaliśmy "Buntowniczkę z pustyni", co będzie następne?
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o "Gniew i świt" Renee Ahdieh :)
UsuńO, tego akurat nie znam. Ale fakt, coraz więcej takich powieści. :p
UsuńCzyli mamy bardzo podobne zdanie :) Powiem Ci, że z tym językiem... jedyne co mi przeszkadzało to to, że akcja tak jakby się rozwlekała. Tzn. do bohaterów strzelają, a oni nagle prowadzą długie dialogi pomiędzy oddaniem jednego strzału a drugim. Były chyba dwie takie sytuacje, gdzie ta akcja powinna być bardziej prędka. Poza tym na plus - miła, przyjemna, z subtelnym wątkiem miłosnym.
OdpowiedzUsuńPosty na czarną godzinę to bardzo dobry pomysł. Ja sama mam dwa, trzy, ale czekają. Czyżby sesja się zbliżała? :)
OdpowiedzUsuńAh, ja uwielbiam takie książki, zatracam się w nich. Koniecznie muszę przeczytać - ta magia, która kojarzy mi się z pustynią... :D
Jeszcze miesiąc do niej! Zleci, a ja się nawet nie obejrzę i będzie kicha. :D
UsuńPraktycznie przed chwilą skończyłam czytać "Zakazane życzenie", gdzie mieliśmy do czynienia z dżinnami. Szkoda, że te stworzenia są tak rzadko wykorzystywane w książkach, dlatego też czuję dość duży niedosyt i chcę o nich więcej powieści. I tutaj taka niespodzianka! Zachęciłaś mnie swoją recenzją do "Buntowniczki z pustyni" i na pewno w najbliższym czasie sięgnę po tę historię! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com
ja też nie rozumiem zachwytów ! Może po prostu dobry PR?
OdpowiedzUsuńTematyka mnie intryguje, nie wiem natomiast czy w pierwszej kolejności sięgnąć po Buntowniczkę z pustyni czy Zakazane życzenie... :)
OdpowiedzUsuńaga-zaczytana.blogspot.com
Mam na nią ogromnę ochotę już od momentu pierwszego spotkania (wcaaale nie zwróciłam na nią uwagi przez tę cudną okładkę, niee :D) Powiem jednak, że miałam w planach ją kupić, ale dzięki Twojej recenzji chyba ograniczę się do biblioteki :) Ale jedno jest pewne, sięgam po nią jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Okładka cudowna <3
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się naprawdę ciekawa i ma ten swój klimat. Mam na nią chrapkę.
https://weruczyta.blogspot.com/
Uwielbiam tego typu bajkowe historię a do tego ta obłędna okładka. Mam nadzieję zabrać się za Buntowniczkę z pustyni jak najszybciej.:)
OdpowiedzUsuń