#stos - podsumowanie książkowego roku

Grudzień, a już zwłaszcza jego koniec, sprzyja wszelakim podsumowaniom. Rozważałam podsumowanie 10 najważniejszych rzeczy jakie spotkały mnie tego roku. Taki całoroczny top10. Jednak większość z tych wydarzeń ważnych dla mnie, dla kogoś postronnego będzie błahostką. Dlatego zdecydowałam się na książkowe podsumowanie roku. Połączyłam je z "małym" przemeblowaniem na moim książkowo-muzycznym regale. Dzięki temu każde moje dzieciątko ma swoje własne miejsce.
Gdyby przyszło mi robić regularne stosiki nie wyszłoby z tego nic dobrego. Raz, marnie u mnie ze systematycznością. Zła cecha - wiem, ale pracuje nad tym. Dwa, nowe książki pojawiają się u mnie kiedy tylko chcą. W jednym miesiącu kupie ich kilka, by przez dwa następne nie kupić żadnej. Tak to już jest, gdy brakuje na wszystko czasu. Czasu i powiedzmy sobie szczerze, pieniędzy. Książki, to mimo wszystko dosyć droga impreza. Mimo to, radość z ich posiadania potrafi być prze ogromna. U mnie, wywołują uśmiech dziecka dostającego nową zabawkę.
Krótko przytoczę wam historię wyboru takiej, a nie innej książki. Najkrócej jednak, opowiem o tych, o których nie było tu jeszcze ani słowa. Te o których już prawiłam, znajdziecie zalinkowane w tytułach.

1. "Wołanie kukułki" Robert Galbraith. Nim kupiłam te książkę słyszałam, a raczej czytałam, o niej wiele dobrego po Internetach. Do tego ciekawa byłam cóż to nasza kochana J.K. zmalowała tym razem.
2. "Jedwabnik" Robert Galbraith. Na swój sposób urzeczona poprzedniczką, o czym jeszcze bez wątpienia wspomnę i to całkiem niedługo, zdecydowałam się sięgnąć po dalszy ciąg historii, przebierając nogami z ciekawości.
3. "Złodziejka książek" Markus Zusak. Co ja bym bez tej książki poczęła? Niezmiernie się cieszę z jej zakupu i uważam za jeden z najlepszych w tym roku. Magiczna opowieść, na wspomnienie której nie wiedzieć czemu się uśmiecham.

4. "Gra o Tron i filozofia. Słowo tnie głebiej niż miecz." H. Jacoby, W.Irwin. Jeśli jeszcze nie wiecie, jestem tegorocznym maturzystą. Jako człowiek z naturą buntownika, w swojej prezentacji maturalnej nie mogłam użyć lektur. To byłoby zbyt oczywiste (i wprowadzające mnie w kłopoty, ale to inna historia). Nie. Ja użyłam swoich ulubionych książek z swej własnej półki. Te pasowały do mojego tematu idealnie i dawały mi ogromne pole do popisu.
5."Harry Potter i filozofia. Przewodnik po Hogwarcie dla mugoli." H.Jacoby, W.Irwin.  Te dwie pozycje potrzebowałam jako opracowania przytaczanych lektur, stąd mam je na półce. Cenie je sobie, bo wiem, że nie tak łatwo je zdobyć, a mają w sobie trochę ciekawostek.
Ponadto, zakupiłam w tym roku kilka repetytoriów, opracowań i innych pomocy do matury, ale to raczej nic ekscytującego. Ba, leżą sobie grzecznie w pudle do którego nie mam ochoty wracać.

 6."Wielki Marsz" Stephen King.  Jeden z moich wakacyjnych czasoumilaczy. Wspaniała lektura, kupiona zupełnie przez przypadek dzień przed wyjazdem, która dała mi wiele do myślenia.
7."Cmętarz Zwieżąt" Stephen KingMiało być jeszcze lepiej niż po poprzedniczce, a jak było to wiecie. A jeśli nie wiecie, zapraszam do osobnego postu, bo potworzenie tego, kosztuje mnie dużo nerwów.
8."Kolekcjoner kości" Jeffery Deaver. Fascynacja filmem, ot i cała historia dlaczego te książkę posiadam. Pozycja dla mnie tak dobra, o czym wspominałam zupełnie niedawno, że nie omieszkam zakupić kolejnej części.

9. "World War Z" Max Brooks. Zafascynowana filmową adaptacją zdecydowałam się kupić książkę i poznać zombie w innej formie niż dotychczas.
10. "Zniszcz ten dziennik" Keri Smith. Jako, że sama artystycznych uzdolnień nie posiadam, postanowiłam ten fenomen sprawić mojej siostrze. Małolata ma dusze artystki i choć książek nie lubi to właśnie książkę dostała pod choinkę. Ciekawa jestem efektu jaki osiągnie gdy "zniszczy" swój dziennik.   
11. 12. "Opcja niemiecka. Czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z Trzecią Rzeszą" "Obłęd 44"  Piotr Zychowicz. Książki, które kupiłam mojemu tacie, w tym jedną na tegoroczną gwiazdkę, więc jest świeżynką. Kiedyś sama po nie sięgnę, co do tego nie mam wątpliwości. Jednak wiem, że do tego muszę jeszcze dorosnąć.

Na koniec zostawiłam najlepsze, przynajmniej dla mnie, czyli to co ja znalazłam pod choinką.
13."Cujo" Stephen King. Miał być urlop od Kinga, ale skoro już dostałam to przecież nie zostawię na boku. Jedyny prezent w jakim nie maczałam palcy, a który był trafiony. Miła niespodzianka, bo naprawdę mało kto, poza moimi rodzicami, pamiętam o tym, że nic nie cieszy mnie tak jak książki i płyty.
14."Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" Sherry Argov. Gdy tylko zobaczyłam ją na księgarnianej półce szukając prezentów, wiedziałam, że będzie moja. Już dawno na nią czyhałam, a nigdy nie mogłam do niej dotrzeć. Na pewno jeszcze się tu pojawi.
15."Posłaniec" Markus Zusak. Jego poprzednia książka wzbudziła we mnie takie zainteresowanie, że nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i nie poznać kolejnych jego poczynań. Czeka grzecznie aż zostanę prawdziwą zołzą.

Ha! Wspominałam na wstępie, że książki pojawiają się u mnie w mocno nieregularnych odstępach czasu. Ot i proszę. Miałam tylko spotkać się ze znajomymi, ale skoro moja stopa stanęła już w księgarni nie mogłam jej opuścić bez książki w ręku. Po prostu nie byłabym sobą. Stąd na mojej półce wczoraj pojawiła się ostatnia, w tym roku, pozycja. 16. "Człowiek nietoperz" Jo Nesbo. 
A wy, z jakiej książki kupionej w tym roku jesteście najbardziej zadowoleni?


Skoro już podsumowuje cokolwiek - chciałam bardzo mocno i serdecznie podziękować wszystkim, którzy tutaj zaglądają. Za każde wejście, za każdy komentarz, za każdą obserwacje bloga, za każde miłe słowo. Za te niemiłe też dziękuje, bo na błędach człowiek uczy się najwięcej. To drobnostki, kilka kliknięć zajmujących kilka minut, a potrafią cieszyć i motywować do działania.

Serdecznie wszystkim dziękuję. Życzę udanego Sylwestra i spełnienia wszystkich marzeń w 2015 roku. Ja swojego sylwestra spędzam lekko przeziębiona w łóżku z książką.

13 komentarzy:

  1. Książki to spory wydatek, tak jak wspomniałaś, więc sprezentowałam sobie czytnik do e-booków i Tobie też chcę go polecić, bo jest świetny. Żałuję, że tak dlugo zwlekałam z zakupem. O ile się nie myle znajdziesz go w Empiku za niecałe 200zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elektronika nie jest moją mocną stroną, ale cena brzmi dość rozsądnie. Miałam propozycje by taki czytnik dostać na 18 urodziny. Odmówiłam. Książki mogą kosztować krocie, a ja i tak będę je kupować. Nic nie równa się z zapachem nowej książki, z ich stosem ułożonym na regale, z możliwością wzięcia książki do ręki i wrócenia do ulubionych stron. W tym temacie pozostaje tradycjonalistką. :)

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą! Ja od biedy korzystam z tabletu, żeby jakiegoś e-booka przeczytać, ale rękami i nogami będę bronić wersji papierowych, nawet jeśli są droższe, a mi brakuje miejsca na półkach :)

      Usuń
  2. "Złodziejkę książek " również pokochałam , "Wołanie kukułki" trochę mniej . Po nowym roku zaopatrzę się w "Posłańca" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. 3 pierwsze tytuły mam w planach. Szczęśliwego Nowego Roku :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. To fakt, że książki "trochę" kosztują, jednak tak napisałaś nic nie równa się z zapachem nowej książki. Ile by mnie kosztowały to i tak co jakiś czas na moich półkach musi zagościć jakiś nowy tytuł :) Często też poluję na jakieś promocje. Co do "Wołania kukułki" i "Jedwabnika" to mnie również one urzekły :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja byłam na koncercie Papa Roach rok temu w klubie Studio w Krakowie a teraz na wakacjach na Węgrzech na StrandFestivalu! ;) Może na następny pojedziemy jakoś razem? ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Z wymienionych powyżej czytałam "Wołanie kukułki", które bardzo przypadło mi do gustu :) Teraz muszę poznać "Jedwabnika" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książki to spory wydatek, ale ja kocham zapach nowych książek! :)

    Obserwuję Twój blog, będę tu często wpadać i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. ,,Złodziejka książek" to był mój najlepszy zakup w ubiegłym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam!
    Na ów blog zabłądziłam w sumie przypadkiem, klikając w link, który umieściłaś w grupie "Never let me go, bilauta". Weszłam, nie wiedząc czego mam się tu spodziewać, jakich treści i tematyki. No i przyznaję się bez bicia - przeczytałam wszystkie posty, nie mogąc się oderwać. Urzekłaś mnie swoim stylem pisania, tą lekkością w każdym zdaniu, inteligencją przebijającą zza poszczególnych słów i subtelną nutką ironii. Najbardziej pokochałam chyba post o hipsterach, uśmiałam się do łez, dziękuję zatem za poprawę humoru. Moje rozbawienie wywołały również komentarze pod wyżej wymienionym i te fale spiny o rzekome "najeżdżanie na gimbusy".
    Kocham smoki, bajkowe księżniczki, depresyjne piosenki, książki, część z wymienionych przez Ciebie seriali. A od dziś kocham również Twojego bloga i na pewno będę regularnie na niego zaglądała!
    Wybacz nieskładny komentarz. Usprawiedliwiam się niewyspaniem.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz masy czytelników,
    Astrid L. Morétz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznaję, że podebrałabym Ci przynajmniej połowę tych zdobyczy! Ach :) szczęściara! Super prezent sprawiłaś siostrze, pewnie się ucieszy, choć ja uważam, że "Zniszcz ten dziennik" to pozycja, na którą naprawdę szkoda pieniędzy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Złodziejka książek" czeka na półce i jest pierwsza w kolejce, jak tylko skończę czytać to, co zaczęłam. :) I straszliwie się na nią cieszę.
    "Zniszcz ten dziennik" - jak dla mnie kit. :P Niszczyłam twórczo przez trzy dni od zakupu, a później naszła mnie myśl 'co ja wyprawiam?' i został schowany głęboko w szufladzie, żeby w oczy nie kłuł.
    "Wołanie kukułki" i "Jedwabnik" - mam ogromną ochotę na zakup tych książek, po pierwsze dlatego, że spotkałam się z pochlebnymi opiniami, po drugie, mają cudowne okładki. :D No i autor, a raczej autorka - to po trzecie. ;-)

    Fakt, książki to droga sprawa. Dlatego ja czasem robię sobie wieczór bez książki, za to przekopuję Internet wzdłuż i w szerz. I kupuję książki nawet o 60% taniej.
    Jak tylko przeczytam książki z półki (a jest ich trochę), będę starała się upolować Zafona w okazyjnych cenach. Już znalazłam kilka promocji, ale obiecałam sobie, że ani jednej książki więcej, dopóki część tych, co mam, nie zostanie przeczytana...

    Dodaję do obserwowanych - będę zaglądać.

    Pozdrawiam ciepło i wielu wspaniałych książek w nowym roku życzę. :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.